![]() |
#12 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Milcia96 - No pewnie !! A wracając do tematu to extra
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
Zarejestrowany: 25.02.2007
Skąd: Ustroń
Płeć: Kobieta
Postów: 273
Reputacja: 10
|
![]()
Bardzo mi się podobają zdjęcia. A najbardziej to z kominkiem, na którym (zdjęciu) nie widać kobiety.
Podoba mi się również wstęp - zaciekawia. Jeszcze tu zaglądnę, bo jestem zainteresowana tym, co będzie dalej. PS: Ale mi przepis na czekoladę możesz daaaać :> @Panna N.: To dobrze ![]()
__________________
ciastko!
karmel! czekolaaada! Ostatnio edytowane przez Lizek : 05.02.2008 - 17:23 |
![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Podoba mi się. Nie ma się do czego przyczepić, żadnych literówek ani błędów (przynajmniej ja nie zauważyłam bo przeczytałam tekst jednym tchem) ładny styl, aż poczułam, że siedzę na fotelu z kubkiem czekolady ^^. Jestem ciekawa co opowie babcia (Miranda?)
|
![]() |
![]() |
#15 |
Zarejestrowany: 30.10.2005
Skąd: Katowice
Wiek: 36
Płeć: Kobieta
Postów: 3,456
Reputacja: 17
|
![]()
Dziękuję za miłe slowa.
Druga część pt "Miranda" pojawi się niebawem. |
![]() |
![]() |
![]() |
#16 |
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
|
![]()
Zapowiada się bardzo ciekawie. Świetne zdjęcia
![]() Już czekam na drugą część^^ |
![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Czekam na następna cześć
![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Zarejestrowany: 30.10.2005
Skąd: Katowice
Wiek: 36
Płeć: Kobieta
Postów: 3,456
Reputacja: 17
|
![]()
Postanowiłam jednak, że "Miranda i Goliat" będzie mieć więcej części - jednak nei znaczy to, ze będzie dłuższe niż zamierzałam. Chodzi o to, że zamiasta dawać wielki kawał tekstu, podzieliłam go na dwie części.
Ale koniec gadania, zapraszam! Miranda i Goliat Część druga - Miranda I W tym roku jesień była wyjątkowo ciepła. Mimo, iż kończył się październik, pogoda nie dokuczała okolicznym mieszkańcom. Dzieciaki do późnych godzin biegały po placach zabaw, czy polach. ![]() ![]() ![]() ![]() Jednak żadne z nich nie chciało się zapuścić późnym popołudniem do pobliskiego lasu. Gdy słońce powoli chyliło się ku zachodowi, wszyscy omijali wielkim łukiem skraj boru. Tak właściwie, to nikogo to nie dziwiło – każdy, kto został obdarzony przez naturę zdrowym rozsądkiem wiedział, że w takich miejscach o zmierzchu bywa niebezpiecznie. Jednak pewnego wieczora ciekawość zwyciężyła. Zuza nie mogła już spokojnie patrzeć na powoli niknące w ciemnościach drzewa. Coś w środku podpowiadało jej, że dziś, w swoje szesnaste urodziny, musi tam wejść. Musi przespacerować się nocą po, mokrej od deszczu, ściółce leśnej. Chciała na własne oczy zobaczyć, jak wygląda las, gdy słońca już nie ma, a ludzkie głosy milkną. ![]() ![]() Oczywiście, głupie by było, gdyby szła tam sama! Nie myśląc wiele, 27 października, namówiła swojego dobrego przyjaciela, by wieczorem powędrował z nią na skraj lasu. - Nie mam zielonego pojęcia, zielonego pojęcia… - Syczał przez zęby chłopak, gdy oboje przedzierali się przez pole. – Co ci strzeliło do tej pustej głowy… Ej, chwila… co mnie strzeliło do głowy, że z tobą idę! Dziewczyna przystanęła, spojrzała spode łba na przyjaciela. - Zamknij się. Cykasz się, czy jak? – Odgarnęła swoje długie dredy do tyłu. – Idziesz ze mną, bo cię o to poprosiłam, tłumoku. Mam ci to napisać? Ponownie ruszyła przed siebie. - Zuzka, ale to nie jest