Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 16.08.2008, 13:26   #71
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Powrót do przeszłości

Ładny odcinek. Wiedziałam, że coś się wydarzy, co będzie punktem zwrotnym w tej znajomości. Ładne zdjęcia. Ciekawe, jak Dustin będzie się zachowywał w stosunku do Lily w klubie. Czekam na odcinek.
__________________
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 16.08.2008, 16:09   #72
anuss3211
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Powrót do przeszłości

a mi jak zwykle się podoba. ;-)
  Odpowiedź z Cytatem
stare 17.08.2008, 21:18   #73
Martusiak
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Powrót do przeszłości

Jak zawsze świetnie. Nie podobją mi się tylko te nawiasy. (bałam się usiąść) itp. Nie mogłaś tego napisać w zwykłym zdaniu? To moje jedyne zastrzeżenie.

Odcinek bardzo... ciekawy. 9/10 za te nawiasy
  Odpowiedź z Cytatem
stare 19.08.2008, 18:33   #74
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Powrót do przeszłości

Odcinek 12

- Halo?- zapytałam nieprzytomnie, odbierając telefon
- Cześć Lily! To ja...
- Zdziwiłabym się, gdybyś to nie był ty- zażartowałam
- Dobra, mniejsza z tym. Jesteś dzisiaj wolna?
- Tak, a co?
- Skoro tak, to zapraszam cię do mnie. Zrobilibyśmy taką "nieoficjalną" próbę.
- To jesteś sam w domu?- zapytałam trochę zdziwiona.
- Aha.
- To na którą?
- Może na 12? Masz czym dojechać?
- Mam. O 11.30 jest autobus w stronę San Francisco. A tak w ogóle, to ja też dzisiaj jestem sama w domu...
- No to fajnie. Do zobaczenia u mnie!
- To pa!
- Pa!

Wszystko poszło zgodnie z planem. 5 minut po 12 stałam pod domem Alana.
Nie, to nie był zwykły dom... To była willa! Może i nie aż tak duża, bo tylko piętrowa, ale z klasą. Fundamenty były obłożone szarą cegłą, zaś ściany były bielusieńkie. Okna w francuskim stylu tylko potwierdzały klasę tego budynku. Przed domem rosły sosny i nic więcej. Co najwyżej przed wejściem dwie dzikie róże o przepięknym, żółtym kolorze.
Widać, że wywodził się z bogatej i dobrze sytuowanej rodziny.
Przypomniał mi się Dustin. Pod tym względem całkowite przeciwieństwo Alana. I ciekawe, czy będzie. A może już jest?
Zadzwoniłam do drzwi. Chwilę potem się otworzyły, a w nich stanął Alan.

Przywitaliśmy się uściskiem, po czym zaprosił mnie do środka.
Wnętrze nie odbiegało od wyglądu zewnętrznego. Wszystko tu lśniło nieskazitelną czystością. W powietrzu unosił się zapach pastowanych podłóg, oraz... smakowitego ciasta.
- Co pijesz?- spytał, sadzając mnie w salonie
- Herbatę- odpowiedziałam
- Masz ochotę na torcik?
- Czemu nie... A masz?
- Nom.
- To poproszę.
Parę minut później siedzieliśmy już oboje na salonowych fotelach i delektowaliśmy się przepysznym ciastem i równie świetną konwersacją.

