Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 27.01.2009, 14:31   #51
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Z samego rana, po odbytej rozmowie telefonicznej z Sethem, zeszłam zadowolona do kuchni. Mama przygotowywała właśnie śniadanie i w całym domu unosił się zapach, ciepłych naleśników. W rogu przy stole, siedział Adriano udając, że czyta... zapewne oglądał obrazki, bo czytanie to już wyższa szkoła jazdy. Z kocią gracja przeszłam przez pomieszczenie i usiadłam wygodnie naprzeciw chłopaka, wyciągając nogi na fotelu. Przez chwile wpatrywałam się w liście lśniące w promieniach słonecznych, które cieszyły oczy zza okna. Przeczesałam dłonią swoje długie gęste włosy, i poprawiłam zsuwające się z ramienia ramiączko od pidżamy. Kątem oka zauważyłam, że Adriano wpatruje się we mnie jak w obrazek i gdyby tylko mógł, rozebrałby mnie wzrokiem. Jednak braciszek miał racje... ten zakochany w sobie laluś, napalił się na mnie. Postanowiłam wykorzystać ten fakt, do swoich niecnych planów. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy z pięknym uśmiechem... oczywiście jak przystało na wampira.

Czułam, że po przemianie prócz wyglądu, zmienił się też mój charakter. Kiedyś nie byłam taka złośliwa i pewna siebie jak teraz...miałam tylko nadzieję, że nie zmienię cię na gorsze. Póki co, podobało mi się jaka jestem, bo mogłam przez to więcej osiągnąć. Z przemyśleń wyrwał mnie głos zadowolonej rodzicielki, która rozkładała właśnie talerze na stole.
-Gdzie Michael?- zapytała siadając przy stole.- nie zejdzie na śniadanie?
-Niestety nie...wyszedł dzisiaj wcześnie. Powiedział, ze nie wysiedzi w domu w tak ładną pogodę.- powiedziałam przegryzając naleśnika. Skoro już trafiłam na śniadanie, to nie mogłam zrobić mamie przykrości, chociaż jedzenie nie uśmiechało mi się za bardzo.
-Nie chciał cię zabrać ze sobą?
-Pójdziemy wieczorem jeszcze raz... chciałam się wyspać.- zauważyłam, ze kłamstwo ostatnio weszło mi w krew. Jako wampir nie musiałam spać tak często...
-Jaka szkoda.- mruknął Adriano, krojąc naleśnika ze zirytowaną miną.- miejmy nadzieję, że się nie zgubi...
-Nie zaprzątaj sobie tym głowy, bo cię jeszcze rozboli... w końcu wczoraj nieźle zabalowałeś.- powiedziałam z sarkastycznym uśmieszkiem spoglądając w jego wściekłe oczy.
W tym samym momencie do kuchni wszedł Roberto, zawiązując sobie starannie krawat. Przywitał się i zasiadł do stołu.
Przez chwilę jego wzrok wędrował kolejno po naszych twarzach, aż w końcu westchnął głęboko i spojrzał na swojego syna.
-Jaka impreza?- zapytał przysuwając w swoją stronę talerz.
-Nie było żadnej imprezy... a w ogóle, skąd ona to może wiedzieć.- warknął Adriano wstając od stołu.- idę do siebie. Mam coś do roboty.
...
Wyszłam z pod prysznica, uczesałam się i przewiązałam ręcznikiem, następnie opuściłam łazienkę. Zegarek wskazywał godzinę siedemnastą, więc braciszek powinien był niedługo wracać. W drodze do pokoju, o uczy obiła mi się dość interesująca rozmowa między Roberto i Adriano. Troskliwy tatuś przejął się moją wypowiedzią w czasie śniadania, i robił wywiad środowiskowy. Uśmiechnęłam się w duchu, po czym zamknęłam drzwi. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam z niej czarną bieliznę, następnie poprawiając mokre włosy opadające na plecy, podeszłam do łóżka.
-Jak się udał spacer?- zapytałam Michaela. Najwidoczniej wrócił już jakiś czas temu, bo nawet zdążył się przebrać i stać się królem pilota od telewizora. Spojrzał na mnie zadowolony, przełączył kanał i odpowiedział.