bezpieczne, iść wieczorem do lasu! Wilki, zbóje, gwałciciele! - Kornel, zamknij się. Wiem, co robię. Zresztą, będziemy tam tylko moment i tylko na skraju! Myślisz, że jestem aż tak głupia, żeby wchodzić gdzieś głęboko miedzy drzewa i siedzieć tam całą noc? Co to, to nie! ![]() ![]() ![]() ![]() Chłopak zatrzymał się, milcząc chwilę. Spojrzał daleko przed siebie, gdzie rysował się ciemny kontur choin, który wyglądał jak tłum ludzi, czekający na nich gdzieś w oddali. - Tak właściwie to... Po co? – Zapytał po chwili. Zuza sama nie znała odpowiedzi na to pytanie. Po prostu musiała tam wejść i coś zobaczyć. Ale co? Co ją tam tak ciągnęło? Chyba jej wieczna głupota i nieodpowiedzialność – niestety, nawet nie chciała z tym walczyć. - Chodźmy już lepiej, jeśli chcemy wrócić na czas do domu.. – Mruknęła i puściła się biegiem w stronę lasu. Gdy dotarli na miejsce, promienie zachodzącego słońca już nie oświetlały przestrzeni między konarami drzew w głębszej części lasu. Zuza, jakby ze strachu, że ktoś może ich śledzić, co chwilę odwracała się i spoglądała w stronę miasteczka. - Wyzywałaś mnie, że się cykam, a sama teraz trzęsiesz gaciami!- Warknął Kornel, który stojąc parę kroków od dziewczyny, kopał czubkiem buta niewielką dziurę w miękkiej ziemi. Dziewczyna spojrzała na niego gniewnie. - Chcesz coś jeszcze powiedzieć? – Syknęła przez zęby. – Niczym nie trzęsę, pedałku! Kornel westchnął ciężko, poprawił czapkę na swojej blond czuprynie i zrobił parę kroków w stronę przyjaciółki. Nie miał radosnego wyrazu twarzy – na jego ustach przez cały czas trwał wyraz niezadowolenia. - To idziemy tam, czy stoimy tu i pociskamy pierdoły? – Mruknął idąc w stronę wysokich krzewów. Zuza, nie dopowiadając mu już, ruszyła za nim. Ściółka leśna była mokra od deszczu, w powietrzu czuć było jej intensywny zapach. Mimo, że słońce już całkowicie zaszło, było wyjątkowo ciepło – oczywiście jak na tę porę roku. Zuza szła coraz szybciej, czasami potykając się o wystające korzenie, których nie była wstanie zauważyć. Nerwowo rozglądała się wokoło, nerwowo oddychając – minęło dopiero pięć minut odkąd weszli do lasu, a czuła się jakby błądzili, co najmniej godzinę. - Ej, Zuzka! – Zawołał idący teraz za nią, Kornel – Nie myślisz, że za bardzo się oddalamy? - Cicho, przecież zaraz zawrócimy! – Warknęła, nawet nie obracając się do chłopaka. Ten tylko westchnął i wyszperał z kieszeni kurtki latarkę. - Pomyślałem, że się przyda…- Mruknął, oświetlając niewielki skrawek ściółki przed Zuzą. – Naprawdę, Zuzka, nie wiem, po co tu przyszliśmy. Szukać jakiegoś skarbu? - Kornel, przestań wciąż zadawać to pytanie! W chłopaku wezbrała już złość. Stanął i zgasił latarkę. Gdy przyjaciółka spojrzała w jego stronę, wręcz krzyknął: - Słuchaj, *****, mam tego dosyć! Włóczę się z tobą po zasranym lesie, nie mając pojęcia, po jaką cholerę?! Od początku traktujesz mnie jak niepotrzebną szmatę, warczysz na mnie, nawet nie raczysz nawet podziękować, że zamiast siedzieć sobie teraz przed komputerem, łażę z tobą w nocy na jakieś zadupia! Zuza zrobiła wielkie oczy, nie miała pojęcia, co ma odpowiedzieć. Stała przed Kornelem przez jakiś moment, z otwartymi ustami, jakby szukając odpowiednich słów. Jednak nie potrafiła ich odnaleźć. Pierwszy raz widziała chłopaka w takim stanie. Przecież ona tak właściwie zawsze się do niego w taki sposób odnosiła, dobrze o tym wiedział! Dotąd mu to nie przeszkadzało…, chociaż, może faktycznie nieco przesadziła. Nie