![]() |
#111 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Ja Cię kobieto normalnie zamorduję!
Brian wampirem?! Moje wszelkie wyobrażenia legły w gruzach! Pojawienie się Viv i Maxa to po prostu mistrzostwo ![]() Fajnie, że wykorzystałaś mój tekst ![]() Czemu Max dał tak po prostu odejść Vivien ![]() Czemu Lena nie lubi Viv? Viv tak samo odpychająca jak Max ![]() ![]() ![]() I jak ja mam teraz wytrwać do kolejnego odcinka?! Piękne zdjęcia! Chociaż szkoda, że ich tak mało, ale rozumiem.
__________________
![]() Ostatnio edytowane przez Libby : 24.01.2009 - 20:49 |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#112 |
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
|
![]()
już czytam!
no tak... strasznie biedna jesteś z tym komputerem, współczuję ![]() wracając do odcinka - po pierwszym przeczytaniu znalazłam 2 błędy, ale od tego jest Call ![]() bardzo ciekawie Alanek wygląda w loćkach ![]() oh, normalnie podetnę sobie żyły, Viv sobie poszła, o nie ![]() nie wiedziałam, że Brian to wampir ![]() biednego Henry'ego przez drzwi wyrzuciłaś, no :< ciekawie, nawet bardzo... przepraszam, że komentarz taki krótki, ale się skupić nie mogę i w ogóle... ocenę znasz, a jeżeli nie to powiem Ci, że 10/10 ![]() tylko nie odleć...
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna. niepa edit : straszne. mod edit: dla kogo =) niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!! mod edit: ok, już nie będę ;] Ostatnio edytowane przez niepokorna : 24.01.2009 - 20:41 |
![]() |
![]() |
![]() |
#113 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Po 1. odcinek jak zwykle pierwsza klasa. Jak zwykle trochę rozwiązania zagadki i trochę nowych zagadek
po 2. Twój humor jest zabójczy ![]() ![]() ![]() po 3. Już wiemy jak brat Alanka stał się wampirem. Ale skąd się tam wziął Benitez, czyżby ten zdradnik był kiedyś egzorcystą ![]() ![]() ![]() ![]() po 3. W szeregach naszych milusińskich jest czarna owca .... hmmm Podsumowując jak zwykle niesamowicie miszczu Ty mój.... strasznie mi się podoba to przenoszenie się w przeszłośc, robisz to jak rasowa pisarka .... kiedy następny odcinek? ![]() |
![]() |
![]() |
#114 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
John jest drugą czarną owcą!
![]() On o pierwsze, co spytał po pojawieniu się gości, to o towarzyszkę Maxa. Szkoda, że mu Juliette nie przyłożyła ![]() Zapomniałam dodać, że Viv wygląda zabójczo na zdjęciu ![]()
__________________
![]() Ostatnio edytowane przez Libby : 24.01.2009 - 21:02 |
![]() |
![]() |
![]() |
#115 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Zdaje się że jeden mogę zidentyfikować
![]() Johnuś, prawda? ![]() Znowu Johnuś ![]() @down: Ale dlaczego ![]() Ostatnio edytowane przez Callineck : 24.01.2009 - 21:14 |
![]() |
![]() |
#116 |
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
|
![]()
No johnuś, Johnuś...
I Lena nie mówi, że Maksio jest odpychający, to kto inny. Ona tylko mówiła, że Viv jest odpychająca ![]() Dzięki w ogóle ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#117 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Nie chyba. Lena powiedziała, że nie lubi Viv.