- Twoja babcia naprawdę świetnie piecze- oznajmiłam, zachwycona smakiem ciasta
- Nie trzeba jej się dziwić... Ma własna piekarnię, która działa już prawie pół wieku.
- Wow- byłam pełna zachwytu- Zabierzesz mnie tam kiedyś?
- Z przyjemnością- odparł
Ja natomiast zmieniłam temat rozmowy...
- Dustina nie będzie?- zapytałam
- Nie. Znowu nie może...
- I znowu nie podał powodu?
- Znowu... Nie uważasz, że to dziwne, że ciągle się od czegoś miga?
- Racja...- przyznałam z lekkim żalem
- Odkąd tylko pamiętam, zawsze taki był. Mimo, że jesteśmy naprawdę dobrymi kolegami, to on jednak zawsze jest skryty. Stara się być twardy i groźny, bo według niego, przez szczęście można się mocno rozczarować.
- A przez nieszczęście niby nie?
- "W nieszczęściu nie ma nic, co mogłoby rozczarować. Nieszczęście jest zawsze i działa z tą sama mocą"- tak powiedział.
Co za okropny światopogląd... Ale to dziwne. Przecież każdy człowiek chciałby być szczęśliwy... Nie ma wyjątków od tego.
Więc dlaczego on tak mówi? Dlaczego żyje w kłamstwie? Przecież jeśli ciągle będzie myślał w ten sposób, to czeka go przedwczesny koniec... Tak nie może być!
- Dustin to taki "typ spod ciemnej gwiazdy", nie uważasz?
- On tylko takiego udaje- zaczęłam go bronić
- Boi się być szczęśliwym, a co za tym idzie: boi się rozczarować. Życie dało mu kopa i ma już dość. Prędzej czy później, w przyspieszonym procesie odejdzie z tego świata, bo stwierdzi, że nie ma o co walczyć...
- Ale nie możemy na to pozwolić!
- Obawiam się, że my już nic nie możemy zrobić... To tylko kwestia czasu.
- Nieprawda!- protestowałam
- Wierzysz w niego...- stwierdził z niezadowoleniem- Lepiej przestań, bo cię to zgubi.
- Nie mam zamiaru! Jemu można pomóc, i ja chcę to zrobić.
- Będziesz tego mocno żałować, Lily. Naprawdę, odpuść sobie. Ty wyciągniesz do niego rękę, a on cię jej pozbawi...
- Nie znasz go. On nie jest taki...
- A ty niby go znasz? Pracujemy ze sobą od trzech lat, i miałem okazję go na tyle dobrze poznać... A z resztą, skończmy tę kłótnię. Zrobisz tak, jak będziesz uważała za słuszne. Ale pamiętaj: ja cię ostrzegałem...
Za chwilę mój rozmówca zniknął za kuchennymi drzwiami, gdzie szum wody wskazywał na to, że właśnie zmywa naczynia.
Ja natomiast poczęłam przeglądać teksty. Części zdążyłam się już nauczyć. Resztę musiałam śpiewać z kartki.
- Dobra, Lily, chodź na górę!- zawołał mnie
Z plikiem kartek w ręce udałam się na piętro.

O dziwo, pokój Alana również nie odbiegał od reszty. Widać babcia często go zaganiała do sprzątania...
W rogu, przy drzwiach balkonowych stała perkusja. Wyglądała na całkiem nowiutką.
On chwilę później wysunął ją bardziej na środek pokoju, po czym za nią zasiadł.
- To jak, lecimy jedna za drugą?- zapytał
- Możemy.
Jak zauważyłam, obok ustawił sobie pulpit na nuty. Wejrzał na zapis melodii, po czym oświadczył:
- Zaczynam od przygrywki. Dam ci znać, kiedy masz wejść.
- OK.
Dobrze nam szło, ale taka próba we dwójkę to nie było to samo, co z Dustinem. On by nami dobrze podrygował, i nie byłoby kłótni w stylu: "Ty za późno zagrałeś!" i "Nie, to ty za szybko weszłaś!"...
Dość długo nam to zajęło- 3 godziny. Ale efekty były: prawie wszystkie piosenki miałam wkute na blachę.
- Na dzisiaj wystarczy...- oznajmił, odstawiając instrument na miejsce.
- Czyli ja już mogę iść...- stwierdziłam
- A może zostałbyś jeszcze, co? Przecież i tak nie masz nic lepszego do roboty w domu.
- Tak....
- Jeżeli już mamy się nudzić, to ponudzimy się razem.
Rozbawiło mnie to.
- A co tam... Zostaję.