powinna tak traktować Kornela, nie jego, największego przyjaciela od czasów zabaw na trzepaku i ganiania za kurami na podwórku dziadka. Taki brat w wyboru. Aż Zuzie chciało się płakać myśląc o tym w tamtej chwili. ![]() - Ej, Kornel, ja… - Zaczęła w końcu – Słuchaj, naprawdę cię przepraszam… chyba nie powinnam…, ale zrozum mnie! - Nie, za cholerę cię nie pojmę w tej chwili! - Hej, Kornel, no nie bocz się tak na mnie teraz! – Jęknęła dziewczyna. – Jeśli chcesz wiedzieć, po co cię tu wzięłam, no, bo, hej, sama się bałam! - Dobra, ale po coś chciała tu przyleźć? Zuza wpatrywała się w to jak Kornel, co chwila zapalał i gasił latarkę. - Ja po prostu chciałam zobaczyć las nocą… - Wykrztusiła z siebie w końcu. Chłopak przestał bawić się latarką, podszedł do przyjaciółki i poklepał ją po ramieniu. - Wiesz, co? Jakoś nie chce mi się wierzyć. Może i jestem jeszcze głupim, pryszczatym piętnastolatkiem, ale takie teksty to możesz babci wciskać. - Kornel, no co ty! – Krzyknęła w stronę, odchodzącego już, przyjaciela. – Hej, gdzie ty idziesz?! - Do domu! –Rzucił przez ramię, przedzierając się przez krzaki. Dziewczyna podbiegła do niego i chwyciła rękaw jego kurtki. Kornel jednak nie chciał się zatrzymać i próbował odtrącić Zuzę, która wciąż namawiała go, żeby został. - No, kuźwa, Zuzka, weź się odczep! – Syczał. – Sama sobie łaź na grzyby po nocy, mnie w to nie mieszaj! Dziewczyna nie odpuszczała. - Kornel, nie zostawiaj mnie samej! - No to wróć ze mną! Przez ponad dwie minuty para szarpała się między sobą. Zuza nie miała zamiaru wracać, ani też sama pozostawać w lesie. Nie teraz! Coś jej podpowiadało, że musi tu zostać. Po prostu musi. Coś się zdarzy i ona chce to zobaczyć, potrzebuje tego. Coś, coś, ciągle to COŚ… Na nic zdawały się błagania, Kornel dalej przystawał przy swoim. Zaczął wrzeszczeć, że wariatka, ma nierówno pod sufitem, po co on w ogóle tu przychodził? Dostanie mu się w dodatku w domu, za to, że spaceruje po nocach. - Głupia jesteś i tyle! Las nocą! Weź się, lecz, dziewczyno! ![]() Jednak powrót do domu nie był taki oczywisty jak mogło mu się na początku wydawać. Po chwili doszło do Kornela, że tak naprawdę ani on ani Zuza nie mają pojęcia o tym gdzie są i przede wszystkim – jak daleko. - Pięknie! – Wrzasnął – Świetnie, *****, zabłądziliśmy! To wszystko przez ciebie, idiotko! - Przeze mnie?! – Zuza była już wystarczająco zdenerwowana, by jeszcze miała słuchać oskarżeń. – To trzeba było się skupiać nad tym, skąd przyszliśmy, jak tak bardzo chciałeś wracać! Kornel zaczął straszliwie kląć na cały glos, chodząc miedzy drzewami i rozglądając się na wszystkie strony. Po chwili jednak postanowił wyładować całą złość kopiąc w ściółkę i na oślep tnąc scyzorykiem po konarach drzew. - O! Scyzoryk! – Krzyknęła z ironia Zuza. – Jeśli jesteś taki mądry, to dlaczego nie zaznaczałeś nim takich kreseczek na drzewkach, żebyśmy wiedzieli, jak do ****y nędzy, wrócić! - Weź się zamknij kretynko! – Warknął Kornel i trącił ją ramieniem. Dziewczyna fuknęła ze złości i odtrąciła obiema rękami chłopaka jak najdalej od siebie. Ten po tym jak złapał równowagę, splunął w stronę Zuzy. - Ty świnio zasrana! – Syknęła i wymierzyła policzek Kornelowi. ![]() Kilka chwil stali w milczeniu naprzeciw siebie. Chłopak aż wypuścił z dłoni latarkę i scyzoryk. Jednak w pewnym momencie nie potrafił zapanować nad emocjami i z całej siły pchnął Zuzę w stronę krzewów. ![]() Ta, nie potrafiąc ustać na