-Był przyjemny i relaksujący. Znalazłem kasyno niedaleko. Chciałbym, abyś udała się tam ze mną, wieczorem.
-Z przyjemnością, ale w takie miejsce raczej trzeba się stosownie ubrać, a ja nie zabrałam ze sobą żadnej eleganckiej kreacji.
-O to się nie martw... o wszystkim pomyślałem.- wstał z miejsca, podszedł do dużej komody stojącej w rogu pokoju, i wyciągnął z niej duże, czerwone pudło. Następnie wręczył mi je z szerokim uśmiechem.- mam nadzieję, ze będzie ci się podobać. Osobiście byłem zachwycony. Teraz pójdę naprawić mamie toster, a ty zrób się na bóstwo. Liczę dzisiaj na pomoc swojej przepięknej siostry.
Po tych słowach puścił mi oczko i zniknął za drzwiami. Usiadłam na łóżku, zdjęłam czerwoną pokrywę i spojrzałam do środka. W pierwszej chwili rzucił mi się w oko pomięty, srebrny papier w malutkie kwiatuszki. Odchyliłam go lekko i wyciągnęłam z wnętrza śliczną, kremowo- bordową sukienkę na ramiączkach, która sięgała za kolana. Byłam zachwycona! Michael miał naprawdę dobry gust. Szybko wskoczyłam w prezent i spojrzałam w lustro z zachwytem.

-Idealnie!- powiedziałam sama do siebie. Później wyszykowałam się do końca i około 21 zeszłam na dół.
Przeszłam przez korytarz i udałam się do salonu z myślą poinformowania mamy, że wychodzimy z domu wraz z bratem. Rozglądnęłam się, jednak w pomieszczeniu nie widziałam żywej duszy. W sypialni natomiast świeciło się światło, i słychać było podniesione głosy gospodarzy. Nie zamierzałam się wtrącać do rozmowy, więc ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. W momencie kiedy położyłam dłoń na klamce, usłyszałam interesujący urywek. Zaniechałam próbę wyjścia i podeszłam bliżej.
-Co takiego? Samantha, czy ty próbujesz mi wmówić, ze mój syn nadużywa alkoholu? Masz jakieś dowody?- krzyknął Roberto.
-Wystarczy na niego spojrzeć! Od kilku dni chodzi w złym humorze, jest blady, boli go głowa... a ostatnio po powrocie od kolegi, przewrócił się na schodach. Wydaje mi się, że...
-Daj spokój. Chłopak ma w tym roku maturę... może jest zmęczony, bo dużo się uczy.
-Roberto na litość boską! Czy ty nic nie widzisz? Nie tak wygląda osoba zmęczona...on jest...
-Mówisz, że Adriano źle wygląda... a twoje dzieci? Blade jak ściana, podkrążone oczy... może ćpają!
-Przepraszam, ale nie rozmawiamy teraz o moich dzieciach! One nic nie biorą...- wyczuwałam irytację w głosie rodzicielki. Właściwie to przez moje ciało również przeszła fala złości. Miałam ochotę wtrącić się do rozmowy, ale postanowiłam poczekać na dalszy ciąg.
-Skąd ta pewność? Myślisz, że ci to wyjawią?
-Nie, ale...
-Ale? Twoja córka ma cienie pod oczami, blada skórę i zaciemnione oczy! Chyba nie uważasz, że wszystko z nią w porządku?- powiedział Roberto, podchodząc do okna.
Miałam tego wszystkiego dość. Nie rozumiałam, jaki ja mam związek z tą cała sytuacją. W ogóle za kogo on się uważam, żeby mnie osądzać o cokolwiek! Mama to co innego... mieszkają razem, widuje Adriano na co dzień. Ma prawo wyrazić swoje zdanie, ale on...