- Jesteś głodna?- zapytał z troską
- Nawet nie wiesz jak...- odparłam, czując, że mój żołądek dodałby coś jeszcze...
- Zaraz coś upichcę...
- Ej! Nie upichcisz SAM, tylko ZE MNĄ!
- Dobra, dobra, niech ci będzie- zgodził się. Jego mina wyrażała to, że nie ma nic przeciwko temu, ale właśnie na odwrót...

Chwilę dokonywał oględzin lodówki, po czym skonsultował się ze mną:
- Może pizzę?
Czyżby nic tam nie mieli, że teraz musimy zamawiać?
- Co tak patrzysz?- zapytał mnie- Nie lubisz pizzy domowej roboty?
- CO?!- ja się chyba przesłyszałam- TY UMIESZ ROBIĆ PIZZĘ?
- Tak- jego odpowiedź brzmiała tak, jakbym go zapytała: "Czy umiesz zrobić kanapkę z serem?"
Byłam pod wielkim wrażeniem. Alan był pierwszą osobą, jaką spotkałam, która umiała zrobić pizzę... Gdy nie mieliśmy pomysłu na obiad, albo tacie po prostu nie chciało się gotować, zawsze zabierał mnie na pizzę. Ta, która podawali w restauracji, do której chodziliśmy, była tak pyszna, że aż pokochałam jej jedzenie.
Ciekawa byłam, jak bardzo różnią się między sobą pizza z restauracji i "domowej roboty". W końcu będę się mogła przekonać....

Godzinę później danie było gotowe. Wyglądało naprawdę smakowicie. I wyglądem nasza pizza niczym się nie różniła od restauracyjnej.
- Może sama kiedyś spróbujesz upichcić coś takiego dzieciakom- zaproponował- Na pewno się ucieszą.
- Ale wpierw zadzwonię po ciebie- odparłam żartobliwie
- Chyba nie będę potrzebny... Poradzisz sobie beze mnie.
- Ale ciebie zaproszę bezpośrednio na jedzenie- dodałam z uśmiechem
- W takim razie z przyjemnością- zaśmiał się.
I już oboje się śmialiśmy.
- To może ja pójdę włączyć jakiś film, a ty to pozanoś do pokoju- powiedział i zaraz zniknął
Czułam się zupełnie jak żona w romantyczny wieczór.
W sumie, mieć takiego męża jak Alan byłoby spełnieniem moich marzeń. Nie dość, że był przystojny, na studiach osiągał dobre wyniki, zawsze zachowywał sie jak dżentelmen, świetnie robił pizzę, to jeszcze był wspaniałym towarzyszem.
A może to właśnie on? Ten "jedyny"? Książę z bajki, na którego czeka każda dziewczyna? Miłość mojego życia?
Tak, to musi być on. Ale czy on też we mnie widzi "tą jedyną"? Tak bardzo bym tego chciała...
- Lily, co się tak guzdrzesz?- ryknął z pokoju- Nie potrzebujesz pomocy?
- Nie... Po prostu zamyśliłam się.
- Aha.
Z lodówki wyciągnęłam Colę i nalałam do dwóch szklanek. Pizzę pokroiłam i nałożyłam na talerzyki. Wszystko to dałam na tacę i zaniosłam do pokoju.
Jakimś cudem zrobiło się ciemno. O nie... Te burze mnie prześladują...
Dobra, trudno. Tu przynajmniej jestem bezpieczna.
Zaraz nasze jedzenie znalazło się na stole.
Jednak tym razem usiedliśmy na kanapie, obok siebie.
Jakimś cudem Alan trafił akurat w mój gust. Od dłuższego czasu próbowałam zdobyć ten film i go obejrzeć...
- Puściłem ten, bo podobno lubisz takie filmy- oznajmił mi
- To był strzał w dziesiątkę. Nawet nie wiesz, ile się starałam o ten film... Nigdzie go nie było.
- No proszę...- był tym wyraźnie zaskoczony, ale i zadowolony.

- Alan! Co się stało?- spytałam cała w panice
- Wiatr musiał gdzieś zerwać linię... Na wszelki wypadek pójdę zobaczyć do piwnicy, czy wszystko OK.
Że też właśnie w najlepszym momencie musiało braknąć prądu!