nogach, wpadła między suche, nagie gałęzie, rosnące między zimnymi kamieniami. Kornel, widząc leżącą nieprzytomnie dziewczynę, wpadł w panikę. Zabił ją? Boże, nie pozwól na to! A co jak uderzyła głową o kamień? Boże, Boże, nie! Cały roztrzęsiony, podszedł do Zuzy, pochylił się nad nią i zaczął powoli wyciągać spośród połamanych gałęzi. Cały czas do niej coś mówił, łamiącym się już głosem. - Zuzka, Zuzia! Ej, obudź się! Ja nie chciałem! Sprawdził czy dziewczyna nie ma wilgotnego tyłu głowy od krwi. Całe szczęście była cała. Chłopak był już zlany zimnym potem, na jego twarz wstąpiły palące wypieki. Kornel sięgnął po torbę przyjaciółki w nadziei, że znajdzie w niej coś pożytecznego. Po chwili wylał na twarz Zuzy zawartość butelki z wodą. Poklepał dziewczynę parę razy po policzkach. - Zuzia, Zuzka! Dziewczyna chrząknęła, potem zakaszlała. Gdy tylko otworzyła oczy, szybko odepchnęła od siebie Kornela. Ciężko dysząc, usiłowała wstać. - S*******aj… - Jęknęła i chwyciła się na głowę. Czuła się sennie, miała jakieś dziwne plamy przed oczami, chwiała się na nogach. Chłopak, nie zwracając uwagi na słowa przyjaciółki, pomógł jej ustać. Ta już nie miała siły się buntować i oparła się na jego ramieniu. - Boże, Zuza, przepraszam, nie chciałem! Ej, dobrze się czujesz? Zuza… Dziewczyna, gdy już odzyskała względną równowagę odsunęła się od Kornela, chwyciła, rzuconą gdzieś w bok, torbę i zaczęła się cofać. Cały ten czas nie spuszczała z oka przyjaciela. - Jak mnie jeszcze raz tkniesz, sukinsynu, to ci jaja obetnę! ![]() W pewnym momencie się zatrzymała i spojrzała gdzieś w ciemną dal za Kornelem. Wyglądała tak jakby pośród drzew coś zauważyła. Nie słyszała tego, co mówił do niej w tamtej chwili Kornel, cały czas wpatrywała się w jakiś punkt. Jednak najdziwniejsze było to, ze tam w oddali niczego niezwykłego nie było. Ba, nawet nie miała prawa niczego zobaczyć w tych ciemnościach. Ruszona jakąś wewnętrzną siłą, może głosem w jej głowie, zaczęła iść przed siebie. W milczeniu minęła Kornela i nie przywiązując już wagi do lekkich zawrotów głowy przedzierała się między choinami i nagimi krzewami. ![]() Kornel wołał za nią, ale bez skutku. W końcu postanowił biec za dziewczyną – nie może jej przecież spuścić z oka! Podążał tak za zaślepioną Zuzą przez około dziesięć minut – męczących minut. Dziewczyna obrała sobie drogę przez strome pagórki, przez wąskie, ale zimne strumienie, między kolczastymi krzewami. Dalej jednak nie reagowała na głos Kornela, który martwił się coraz to bardziej – jeszcze chwila a wpadłby w panikę. Wreszcie, Zuza się zatrzymała. Kornel podbiegł do niej, mówiąc coś szybko i nieskładnie, lecz ta go uciszyła gestem ręki i wskazała na niewielkie jeziorko ukryte wśród drzew. |
![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Zaciekawiło mnie to Fotostory,jest ono coraz ciekawsze.Z oceną poczekam do następnego odcinka (ale i tak pewnie będzie 10/10). Podziwiam i życzę powodzenia w tworzeniu
![]() |
![]() |
![]() |
#20 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Robi się coraz ciekawiej.
Momentami fs jest tajemnicze i niejasne (co oczywiście jest zaletą) mam nadzieję, że w następnej części okaże się o co chodzi z tym lasem, jaką w sobie skrywa tajemnicę xD. Bardzo mi się podobają zdjęcia, wyglądają jak kadry z filmu. Powodzenia w dalszym pisaniu życzę ![]() Ostatnio edytowane przez Parsley : 07.02.2008 - 15:37 |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|