-Taki z ciebie kochający ojciec? Radziłabym zainteresować się własnym dzieckiem, a nie mną. W przeciwieństwie do Adriano, nie pale, nie pije alkoholu, ani nie obmacuje się z *****ami w barze... no chyba, że on tak właśnie uczy się anatomii. Ja przynajmniej widziałam jego wyczyny na własne oczy, a ty masz jakieś dowody na to, że ćpam? Widziałeś ślady po igłach na mim ciele? W ogóle jakim prawem oceniasz mój wygląd, widząc mnie drugi raz w życiu?! Człowieku otwórz oczy i zacznij wreszcie słuchać co się do ciebie mówi! Pracujesz całe dnie... co ty możesz wiedzieć o tym, co robi Adriano. Chłopak wciska ci kit, że uczy się ze znajomym, a tak naprawdę większość czasu spędza na zabawach. Byłeś na jakiejś wywiadówce? Nie!... bo na każdą chodzi moja mama, chociaż to nie jest jej obowiązek. Twój syn stacza się na dno, a ty nic nie robisz... obudź się, bo niedługo może być za późno.- krzyknęłam otwierając z hukiem drzwi.- A teraz przepraszam, ale wychodzimy z bratem na miasto...
Po tych słowach odwróciłam się na pięcie i zniknęła za ścianą. Na holu spotkałam czekającego na mnie Michaela. Stał oparty o framugę drzwi wejściowych i uśmiechał się od ucha do ucha. Na sam jego widok, poprawił mi się humor, chociaż nerwy jeszcze trzymały. Wyszliśmy na zewnątrz i ruszyliśmy przed siebie, oświetloną ulicą w stronę kasyna.
Po niedługim czasie doszliśmy na miejsce. Przed budynkiem znajdywało się wiele samochodów, a ludzie tłoczyli się całymi grupami do drzwi. Po wejściu do wnętrza, zdjęliśmy ubrania wierzchnie i przeszliśmy do sali w której odbywały się wszystkie gry. Przez cały czas czułam na sobie wzrok ludzi, kiedy przechodziliśmy z bratem do stołu pokerowego. Powoli zaczynałam się domyślać, do czego tak naprawdę byłam mu potrzebna.
-Mała... mam zamiar dzisiaj wygrać dość pokaźną sumkę, a więc liczę na ciebie.- powiedział mi do ucha, odsuwając krzesło, na którym miałam usiąść.
-Oczywiście, ale wątpię, abyś potrzebował mojej pomocy... jesteś świetny w tej grze.- mruknęłam poprawiając sukienkę, która lekko zmięła się przy siadaniu.
-Zawsze może trafić się ciężki przeciwnik...
-No tak.. w więc zrobię co w mojej mocy- odpowiedziałam, uśmiechając się zalotnie do siedzącego naprzeciw mężczyzny. Tym czasem Michael rozsiadł się wygonie na krześle i wszyscy zaczęli grę.
...
Do domu wróciliśmy około pierwszej w nocy. Brat przez cała drogę powrotną, tryskał radością... w sumie nic dziwnego, bo wygrał ponad dwanaście tysięcy. Był tak zadowolony, że aż zaczął śpiewać jakieś sprośne piosenki, używając komórki jako mikrofonu.
Czułam zapach dymu na swoim ciele, którym przesiąkła sukienka i włosy. Nie lubiłam śmierdzieć tytoniem, dlatego zazwyczaj starałam się unikać miejsc, w których roiłoby się od palaczy. Zdjęłam ubranie, udałam się do łazienki, po czym weszłam pod prysznic z zamiarem spłukania z siebie nieprzyjemnego zapachu.

Michael stwierdził, że nie ma zamiaru kolejnej nocy spędzać na oglądaniu telewizji, więc postanowił pomajsterkować trochę w samochodzie mamy. Dobrze się składało, bo miałam całe piętro domu, tylko dla siebie. Przebrałam się w swoją ulubioną bieliznę i zawiązując się szczelnie w pasie szlafrokiem, wróciłam do pokoju. Ledwo zamknęłam drzwi, moich uszu dobiegł cichy stukot butów, po drewnianej posadce. Zignorowałam go, po czym podeszłam do łóżka, zrzucając z siebie ubranie. Otworzyłam szeroko szafę i kiedy chciałam wyciągnąć z niej jeansy, usłyszałam pukanie do drzwi. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, do pokoju wszedł wściekły Adriano. Nie powiem, żebym była z tego zadowolona... koleś widział mnie w samej bieliźnie. Stanęłam na przeciw niego z sarkastycznym uśmieszkiem, opierając ręce na biodrach.
-Czego chcesz?
-Wygadałaś...- warknął chłopak, podchodząc bliżej

-Hm...- mruknęłam- i?
-Nie tak się umawialiśmy, mała...
-Nie przypominam sobie, żebym się z tobą kiedykolwiek umawiała...- powiedziałam, odgarniając z czoła, niesforne kosmyki.- mów o co chodzi i spadaj... chciałabym się ubrać.
Odwróciłam się tyłem do rozmówcy i podeszłam do szafy. Przez chwilę wpatrywałam się tępo w jej zawartość, aż poczułam ciepły uścisk na ręce i nocne szarpnięcie.
-Nie musiałaś wtrącać się, w nie swoje sprawy- powiedział mi do ucha, ściskając mi nadgarstek.- teraz będziemy musieli porozmawiać inaczej. Nie zamierzam być już miły...
-Świetnie... to lubię- odpowiedziałam z uśmiechem. Zatrzepotałam zalotnie rzęsami, po czym jednym, szybkim ruchem ręki popchnęłam go na łóżko. Opadł ciężko na koc, spoglądając na mnie ze zdziwieniem. Na pewno nie spodziewał się tego. Domyślałam się, że miał zamiar się mną pobawić... nie ma tak łatwo. Wkroczył do mojego pokoju... teraz on będzie moją zabawką.

