![]() |
#6 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Sorry, że post pod postem, ale to jest już jako odcinek.
__________________________________________________ _______________ Część II Rano obudziłam się nie pamiętając niczego. Ogarnęła mnie beztroska, jak u dziecka w okresie niemowlęcym. To było takie wspaniałe uczucie, lecz po parunastu sekundach pamięć powróciła. Pierwszy w mojej głowie pojawił się Piotr, jego tajemnicza radość i przyszła odpowiedź na to co napisała mi przyjaciółka. Obróciłam się i zobaczyłam go leżącego na boku i przeglądającego jakiś miesięcznik o motoryzacji. Chyba usłyszał, że się obudziłam, bo odłożył magazyn. Nawet przez chwilę nie pomyślałam o jakimś miłym całusku na powitanie. Czułość, nie wspominając o jakiejkolwiek namiętności zniknęła z naszego związku całkiem dawno. Zapytałam go o powód owej radości jaka biła od niego poprzedniego dnia, ale nie uzyskałam odpowiedzi, tylko wymowne spojrzenie, po czym jego oczy wbiły się w jakiś punkt na ścianie, a może spoglądał w okno? ![]() - Słuchaj kochanie, nie mam, teraz zbyt wiele czasu. Porozmawiamy jak wrócę. - widząc moje spojrzenie, dodał - Na pewno. - Masz jeszcze trochę czasu, ale nie będe Cię męczyć, bo mam ważną sprawę. Moje myśli skumułowały się i próbowałam skleić jakąś sensowną wypowiedź, aby go przekonać do słuszności propozycji. Po jego mimice dało się ujrzeć, że jet wyraźnie zniecierpliwiony moją długą pauzą. Musiałam się przełamać. Powiedziałam mu. W pierwszej chwili wcale nie zareagował, jego twarz miała identyczny wyraz co przed chwilą, ale później przybrała drwiący wyraz i z ust wydobył się dźwięk. - Nie ma mowy. - Ale... - zaczęłam mówić. Po czym wyszedł on do łazienki, a po paru minutach był już w salonie. Wziął przygotowane kanapki i tyle go widziałam. Upewniłam się jeszcze, czy napewno go nie ma i zaczęłam cicho szlochać, lecz ton coraz bardziej wzrastał, aż przerodził się w głośny płacz. Położyłam się na sofie i po prostu ryczałam. Dlaczego to mnie tylko spotyka? Myślałam, że tylko ja przeżywam cierpienia. Czyżby wyszła ze mnie egoistyczna natura? Nie to nie możliwe, przecież zawsze było dla mnie ważniejsze dobro mojego meża, niż moje. Leżałam już tak z trzy kwadranse, ale wkońcu postanowiłam wstać. Co by mi dało takie bezsensowne leżenie? ![]() - Nic - odpowiedziałam sobie. - Może da się go jeszcze przekonać? Raczej to nie możliwe, usłyszałam w myślach. Kiedyś musiałam to zrobić. Poszłam do salonu i usiadłam przy komputerze. Włączyłam go i już chciałam pisać odpowiedź Weronice, gdy zadzwonił telefon. Wstałam i podeszłam do urządzenia. Odebrałam i powiedziałam: - Słucham. - Czy rozmawiam z panią Toskacz? - usłyszałam męski głos w słuchawce. - Tak, a z kim mam przyjemność. - Dzwonię z firmy pani męża i mam pytanie. - Dobrze, więc zamieniam się w słuch. - Chciałbym wiedzieć, czy pani mąż wyjechał już na bankiet? - Bankiet, a z jakiej to okazji. - To pani nie wie? Mąż awansował na dyrektora działu finansów. - Ah tak, już sobie przypomniałam, Piotr coś wspomninał. - To mąż już wyjechał? - Tak, oczywiście... - Dobrze, więc dziękuje. Do widzenia. - Do w... - mężczyzna rozłączył się za nim zdążyłam odpowiedzieć. ![]() Nie mogłam uwierzyć. Jak on miał czelnośc ukrywać coś tak ważnego. Nie, to jakiś zły sen, niech ktoś mnie obudzi... Po chwili wszystko do mnie dotarło. Jak mogłam być taka naiwna? Nie powiedział mi, pnieważ wiedział, że wiązało by się to z pewnymi konsekwencjami. Byłby zoobowiązany do wzięcia mnie ze sobą, ale to było przecież nie możliwe. Już dosyć tego wszystkiego. Wtedy nastąpił we mnie pewien przełom. Wróciła przynajmniej cząstka dawnej mnie, ambitnej i przebojowej kobiety. Wiedziałam co mam zrobić. Wystarczyło, tylko napisać odpowiedź Weronice. ![]() Ostatnio edytowane przez Mikolea : 05.07.2010 - 11:48 |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 3 (0 użytkownik(ów) i 3 gości) | |
|
|