A ja cały czas siedziałam na swoim miejscu i gryzłam paznokcie ze zdenerwowania. Przecież jak ja wrócę do domu w taka pogodę?
Zaraz potem do pokoju wrócił Alan.
- Miałem rację- oznajmił ponuro- W takim razie idę szukać świeczek...
Poszłam z nim. Nie miałam najmniejszego zamiaru tutaj sama siedzieć.

Przyjemna, choć słaba jasność oświeciła kawałek stołu. Nareszcie wszystko było lepiej widać.
- Przepraszam cię Lily- zaczął- Nie chciałem, żeby tak wyglądał ten wieczór.
- To nie twoja wina- powiedziałam z wyrozumiałością
- Ale to ja chciałem, żebyś została...
- Ale ja przecież nie musiałam się zgadzać... To nie jest ani twoja, ani moja wina. Chciałeś dobrze, ale nie wyszło... Ale liczą się chęci.
- Dzięki. Drugiej takiej jak ty ze świecą szukać...
- Tak samo z tobą, wiesz?
- Czyli, że spotkały się dwa ideały...
- Nazywasz mnie ideałem?
- Tak. Nie mam w tym wypadku żadnych wątpliwości.
- Tak jak ja w twoim. I powiem ci coś jeszcze... O takim facecie jak ty zawsze marzyłam.
- A ja o takiej dziewczynie jak ty. Wszystkie inne mogą się przed tobą schować. I teraz w ogóle nie żałuję, że rozstałem się z Rose. Dla ciebie zrobiłbym to jeszcze raz.
Serce z sekundy na sekundę coraz mocniej waliło. Ja już wiedziałam...

- Lily...- spojrzał mi prosto w oczy- Zostaniesz moją dziewczyną?
Nie zastanawiałam się, bo nie miałam po co...
- Tak!
Zaraz potem rozległ się wielki huk bardzo blisko domu. Okropnie się go przestraszyłam...
- Alan... Ja się boję...- zaczęłam chlipać
On objął mnie swoim ramieniem.
- Gdy ja jestem blisko, nic ci się nie stanie...
I stało się. Nasze usta spotkały się w głębokim pocałunku.

************************************************** ********
Czy Lily na pewno dobrze zrobiła?
Co się stało potem?

Odpowiedzi w 13 odcinku.

Tak jak pisałam post wcześniej: według mnie bardzo fajny odcinek.
I w końcu mam co robić, bo do 13 odcinka mam tylko 3 zdjęcia i nic więcej (no i wiedza, co ma tym odcinku być).
Póki co komentujcie
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 19.08.2008, 19:59   #75
Nyks
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Powrót do przeszłości

No, cacy! Tylko że nie rozumiem paru zdań.
Cytat:
Widać, że wywodził się z bogatej i dobrze sytuowanej rodziny.
Jeśli już to usytuowanej, ale nie w tym wypadku

Cytat:
O dziwo, pokój Alana również nie odbiegał od reszty.
Czemu o dziwo?

Za to strasznie podoba mi się to:
Cytat:
"W nieszczęściu nie ma nic, co mogłoby rozczarować. Nieszczęście jest zawsze i działa z tą sama mocą"
Sama to wymyśliłaś?
Odcinek bardzo fajny. 9/10
  Odpowiedź z Cytatem
stare 20.08.2008, 12:48   #76
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Powrót do przeszłości

Fajny odcinek. Wydaje mi się, że Dustin stanie w jakiś sposób na przeszkodzie ich związkowi. Nie wiem, co dla nas przygotowałaś, ale może być ciekawie. Czekam na kolejny odcinek!
__________________
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.08.2008, 12:42   #77
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Powrót do przeszłości

Ludzie, ja nie chcę nic mówić, ale po dwóch komentarzach na pewno docinka nie wstawię
Może ktoś jeszcze wyrazi swoją opinię?
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.08.2008, 16:06   #78
Lara_Croft
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Powrót do przeszłości

to ja napiszę.
Hm. Przeczytałam całe i od samego początku było jasne, że ona będzie z Alanem.
Alan nie przypadł mi do gustu... Ale. Może nas czymś zaskoczysz
narazie daje 8/10
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.08.2008, 20:05   #79
Nyks
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Powrót do przeszłości