Usiadłam mu okrakiem na kolanach i spojrzałam w jego ciemne, wystraszone oczy.
-No więc, czekam... co mi zrobisz?- zapytałam rozpinając mu bluzę, aby odsłonić jego szyję.- ponoć miałeś zrobić mi krzywdę...więc spróbuj...
Przejechałam mu palcami po policzku, zjeżdżając coraz niżej. Czułam jego ciepłą skórę i szybkie bicie serca. Nie odpowiedział. Widziałam, jak na mnie spogląda... wygłodniałym wzrokiem studiował każdy kawałek, mojego odkrytego ciała. Chwyciłam jego prawą rękę i położyłam sobie ją na plecach, oblizując wargi. Po chwili, kiedy chłopak zaczynał się rozkręcać, postanowiłam go lekko nastraszyć. Miałam tylko nadzieję, że nad sobą zapanuję. Nie miałam zamiaru go zabić...
-Jestem ciekawa jak smakuje twoja krew...- mruknęłam mu do ucha, rysując palcem kółeczka na jego nagiej szyi.
-Co takiego?- zapytał zaskoczony.
Odrzuciłam włosy na plecy i uśmiechnęłam się do niego diabelsko, prezentując długie, śnieżnobiałe kły. Czułam niesamowitą radość, spoglądając na twarz Adriano, która z każdą sekunda robiła się coraz jaśniejsza. Wyglądał, jakby miał zaraz dostać ataku... lub co gorsza, wyzionąć ducha.
-Nigdy nie lekceważ kobiet. Taka moja rada dla ciebie...- otworzyłam usta i zbliżyłam się do jego twarzy.
-Co ty robisz? Chcesz mnie zabić?!- krzyknął spanikowany. Ja natomiast ryknęłam głośnym śmiechem. Po chwili wstałam i ubrałam leżący na łóżku szlafrok. Spojrzałam na swoją „ofiarę’ po czym powiedziałam.
-Masz szczęście, że się tobą brzydzę...
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 27.01.2009, 15:18   #52
Panna Lawenda
 
Avatar Panna Lawenda
 
Zarejestrowany: 20.06.2008
Skąd: Chatka Ech
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,209
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Wiesz co? To jest... Nawet nie wiem jak mam to powiedzieć.
Powinnaś wydać książkę, bo piszesz jeszcze lepiej od Rowling.
Przeczytałam wiele książek i opowiadań, ale wiem, że to jest najlepszym jakie kiedykolwiek czytałam.
Naprawdę, wielkie gratulacje, zyskałaś nową czytelniczkę.
Właśnie dziś, są ferie, a że jeszcze nigdzie nie wyjechałam, postanowiłam poczytać jakieś opowiadanie.
Weszłam więc w ten temat, przeczytałam wszystkie odcinki i tak bardzo mi się spodobało, że musiałam przeczytać również Krwawe przeznaczenie.
Jestem w wielkim szoku, to jest wspaniałe!
Piszesz tak dobrze, że w twoim opowiadaniu jest pełno uczuć i pozwalasz aby czytelnik wczuł się w opowiadanie.
No i te postacie. Michael jest piękny. Seth również.
Pozazdrościć talentu.
Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najlepszych ocen i dużo weny,
Skarpeta (Di)
__________________

Ach, Marylo, wszak oczekiwanie czegoś daje nam już połowę przyjemności!
Może się zdarzyć, że się tego nie otrzyma wcale, ale nikt nie może zabronić cieszyć się z oczekiwania.

Lucy Maud Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza

Panna Lawenda jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.01.2009, 15:28   #53
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Jej Dziękuje bardzo! Czy pisze lepiej od Rowling... na pewno nie, ale cieszy mnie to, że ci się podoba
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.01.2009, 16:19   #54
Mikolea
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Tekst już znam, więc oglądałam zdjęcia.
Są świetne...
Adriano ma za swoje...
Michael jes świetny.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 27.01.2009, 18:17   #55
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Tak, bardzo trudno w tej seksownej i uwodzicielskiej Sarah znaleść tamtą zakompleksioną dziewczynę
Ślicznie wyglądała i w sukience i w bieliźnie
A Michael nie dość że boski na drugim zdjęciu to jeszcze dowcipny i pomocny
Stosunki z matką zaczęły się układać obojgu, dobrze im widocznie zrobiła ta rozłąka.

Jeden błąd:
Rozglądnęłam się, jednak w pomieszczeniu nie widziałam żywej duszy - rozejrzałam
  Odpowiedź z Cytatem
stare 27.01.2009, 20:10   #56
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Świetny odcinek!
Najbardziej podobało mi się, jak Sarah przysrała Roberto.
Zupełnie się dziewczyna zmieniła. Nie poznaję jej w sytuacji z Adriano. Calkiem inna osoba. Ciekawa jestem, co by na to powiedział Seth.
No i co zrobi Adriano, skoro wie, że Sarah to wampir.
Czekam na kolejny odcinek.
__________________
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 29.01.2009, 14:52   #57
Flash
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

kiedy next?
  Odpowiedź z Cytatem
stare 29.01.2009, 19:21   #58
Sweet.Dreams
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Bardzo ładne zdjęcia i piękny tekst
Gratuluję wszystkiego ; ***
Pozdrawiam
  Odpowiedź z Cytatem
stare 03.02.2009, 17:06   #59
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Do zdjęć się nie przyłożyłam dzisiaj za bardzo... jednak mam nadzieję, że odcinek będzie się podobać.
Miłego czytania