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#118 |
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#119 |
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
|
![]()
Odcinek specjalny, nie mający żadnego powiązania z fabułą
![]() W odpowiedzi na szerzące się na świecie zuo – bajka z morałem. ![]() ---------------------- Był zwyczajny, wiosenny dzień. Za oknem wesoło ćwierkały ptaszki, wiatr delikatnie muskał gałązki budzące się z zimowego snu. Jasnowłosy chłopiec imieniem John z lubością obserwował te cuda przyrody. Matka Natura potrafiła być nad wyraz hojna. Serce ścisnęło mu się z bólu, gdy jeden z ćwierkających wróbelków pochwycił w swe szpony pełzającego dotąd robaczka. „Biedny robaczek” – pomyślał John i zapłakał. Stał tak przez chwilę, ocierając łzy firanką, zza której zerkał na ten piękny, ale jakże okrutny świat. Wszędzie czaiło się zło. Przyjmowało wszelakie postacie, aby tylko zgładzić Dobro i wszelkie oznaki Niewinności. Dlatego też postanowił już więcej nie opuszczać swego domostwa, aby zło nie dopadło jego czystej duszy, umysłu i ciała. Osuszywszy ostatnie łezki żalu, John usiadł delikatnie na szezlongu, sprawdzając uprzednio, czy nie usadowił się tam żaden organizm. Nie wybaczyłby sobie, gdyby za jego sprawą stała się krzywda chociażby najmniejszemu pantofelkowi. Z ulgą stwierdził, że nie stanowi zagrożenia i spoczął. Jął rozkoszować się emanującą zewsząd błogą ciszą. W jego umyśle zaczęły pojawiać się kryształowe obrazy – John pomagający topiącemu się szopowi, John malujący łono Natury, John pomagający staruszce przejść przez ulicę, John karcący małego chłopczyka za próbę kradzieży zakazanego pisma dla dorosłych… Gdyby wszyscy byli tak czyści jak on, świat nie potrzebowałby ani policji, ani mydła. Wtem rozkoszne rozmyślania przerwał potworny hałas dochodzący z… -Mojego mieszkania! – pisnął John, zaciskając powieki z trwogi. Zerwał się na nogi i czym prędzej podbiegł do drzwi swojej maleńkiej sypialni. To stąd wydobywały się te koszmarne dźwięki. Wiedząc, że Dobro zawsze wygrywa, bez wahania otworzył drzwi. Wewnątrz panował mrok, jakby nagle zapadł zmierzch. Pamiętając na pamięć spartańskie umeblowanie pomieszczenia John zaczął przemieszczać się w głąb pokoiku. Z żalem zauważył wcześniej, że włącznik światła znikł. Kolejna podła sztuczka szatana. Nie z nim te numery, o nie. Obroni Dobro chociażby tak, jak Rejtan! Z tym, że jemu się uda.. Ni stąd ni zowąd, ni z gruchy, ni z pietruchy, zapaliło się światło. A raczej zapanowało, gdyż jego źródła nigdzie nie było. John zakrył twarz z przerażenia. To, co ujrzał, było piekielnie upiorne! ![]() Oto stała przed nim sama wysłannica szatana! Zapewne jedna z jego nieślubnych nałożnic! „Nie, nie, nie myśl o tak zbereźnych sprawach!” – skarcił się i pokonując strach stawił mężnie czoła zagrożeniu. Dopiero teraz zauważył wirujące wokół nich obłędnie gwiazdy. Zapewne miały go oszołomić, aby stracił rozum. -Witaj, Johnie – rzekła swoim bezpruderyjnym, filuternym głosem – Przybyłam do ciebie. -Widzę! – krzyknął – Nie dostaniesz mnie w swoje zbereźne łapy, splamione nasieniem szatana! Nie wiesz, z kim masz do czynienia! -Oczywiście, że wiem. Mam zamiar to zmienić, przeistoczyć twą Niewinność w pył. -Nie uda ci się, pomiocie Belzebuba! Ja… Reszta słów jasnowłosego niczym anioł Johna utonęła w szaleńczej arii, wyśpiewywanej przez uskrzydloną diablicę. ![]() John wbrew własnej woli zamilkł i z przejęciem jął wsłuchiwać się w tą potworną pieśń. Była tak przesiąknięta złem, że tak wielkiej jego dawki oczy Johna nie widziały jeszcze nigdy. Pomijając fakt, że oczy Johna nie widzą prawie wcale zła. „Wiem! – pomyślał., próbując