Lara Croft (moja nickowniczka) Właśnie, że nie będzie!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 25.08.2008, 20:39   #80
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Powrót do przeszłości

@up: Ekhem...
Po drobnej konsultacji z jedną z czytelniczek (której tożsamość nie musi być Wam znana- wystarczy, że ta osoba wie, że o nią chodzi) postanowiłam zmienić rozmiar zdjęć na większy. Co prawda, według tego, co jej napisałam, 3 pierwsze zdjęcia miały być o starym rozmiarze, ale z racji tego, że w celu polepszenia ich musiałam pstryknąć je na nowo, już od teraz są większe
The end


Odcinek 13

Jest noc. Ciemna i przerażająca. Niebo pokrywają całe masy czarnych chmur. Ubranie staje się coraz bardziej mokre za sprawą deszczu.
Ale chwileczkę? Co się ze mną dzieje? Gdzie jestem?
Odwracam głowę. Nie... Co ja robię na cmentarzu o tej porze?
Ale nie jestem sama... Gdzieś w oddali słychać czyjś płacz.
Moje nogi same mnie niosą w tamta stronę.
Idę, podziwiając ten straszny widok cmentarza. Tych ponurych mogił i starych pomników. Drzew, które wyglądają jak upiory gotowe zaraz się na ciebie rzucić. Wszystko jest przerażające...
Ale idę dalej, do przodu.
O! Nareszcie coś widzę.

Nad czyimś grobem stoi kobieta. Jestem coraz bliżej... Powinna mnie już zauważyć, ale ona dalej stoi bez ruchu.
Próbuję coś powiedzieć, ale słowa w ogóle nie przechodzą mi przez gardło... Może to ze strachu?
Z tej odległości całkiem dobrze widzę cały jej profil. Długą, czarna suknię, taką, jaką mogłaby się poszczycić Królowa Nocy. Schodzę nieco w bok, tak by móc przyjrzeć się jej twarzy.

Jest cała blada. Spływają po niej strumienie łez pomieszanych z krwią. Makijaż ma ciemny- dodatkowo podkreśla stan, w jakim się znajduje.
Jej blond włosy- rozwiane, nieuczesane zakrywają część jej twarzy.
Ale chwileczkę... Przecież ona mi kogoś przypomina... Czy to, czy to jestem JA?
Nie, to niemożliwe, przecież stoję tutaj... Więc jak to możliwe?

Czuję, że moja twarz jest coraz bardziej mokra. Oczy strasznie mnie pieką... Z bólu.
Teraz to ja jestem tą smutną kobietą. Powoli zakrywam twarz moimi zimnymi, trzęsącymi się rękoma. Nie panuję nad sobą...
Czuje się okropnie. Jakbym straciła wszystko, co miałam. Straciła bezpowrotnie...
Nagle obok siebie słyszę ciche kroczki, jakby dziecięce. Po chwili ustają.
Patrzę w bok. Widzę dziewczynkę.
Wygląda równie mizernie jak ja. Także płacze. Na jej delikatnej twarzyczce widzę ranę.
Ma piękne, ciemnobrązowe włosy. Oczy- ciemne i mocno zaszklone.
Sukienkę ma czarną- tak jak ja. Tylko że o niej jest o wiele krótsza.

Spogląda na mnie smutnym i rozżalonym wzrokiem. Ona tez cierpi. Chyba z tego samego powodu co ja...
- Mamo...- dziewczynka z wielkim wyrzutem zwraca się do mnie- Dlaczego?! Dlaczego pozwoliłaś tacie to zrobić?!
Nie wiem, co powiedzieć. Ta dziewczynka naprawdę jest moja córką?!
Ale skoro ja jestem jej matką, to kim jest jej ojciec?
Czy to z jego powodu płaczę?
Zaczęłam się obracać w stronę pomnika. Jeśli tu spoczywa jej ojciec, muszę wiedzieć, kto nim był...
Już, już prawie widzę... Nie...!