Wyszłam z samochodu i pomknęłam do domu, zostawiając brata daleko za sobą. Właściwie to minął tylko tydzień, a ja już zdążyłam stęsknić się za moją nową rodziną. Brakowało mi gderania Davida, wesołego chichotu Wiki, no i oczywiście... mojego kochanego Setha. Chciałam go w końcu zobaczyć, przytulić i zauroczyć się jego zniewalającym uśmiechem. Tak mi tego brakowało!
Zamknęłam drzwi i zadowolona udałam się do salonu. Po rozczarowaniu spowodowanym nieobecnością moich bliskich w pokoju, zwiedziłam resztę domu w dalszych poszukiwaniach. Jak się okazało, zostałam sama z Michaelem. Możliwe, że reszta wybrała się na polowanie, lub zrobili sobie wycieczkę krajoznawczą. Raczej nie powinnam mieć powodu do obaw, więc postanowiłam się przebrać w coś wygodniejszego, i po prostu poczekać na ich powrót.
Weszłam do pokoju i otworzyłam na roścież okno, wpuszczając do pomieszczenia nieco ciepłego powietrza.
Zmieniłam ubranie i przeciągając się w najlepsze, podeszłam do lustra. W pewnym momencie ujrzałam w odbiciu, że z kieszeni moich spodni wystaje kawałek, kolorowego papieru. Po wyciągnięciu go, okazało się, że to zdjęcie przedstawiające mnie i Clover. Siedziałyśmy wtedy nad jeziorem, świeciło słońce... było naprawdę pięknie. Zawsze miło wspominałam tamte wakacje... może dlatego, że byłyśmy szczęśliwe?
Spojrzałam na uśmiechnięta przyjaciółkę, i poczułam dziwny ucisk w żołądku. Tęskniłam za nią, ale wiedziałam, że nie mogę się z nią spotkać. Właściwie to, po tym co jej powiedziałam... wątpię aby chciała mnie zobaczyć. Trudno. Widocznie tak musiało być. W moim życiu wszystko uległo zmianie. Charakter, zachowania, towarzystwo oraz wygląd, chociaż...włosy nadal zostały nienaruszone, prócz tego, że teraz lśnią. Spojrzałam ponownie na swoje odbicie w lustrze, odkładając fotografię na kanapę. Może czas coś z tym zrobić? Zmienić brąz na coś innego i definitywnie zapomnieć o dawnym życiu? Po co rozpamiętywać stare dzieje, wiedząc, że już nigdy nie będzie tak samo...
Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk łamanego drzewa. Pośpiesznie podeszłam do okna i ze zdziwieniem wyjrzałam na zewnątrz. Nagle zauważyłam kolejne, upadające na ziemię z hukiem. Przez moją głowę przemknęło zaraz mnóstwo myśli. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno wszystko w porządku, i czy gdzieś tam w głębi lasu, nie toczy się walka. A jeśli tak? Jeśli moi bliscy są w niebezpieczeństwie? Może właśnie teraz walczą z wilkołakami!
Bez zastanowienia wyskoczyłam przez okno i rzuciłam się biegiem w stronę miejsca zamieszania. Przez jakiś czas biegłam, omijając wszystkie napotkane na drodze przeszkody. W pewnym momencie usłyszałam donośny krzyk Wiki. Zatrzymałam się gwałtownie i rozglądnęłam dookoła, następnie wspięłam na jedno z drzew. Po chwili zauważyłam dość dużą polanę niedaleko, ale prócz wymachującego kataną Michaela, nic nie widziałam. Tak właściwie... skąd on się tam znalazł, przede mną?
Zeskoczyłam na ziemię i weszłam na polanę.
-No wreszcie!- krzyknęła Wiki, pojawiając się zaledwie kilka metrów za mną.
-Miło, że do nas dołączyłaś.- mruknął Akira, rzucając mi jeden z mieczy. Złapałam ze zdziwieniem, wpatrując się pytająco w kolegę.