nie zwracać uwagi na te półnagie uosobienie mocy nieczystej – Bóg zesłał na mnie próbę Niewinności! Na pewno nie polegnę!” Chwila zamyślenia połączona z barkarolą czarta wystarczyła. ![]() Diablica zaczęła opętywać jego umysł. Jak przystało na diabła, nieludzką siłą woli przyciągnęła go do siebie, John nie miał innego wytłumaczenia na to, gdzie teraz stał i co robiła jego dłoń. -Nie, nie! – krzyczał, ale nie mógł pohamować odruchów swego ciała. Dopiero teraz spostrzegł, że miała ogon. Ogon! Wzdrygnął się na myśl, co mogła z nim robić. W tej samej chwili poczuł na swym mężnym, ukaloryferowionym torsie dotyk gorącej niczym ognie piekielne skóry. Spojrzał nieśmiało w dół i wydedukował, iż pochodziło ono z lateksowego stroju diablicy, stykającego się z jego ciałem. Co za straszne, krępujące i złe uczucie! Kobieta szepnęła mu do ucha kilka słów, aż policzki Johna zapłonęły czerwienią, a nogi ugięły się pod jego drobnym ciałem. Szatanica jakby właśnie tego oczekiwała – błyskawicznie pochwyciła go w swe objęcia, ratując przed upadkiem. ![]() Rzecz jasna chodziło jej tylko o jedno. I wcale nie była to troska o to, że biedny John mógł stłuc sobie kość ogonową lub inny ważny organ, zależy, w którą stronę by upadł. Emisariuszka nikczemności chwyciła w żelazny uścisk jeden z jego dwóch pośladków. John pisnął z… powodu nowych doświadczeń. Chciał odwrócić swoją uwagę wszystkim – mógł recytować wiersze, liczyć do miliona (chociaż to było zbyt przesiąknięte przemocą jak na jego Niewinny umysł) jednak nie był w stanie. Piekielna kobieta pocałowała go prosto w rozpalone, rozchylone usta. Zaczął się szamotać, szarpać, wyrywać, jednak ona chyba odebrała to zgoła inaczej, niźli zamierzał. Chciał krzyknąć, ale niestety miał zajęte usta. Czuł się tak, jak gdy przy wspólnym posiłku, akurat gdy przeżuwał kolejny kęs, przypomniał mu się wyjątkowo śmieszny żart o Jasiu i Małgosi, ale nie mógł go nikomu opowiedzieć. ![]() Jego lewa stopa zaczęła unosić się ku Sklepieniu Niebieskiemu, jakby szukając pomocy z Góry. Ratunek nie nadszedł. Musiał działać sam. John otrząsnął się, wyrwał z objęć coraz bardziej brutalnej diablicy i wybiegł z pokoju. Pot spływał po jego całym ciele. Wyglądał teraz jak wysmarowany oliwą aktor pełnometrażowych filmów dla dorosłych. Skrzywił się potwornie. Wszystkie znaki w jego mieszkaniu (Nieba i Ziemi nie widział) wmawiały mu, że tylko o włos minął właśnie ten poziom. Także ilość dialogów w tym tekście przypominała tą w scenariuszach owych filmów. Na szczęście w porę się opanował i teraz stał tu, na korytarzu. Kosmiczne gwiazdy ustąpiły miejsca zielonej tapecie w żółte malutkie kwiatki. John bardzo lubił motywy roślinne. Odczekał kilka minut, aż drżenie wszystkich członków jego ciała minie. Jakaś niepohamowana siła kusiła go, aby wrócił. Nie mógł tego udaremnić. Zło opętało go do cna. Walcząc ze swoją ręką kierującą się do klamki, potykał się na drodze do drzwi. Także tę walkę przegrał. ![]() Czerwonowłosa diablica siedziała na ławce, znajdującej się na starym miejscu jego jednoosobowego łóżka. Nie miała już skrzydeł ani rogów, nawet ogona, ale i tak ją poznał. Nigdy nie zapomni tego widoku. Swoim skąpym ubraniem koloru czupryny oraz przedziwnymi gestami kusiła do zajęcia miejsca obok niego. Bez czarnych rogów wyglądała nieco przyjaźniej. Jednak to w końcu był grzech! Grzesznica zmuszała go do popełnienia występku! -Przed ślubem! – zawył i opadł półprzytomny na ławkę. Drżącymi rękoma poluzował skórzaną kurtkę, uwierającą go boleśnie. Zaraz, nie przypominał sobie, aby ubierał jakąkolwiek kurtkę. Nie panował nad sobą aż do tego stopnia, czy ta zła kobieta miała fetysz