Obudziłam się. Cały czas byłam przerażona. Jeszcze tak niewiele brakowało, a dowiedziałabym się, przez kogo płakałam... Że też właśnie w tym momencie musiałam się obudzić!
Ledwo co spróbowałam skierować myśli na inny tor, juz pojawiły się następne...
Gdzie ja jestem?!
W ogóle nie poznawałam tego pokoju. Pierwszy raz widziałam go na oczy...
Zaraz jeszcze jeden szok- jestem w samej bieliźnie!
I w końcu doszło do mnie, gdzie się znajduję- u Alana!
"Ale... Dlaczego ja nic nie pamiętam? Co się stało zeszłej nocy? Dlaczego nie jestem u siebie?"- zaczęłam zadawać pytania
To jeszcze nie było wszystko... Zaraz zaczęło docierać do mnie coś znacznie gorszego...
"Czy ja... Czy Alan i ja...?"
Nie, przecież ja nie byłabym do tego zdolna... On tym bardziej...
Ale co, jeśli się upiliśmy i...

To wszystko doprowadziło mnie do płaczu. Za dużo tego było... Tu koszmar o niewiadomej treści, pobudka w obcym łóżku z wyczyszczoną pamięcią i w dodatku z przeświadczeniem, że nawet o tym nie wiedząc przespałam się z chłopakiem...
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko otarłam łzy z policzka, po czym krzyknęłam "proszę". Drzwi się otworzyły.

W nich pojawił się przedmiot moich rozmyślań.
- Dzień dobry, Lily- przywitał mnie z uśmiechem- Dobrze się spało?
- Tak...- odparłam, cała roztrzęsiona.
Widząc moje przerażenie, już chciał coś powiedzieć, ale ja byłam szybsza
- Alan... Co ja tu robię?
Usiadł na łóżku, zaraz koło mnie.
- Już nie pamiętasz? W nocy była burza, nie miałem jak cię odwieźć i zaproponowałem ci nocleg u mnie...
- A czy, czy my...- przerwałam mu pytaniem
On się roześmiał.
- Nie, oczywiście, że nie...-odparł z uśmiechem- Poczekamy z tym do ślubu.
Odetchnęłam z ulgą. Zaraz potem zaczęłam się śmiać, do czego po chwili i on się dołączył.
Teraz zaczęła mi wracać pamięć. Przed oczami zobaczyłam cały wczorajszy wieczór...
Dzięki Bogu, że tak to się skończyło.
- To może ja pójdę zrobić śniadanie, a ty za ten czas się umyj i przebierz- powiedział
Pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Moje ciuchy leżały- bardzo schludnie poskładane- na krześle. Zaraz wzięłam kupeczkę i udałam się do łazienki.

Po śniadaniu Alan zaoferował mi odwóz do domu. Zgodziłam się.
W czasie jazdy uzgodniliśmy termin próby. Rocznica zbliżała się wielkimi krokami (zdanie z "AND" i trzeba by już pomału robić coś takiego jak generalki. I Dustin mógłby w końcu pojawić się na którejś z prób...
Eh, mamy jeszcze półtora tygodnia czasu, więc na pewno zdążymy.
I moje wakacje dobiegną końca... Wystarczy mi wrażeń, jak na to lato.
************************************************
Nad czyim grobem była?
Jakie znaczenie miał jej sen?
Czy coś ważnego wydarzy się w czasie prób?

Odpowiedzi w najbliższych odcinkach. Nie dotyczy to pierwszego pytania- odpowiedzi na nie musicie się domyślić, gdyż tak jak Lily nie poznacie jej za szybko... (o ile w ogóle do tego dojdzie). Jest zawarta w następnej części, ale nie wypowiedziana wprost. A Ci, którzy dobrze pokojarzą fakty, już po zakończeniu "AND 2" będą wiedzieć...
Więcej szczegółów już nie zdradzam.
(jeśli macie jakieś podejrzenia- piszcie )
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 23:00.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023