-Co tu się dzieje?- zapytałam, oglądając lśniącą w słońcu broń.- czyżby szykowała się jakaś walka?
-Na razie nic mi o tym nie wiadomo, ale nie jest to wykluczone. Dzisiaj dostałem wiadomość od Davida, że po mieście grasują wampiry. Na pewno słyszałaś o nowych zaginięciach, na terenie naszego miasta. To właśnie ich sprawka, dlatego musimy być przygotowani. Nie pozwolimy na masowe ludobójstwo, na naszym terenie.- powiedział Akira, podchodząc bliżej.- Ty jako najmłodsza i najmniej doświadczona, musisz nauczyć się obrony i walki od podstaw.
-Rozumiem... więc kiedy zaczynam?
-Teraz. Twój nauczyciel stoi tam!- powiedział zadowolony, wskazując palcem na stojącego niedaleko Michaela.
...
-Młoda! Nie bawimy się w Final Fantasy... chwyć to dwoma rękami!- krzyknął brat.
-No już, już... nie krzycz na mnie, bo się zamknę w sobie.- mruknęłam wykonując polecenia nauczyciela.
-Dobrze... teraz patrz uważnie na mnie.- powiedział, puszczając moją uwagę mimo uszu.
Stanęłam nieco z boku i przyglądałam się wyczynom brata. Następnie chwyciłam mocno katanę i próbowałam powtórzyć każdy ruch. W tym momencie cieszyłam się z tego, że jestem wampirem. Kiedyś, nauka zajęłaby mi całe tygodnie!
Po niedługim czasie, zaczęliśmy walczyć razem i muszę przyznać, że szło mi nawet nieźle... jak na pierwszy raz.
Po południu Akira zrobił nam krótką lekcję sztuk walki, i w związku z tym, że jako jedyna nie wiedziałam o co chodzi... wytłumaczył w jaki sposób zabić wampira.
...
Wieczorem postanowiłam udać się na spacer. Było już ciemno, głód zaspokojony, a więc miałam pewność, że nie zrobię nikomu krzywdy. Niestety mój kochany braciszek był innego zdania, i stanowczo zabronił mi samotnych przechadzek po mieście. Wkurzyłam się na poważnie. Rozumiałam, że może się o mnie martwić, ale bez przesady! Niech nie robi ze mnie niewolnicy domowej! Kiedy miało dojść do rękoczynu, w salonie pojawiła się Wiktoria i zaproponowała, że pójdzie ze mną. Nie byłam z tego zbytnio zadowolona, ale zgodziłam się, gdyż była okazja aby spędzić z przyjaciółką więcej czasu. Ostatnio jakoś nam to nie wychodziło.
Wsiadłyśmy w samochód i po niedługim czasie, dotarłyśmy do centrum. Wiki zaparkowała przed centrum handlowym i obie weszłyśmy do środka. Mimo tego, że dochodziła dwudziesta, tłoczyło się tam pełno ludzi. Przecisnęłyśmy się zwinnie przez grupę ludzi stojących przy drzwiach, i udałyśmy się do sklepu kosmetycznego.
-Masz zamiar farbować włosy?- zapytała zdziwiona Wiki, spoglądając na rudą farbę.
-Tak, ale nie wiem na jaki kolor. Może blond?
-Moim zdaniem lepszy będzie rudy lub czerwony. Blond jest taki... wyblakły.
-Skoro tak mówisz...może ten?- zapytałam, pokazując przyjaciółce opakowanie.
-Świetnie! Weź dwa...
Później odwiedziłyśmy kilka sklepów z odzieżą i butami, po czym postanowiłyśmy iść do kina. Byłam zachwycona tym pomysłem, gdyż lubiłam oglądać filmy na dużym ekranie.
Po skończonym seansie, włożyłyśmy zakupy do samochodu i poszłyśmy na spacer. Była naprawdę ładna noc. Liczne gwiazdy pięknie świeciły na niebie, a księżyc jakby zawstydzony, wyłaniał się lekko zza chmurki. Szłyśmy wzdłuż chodnika rozmawiając, a chłodny wiaterek rozwiewał nam włosy. W pewnym momencie zauważyłam coś niepokojącego, niedaleko miejskiego cmentarza. Szturchnęłam Wiki łokciem i wskazałam palcem na ruszające się w oddali postacie. Cała ta sytuacja wyglądała na pobicie lub co gorsza, próba zabójstwa. Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo, po czym rzuciłyśmy się biegiem pod bramę cmentarza. Kiedy znalazłyśmy się nieco bliżej, dostrzegłam, że sprawcami zamieszania są jeden: młody chłopak, dwóch mężczyzn i kobieta. Właściwie to chłopak został raczej napadnięty przez resztę i nie bardzo miał szanse się obronić.
-I co kundlu...rodzinka cię zostawiła? Jakie to smutne...- zadrwiła ciemnowłosa.

