![]() |
#7 |
Guest
Postów: n/a
|
![]() ![]() Witajcie ponownie. Niechciałabym abyście wiedziele co się stało w pracy. Ale musze wam to powiedzieć,bo nie mam się przed kim wygadać... Otóż jak weszłam do sali i dostałam ochrzan od Evansa podeszła Arcadia. Podeszła do Evansa i rzekła: -Czemu jej jeszcze nie zwolniłeś? Ona i tak nic nie robi. Evans spojrzał na mnie. Wiedział,że jestem bardzo pracowita, ale udawał,że nie wie. Po chwili odpowiedział. -Przykro mi...Ale muszę panią zwolnić. I...i...I wtedy ta głupia Arcadia zaczeła się brechtać,ale ja nie poddawałam się i zawalczyłam o stanowisko. -Za jakąś konferencję?!-krzyknęłam na niego. Evans niestety się wkużył i to nieźle. -Panno Melua...!!!!-krzyknął i niedokończył,bo... -Panie Evans...Czemu pan chce taką młodą,mądrą i w dodatku piękną dziewczynę zwolnić z pracy?-w obronie stanął mężczyzna.Trochę się zarumieniłam. Nigdy nikt mnie nie bronił. -Panie Williams to moja sprawa, a nie pana.-odpowiedział spokojnym głosem Evans.-A teraz panna Melua ma 15 minut,żeby zabrać rzeczy!-krzyknął w moją stronę. No cóż, nie miałam wyjścia. Już żadne usprawiedliwienie by mnie nie uratowałało. Musiałam iść i zabrać wszystkie moje rzeczy. Szybko zabrałam i pojechałam do domu. Zaraz po wyjściu ubrałam się w codzienne ubrania i zabrałam się do pieczenia kaczki na przyjazd rodziców. Wtem zadzwonił dzwonek. ![]() To był on...Ten mężczyzna. Stałam wryta jak nie wiem co...A on spokojnym głosem zapytał: -Panna Melua? -Tak, tak...Wiem wyglądam nie tak jak w biurze...-zaczęłam gadać, a on mi przerwał. -Bardzo mi przykro,że Evans panią zwolnił. -E tam...A w ogóle jak pan tu trafił? -Poprostu jechałem za panią. Byłam troche zdziwiona. -My tak stoimy, a może pan wejdzie?Tylko muszę się troche ogarnąć. -Chętnie. I weszliśmy do domu. Zaraz wszedł do salonu i usiadł na kanapie. -Kawy,herbaty?-spytałam. -Może herbaty.-odpowiedział. Szybko weszłam do kuchni, otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej ciastka. Szybko zagotowałam wodę i wróciłam z ciastkami do mężczyzny. -A tak w ogóle to Adam Victor Williams.-przedstawił się. -Miło mi...Kate Ashley Melua.-odpowiedziałam stawiając ciastka na stoliku. Wtem zaczęła się gotować woda szybko pobiegłam do kuchni zaparzając herbatę. -Pomóc ci??-spytał. -Nie,nie...-odpowiedziałam. Postawiłam herbatę obok ciastek i usiadłam obok niego. Bardzo miło mi się z nim rozmawiało, nawet pośmialiśmy się trochę. -Wiesz muszę już chyba iść.-powiedział. -Czekaj...Słyszałam,że dobrze znasz się na komputerach? -Tak, a co? -Bo widzisz mam sprawę. -To zaraz zobaczę.-powiedział i poszliśmy do mojej sypialni. ![]() -Już gotowę.-powiedział. -Dzięki bardzo...Ja nie znam się tak dobrze. -Nie ma sprawy zawsze możesz na mnie liczyć. -Może napijesz się jeszcze herbaty?-zaproponowałam mu. -Nie musze już iść. Ale wiesz co? Może wybierzesz się dzisiaj ze mną na kolację? -No nie wiem, dziś? -No,a co? o 20:00. -Może być. -No to lece, pa.-powiedział zamykając za sobą drzwi. Matko...Co on we mnie widzi...? Co ja gadam przecież ja nie mam u niego szans...? A może. Nie tam. Przyszedł tylko ze współczuciami i tyle. A zreszto...KONIEC Z FACETAMI!!! Już mam dość! Po ostatnim związku z...Jo...Jo...No wiecie. Okay to ja idę szykować się na tą kolację. Cześć. Ostatnio edytowane przez Koornela : 23.06.2008 - 10:14 |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|