lateksu? Stawiał na to drugie, nie miał w swojej szafie takich ubiorów, preferował jasne i pogodne kolory. Kobieta rzuciła się na niego niczym wygłodniałe hieny na okrągła liczbę w „Liczymy do miliona xD”. ![]() Nie podejrzewałby, że mógłby wykorzystać sypialnię do czegoś innego, niż snu czy czytania przepisów kulinarnych tudzież encyklopedii zwierząt. -Nie, nie… - szeptał przez chwilę, jednak jego głos szybko ucichł….. ![]() Oszalał (zdjęcie – abstrakcja nie dziejąca się w czasie rzeczywistym). ![]() Tak oto Niewinny John podległ złu. .,. Obudził się samotnie w komnacie zła na tej samej ławce którą wcześniej tak haniebnie wykorzystał. Co najdziwniejsze, nie miał nawet najmniejszych wyrzutów sumienia. Nie umiał skarcić się za swoje postępowanie. Czyżby sam stał się tym, czym tak gardził przez całe życie? Czy stał się zły!? Ubrał się i ponownie zasiadł na ławce. Nie chciał opuszczać tego pomieszczenia. Pragnął zostać tu na zawsze z każdą możliwą i niemożliwą towarzyszką Szatana. Walić niewinność, Zło o wiele bardziej mu smakowało! Ponownie usłyszał dziwny hałas. Tym razem dochodził z wnętrza jego mieszkania. Już miał zareagować, kiedy ktoś wszedł do środka. Skrywając swoją twarz usiadł obok Johna. -Henryk! – wykrzyknął zaskoczony John – Co ty tu robisz? Skąd wiesz o tym miejscu? ![]() -Usłyszałem, że stałeś się zły... -Masz rację… Ale, ale... Co to za strój? -Chciałem chociaż wyglądać elegancko, skoro musiałem wystąpić w tych bezwartościowych wypocinach. -Nie sądzisz, że twój frak jest nieco Patetyczny? -Myślisz? -Yhm. Swoją drogą, nadrabiam limit dialogów akurat teraz, gdy polubiłem tamte filmy… -O czym ty mówisz? „Teraz, albo nigdy” – pomyślał Henry, udając zainteresowanie podjętym tematem. John zastanawiał się, jak pokrótce opisać koledze, co go spotkało. Henryk wykorzystał chwilę zamyślenia i przepełniony pożądaniem objął przyjaciela. Bał się kolejnego odrzucenia. Wszyscy koledzy z pracy już go odrzucili. Nieraz. Tylko z nim nie próbował. -Co ty wyprawiasz? – spytał zniesmaczony John. Henry błyskawicznie wybiegł z pokoju. „Nie chciałem go urazić – pomyślał John – Nie byłem po prostu pewien, czy tego chcę…” Nim się spostrzegł, Henryk był już z powrotem. ![]() John z wrażenia spadł z ławki na gwieździsty dywan. To, co ujrzał kilka godzin temu było niczym w porównaniu do…tego! Miał ochotę zerwać się na nogi i przyszpilić do podłogi Henryka. Po czym pomóc mu wstać… Jednak bardziej doświadczony w złu Henryk dopadł go pierwszy. ![]() -Zjadłbym bezę... – wysapał John. Henry błyskawicznie umożliwił mu spełnienie zachcianki. ![]() KONIEC Morał – bądźcie Niewinni! Zobaczcie, jak skończył blondwłosy aniołek, który zboczył na złą drogę! Ostatnio edytowane przez scarlett : 29.01.2009 - 23:19 |
![]() |
![]() |
![]() |
#120 |
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
|
![]()
już czytam
![]() He he, to było świetne ![]() Krótka bajeczka o "śniętym" Johnusiu, przestawiona w sposób żargonowy i prześmieszny ![]() Ach ta Julka, diablica jedna ^^ Henry... no cóż, Henry to Henry i nic tego nie zmieni ![]() Każdy ma... swoje upodobania. Poruszyłaś nawet naszą ulubioną grę Liczmy do miliona ![]() Nie no, naprawdę świetne ![]() Jestem pod wrażeniem tego, a 2 ostatnie zdjęcia... błędów wytykać nie będę, bo się pewnie pomylę będzie ciąg dalszy? ![]() Scarlett, zbochucha jesteś ![]()
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna. niepa edit : straszne. mod edit: dla kogo =) niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!! mod edit: ok, już nie będę ;] Ostatnio edytowane przez niepokorna : 29.01.2009 - 22:58 |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|