Kundlu? Czy ona chciała przez to powiedzieć, ze ich ofiara był młody wilkołak? Odwróciłam się w stronę Wiki, z zamiarem odezwania się, ale ubiegła mnie.
-Trójka wampirów i wilkołak...- mruknęła cicho, aby nikt nas nie usłyszał.-wracajmy...
-Co takiego?- zapytałam zdziwiona- nie możemy go tak zostawić. Zabiją go...
-Mamy ratować wilkołaka? Będziemy musiały z nimi walczyć, a ty dopiero dzisiaj zaczęłaś naukę. To nie jest takie proste... to nie są ludzie, którym możesz rozwalić czaszkę pstryknięciem palca. Poza tym... nie pamiętasz już ile krzywdy wyrządziły ci psy?
-Pamiętam, ale... nie chce żyć ze świadomością, że pozwoliłam mu zginać. On jest jeszcze taki młody...
-Sarah... my nic o nich nie wiemy. Mogą okazać się lepsi od nas, a wtedy...
-Zawsze możemy uciec... Wiki proszę cię!- powiedziałam ze smutkiem, wpatrując się w jej duże oczy.
-eh...zrobimy tak...
...
Prześlizgnęłyśmy się tylnym wejściem na teren cmentarza, i skryłyśmy się przy bramie głównej, za nagrobkiem.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za moment miał pojawić się jeden z wampirów, aby sprawdzić kto ich śledzi. Musieli wyczuć obecność kogoś z zewnątrz, tak też nie czekałyśmy długo. Już po chwili rozległ się głos wampirzycy, a zaraz potem na cmentarzu pojawił się jeden z mężczyzn.

Wszedł bardzo cicho, i ostrożnie rozejrzał się dookoła. Kiedy znalazł się bliżej nagrobka za którym byłyśmy ukryte, Wiki błyskawicznym susem wyskoczyła przed niego, i chwyciła za koszulkę, a następnie pchnęła o mur. Nieco zdezorientowany podniósł się z trawy, i ruszył w kierunku przyjaciółki, z zamiarem rzucenia się na nią. Oczywiście nie mogłam na to pozwolić, więc wybiegłam zza nagrobka, ale wtedy poczułam, że ktoś chwyta mnie za nogę. Upadłam na hukiem na ziemię, obijając sobie żebro o kamień. W momencie, kiedy odwracałam się na plecy, aby zobaczyć co się stało, nad sobą ujrzałam rozwścieczonego wampira, o czarnych jak smoła oczach. Wystawił kły, zaprezentował mi swoje długie szpony i zbliżył w moją stronę. Poczułam jak przez moje ciało przeszła dziwna fala gorąca. Jakby rozpierała mnie energia...
Przypomniałam sobie o kamieniu, na który się nadziałam. Spojrzałam na swojego przeciwnika z szyderczym uśmiechem, po czym chwyciłam ów kamień i cisnęłam mu nim w głowę. Niestety zdołał go uniknąć, ale ja zyskałam czas na podniesienie się z ziemi, i zaplanowania kolejnego ataku. Wściekły mężczyzna rzucił się na mnie z łapami. Zdążyłam zrobić unik i zaskoczyć go. Wskoczyłam mu na plecy, oplotłam mu nogi na brzuchu i wgryzłam w jego szyję. Nie wiem czy powinnam to robić, czy w ogóle mogłam... ale to było silniejsze ode mnie. Poczułam krew spływającą mi po brodzie... ludzką krew!
Nagle zza grobu wyłoniła się sylwetka Wiki. Ona również umorusana była krwią, więc domyślam się, że uczyniła to co ja. Na jej widok odsunęłam twarz od szyi wampira, i skręciłam mu zwinnie kark. Zeszłam na ziemię i puściłam nieruchome ciało, które upadło z hukiem na trawę i rozpadło się. Ku mojemu zdziwieniu pozostała po nim tylko, niewielka kupka popiołu. Później Wiki podbiegła do mnie z uśmiechem na twarzy, i obie wyszłyśmy pośpiesznie przez główną bramę, gdzie spotkałyśmy ciemnowłosą wampirzyce wraz z chłopakiem.

