![]() |
#4 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Witam! Oto kolejny wpis
![]() ![]() ----------------------------------------- 25.01.07 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Witam! Wybaczcie, ale nie miałam czasu wczoraj pisać, z powodu imienin Beniamina. Dziś znalazłam chwilę, by dopisać kolejne stronice mojej historii. O ile pamiętam skończyłam na pisaniu o zaręczynach. - A może by tak uczynić skok w bok… - pomyślałam, patrząc w niebo Potem spojrzałam na Stefana. Słodko spał. Aż za słodko. Od tej jego słodkości było mi niedobrze. Byłam młoda – miałam osiemnaście lat. Rodzice nie byliby dumni, gdyby wiedzieli, że wychodzę za murzyna. Byli rasistami i przyznam szczerze, że ja też. Do tej pory jestem rasistką. Tego już nie zmienię. Nikt nie wmówi mi, że rasiści to jacyś ludzie bez serca – świat jest wolny, każdy ma prawo do swoich poglądów. Przecież wśród murzynów również są tacy, którzy nienawidzą białych. Powróćmy jednak do tematu. Trwał kolejny tydzień przygotowań do ślubu. W końcu nadszedł ten dzień. Teraz wybór sukienek ślubnych jest ogromny, lecz za czasów mojej młodości tak nie było. Założyłam na siebie zwykłą, białą sukienkę, do tego rękawice do łokcia. Fryzurę miałam taka, jaką nosiłam na co dzień, czyli rozpuszczone włosy. Nawet makijażu nie zmieniałam. Stefan założył na siebie elegancki garnitur. Gości było maleńko. Ja nie znałam praktycznie nikogo, Stefan także nie znał dużo ludzi. W końcu wybiła godzina dwunasta. Wszyscy goście przyszli. Goście usiedli na swoje miejsca. Stefan stał pod łukiem weselnym. Z daleka uśmiechał się do mnie. Ja szłam do niego po długim, czerwonym dywanie, również się uśmiechając. Ale nie z radości… Kiedy w końcu podeszłam, Stefan podał mi swa czarną, silną dłoń. Staliśmy, słuchając kazanie, które czytał ksiądz. W końcu nadszedł moment ślubowania. - Czy ty, Sarito Polan, bierzesz sobie za męża Stefana Ćwirko? Trzymałam w dłoni obrączkę, którą miałam nałożyć Stefanowi. Patrzyłam w jego oczy, z każdą chwilą coraz bardziej niepewne. Milczałam. - Sarito Polan, bierzesz sobie za męża Stefana Ćwirko? – powtórzył ksiądz Chwyciłam dłoń Stefana. - Stefanie, wybacz mi. Nie mogę. – powiedziałam i pobiegłam przed siebie Wróciłam późnym wieczorem. Wchodząc do mieszkania zastałam zasmuconego Stefana siedzącego w jadalni. Spojrzałam na niego. - Czego? Czego chcesz, kur**? Uciekłaś do kochanka? – powiedział Byłam w szoku. Stefan wstał i wymierzył mi policzek. Już wiedziałam, że moja decyzja była słuszna. Dobrze zrobiłam, że opuściłam go przed ołtarzem. Wstyd żyć pod jednym dachem z damskim bokserem. Co by było, gdyby bił mnie? I nasze dzieci? - Jutro z samego rana wyprowadzam się, dziw**. Fundusze, które wniosłem do tego cholernego chlewa biorę. Nie odzywaj się do mnie dziw**. – powiedział bardzo zdenerwowany i gdzieś wyszedł Weszłam do sypialni. Przebrałam się w piżamę i zasnęłam. Sukienkę ślubną zachowałam, na wszelki wypadek. Zasnęłam. Rano zrobiłam sobie śniadanie. Wtedy Stefan wszedł do jadalni. Z walizkami. - Żegnaj. Obyś nigdy nie pokochała nikogo tak, jak kochałaś mnie. Stefan wyszedł, a ja rozryczałam się jak głupia. Tydzień później wybrałam się do lekarza, by sprawdzić, czy nie zaszłam w ciążę. Całe szczęście nie. Nie poradziłabym sobie sama z dzieckiem. Ze Stefanem parę razy zetknęłam się, gdy na przykład wychodziłam przed dom po gazetę. Spojrzeliśmy na siebie z pożądaniem, ale nigdy nie odezwałam się do niego słowem. Parę razy przyłapałam go, jak przewracał mój kosz na śmieci. Potem kradł mi gazetę… Nasz kontakt się urwał. Gdybym teraz na ulicy spotkała Stefana z pewnością nie odezwałabym się do niego słowem. Choć mam męża i dzieci i tak go kocham. Cały czas brakowało mi nocy ze Stefanem. On najlepiej zaspokajał moje potrzeby. Kocham go całym sercem, ale nie mam odwagi się do niego odezwać, zagadać go. Mojego męża… Bardzo lubię. Nie kocham go, ale traktuje jak najlepszego przyjaciela. Nic więcej. Nigdy go nie kochałam i z pewnością nie pokocham. Wiem, że on mnie uwielbia. Cieszę się, że go poznałam. Przynajmniej nie jestem sama, mam w nim oparcie. Dzięki niemu dorobiłam się trójki fantastycznych dzieci. Teraz czekam na wnuki. Mojego męża, Beniamina Wystrzał poznałam rok po rozstaniu się ze Stefanem. Przypadkiem przechodził obok mojego domu, kiedy myłam okna. Tak rozpoczęła się nasza znajomość. Zaczęliśmy się spotykać. Beniamin był generałem w karierze armia. Kończę już, bo dziś bardzo boli mnie głowa. Obiecuję, że napiszę coś w najbliższych dniach. Ostatnio edytowane przez xXxKl@udU$!axXx : 27.01.2008 - 12:50 |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|