-Zostaw go!- krzyknęłam kładąc dłoń na wystającym z ziemi, metalowym pręcie.
-Bo? Myślisz, ze dam się tak łatwo załatwić, jak ci dwoje?- zapytała z sarkastycznym uśmieszkiem, puszczając młodego wilkołaka.- Nie kochana...ja już trochę żyje na tym parszywym świecie. W porównaniu do tych nic nie wartych śmieci, znam się na walce...
-Poradzimy sobie... jedna na dwie...- dodała Wiktoria, prostując kręgosłup.
-Haha! Dlaczego tak wam zależy na tym psie?- zaśmiała się kobieta.- maskoteczka?
-Nie interesuj się! Zostaw chłopaka i znikaj...- krzyknęłam wyrywając pręt z ziemi. Nie wiedziałam do czego jest zdolna, więc zamierzałam użyć tego, jako broni. Nawet nie zauważyłam, kiedy moja towarzysza znalazła się za plecami przeciwniczki. Dała mi znak głową, więc podeszłam bliżej i przygotowałam się to ataku. Kiedy Wiki planowała rzucić się na kobietę z pazurami, ona uderzyła chłopakiem o bramę cmentarza i wskoczyła zwinnie na drzewo.
-Zostawiam wam tego wyrzutka. Zapamiętam was... jeszcze się spotkamy. Możecie być pewne, że już niebawem.- powiedziała- Ah... Wiki... pozdrów Setha. Stęskniłam się za nim.
Po tych słowach uśmiechnęła się paskudnie i zniknęła na dobre.
„pozdrów Setha”? co to miało znaczyć? Kim była ta kobieta i skąd ona zna Setha? Spojrzałam na przyjaciółkę, która w tym momencie opierała się plecami o drzewo i wiązała włosy w kucyka. Miałam ochotę zapytać ją, o co w tym wszystkim chodzi, ale przypomniałam sobie o pobitym chłopaku. Podeszłam do młodego i wyciągnęłam w jego stronę rękę. Przez chwilę wpatrywał się w nią z obrzydzeniem, aż przemówił.
-Czego ode mnie chcecie pijawy?! Zabić mnie, czy może użyć jako królika doświadczalnego?
-Mały... pomyśl logicznie. Po co miałabym cię ratować, żeby później zabić?- zapytałam nadal trzymając wyciągniętą dłoń.- daj rękę... pomogę ci wstać.
-Sam sobie poradzę! Nic od ciebie nie chce!
-Jak chcesz. Chciałam być miła.
-Sarah, chodźmy już! Chłopak jest bezpieczny. - krzyknęła Wiki, podchodząc bliżej.
-Nie... on pójdzie ze mną.- powiedziałam poważnie, odwracając się w jej stronę.- zabieram go do domu.
-Co takiego? Oszalałaś?! Nie możesz tego zrobić...David i reszta się nie zgodzą. To wilkołak!- krzyczała, nerwowo gestykulując rękami.
-Wiem, dlatego pójdziemy do mojego domu. Stoi całkiem pusty...

-Nigdzie nie idę! Zostaw mnie w spokoju! Nie mam zamiaru mieszkać z wampirzycą!- oburzył się chłopak.
-Gdzie twoja rodzina?- zapytałam gniewnie, zagradzając mu drogę.
-Nie mam...
-A stado?
-Nie mam...
-Więc chcesz się włóczyć samemu? Bez jedzenia, pieniędzy... w każdej chwili możesz zostać ponownie napadnięty! W końcu cię ktoś zabije...
-Przynajmniej moje beznadziejne życie się skróci...- powiedział ze smutkiem, odwracając się do mnie tyłem.
-Przestań chrzanić!
-Zostaw mnie...
-Dobra jak chcesz... ale jak znowu przyjdzie ta kobieta, i będzie chciała zrobić z ciebie obiekt doświadczalny...zginiesz. Już nikt cię nie uratuje. Żegnaj..- odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Czułam smutek, bo wiedziałam, ze chłopak nie przeżyje sam w mieście pełnym wampirów. Mimo tego, że był wilkołakiem... martwiłam się o niego.
Po chwili usłyszałam za sobą głośne chrząknięcie, więc zatrzymałam się gwałtownie i odwróciłam głowę.
-Nie chcę tego...- bąknął młody.- ale ty też jesteś wampirem...

Uśmiechnęłam się łagodnie i spojrzałam w jego ciemne, zielone oczy.
-Zapomnij o tym. Nic ci nie zrobię... chodź.
-Sarah, jesteś pewna? Co ja powiem Sethowi?- zapytała Wiki, wpatrując się we mnie pytająco.
-Prawdę. Będzie zły, ale zrozumie. Jestem tego pewna...- powiedziałam, przytulając ją mocno.- dobrze wiesz, ze musiałam to zrobić... nie mogłam inaczej.
-Wiem kochanie. Masz za dobre serce...
Później zniknęła, a ja odwróciłam się w stronę chłopaka i uśmiechnęłam się do niego. Ruchem dłoni dałam mu znak, aby podszedł bliżej. Ku mojemu zaskoczeniu, odwzajemnił uśmiech i zrobił krok do przodu. Z początku niepewnie, ale po jakimś czasie, biegliśmy na skróty ciemnymi uliczkami w stronę domu.
...
-Jak masz na imię?- zapytałam otwierając drzwi.
-Morice
-Więc... witaj w domu Morice.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 03.02.2009, 17:49   #60
ivette
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Robi się coraz ciekawiej.
Podoba mi się twoje fs i klimat w jakim jest napisane. Zdjęcia też umilają czytanie.
10/10
Czekam na następny odcinek!
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 09:20.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023