![]() |
#122 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
No i jak ja mam to Cudo skomentować?
Super po prostu.. nie mogę się doczekać następnych części FS ;] Bonusik też ładny ;D To chyba tyle. Pozdrawiam ; * |
![]() |
![]() |
#123 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
super dodatki nie wspominajac o tych zdj z fs
![]() czekam na kolejne odinki i bonusy ![]() |
![]() |
![]() |
#124 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Przepraszam za kiepskie zdjęcia, ale trochę mi się gra zacina i już nie miałam nerwów.
Miłego czytania życzę ![]() Dlaczego? Właśnie to pytanie, zadawałam sobie od momentu ujrzenia Setha, idącego w towarzystwie Luciusa. Czy to po niego posłał Vincent? Czy może przyszedł sam? Nie byłam w stanie tego wszystkiego zrozumieć. Tyle pytań kotłowało mi się w głowie, na które chciałabym znać odpowiedź. Teraz, kiedy siedziałam sama w pokoju... miałam ogromne wyrzuty sumienia. Wraz z odejściem Vincenta, wróciły wspomnienia, uczucie miłości i ogromny smutek. Tak bardzo chciałam cofnąć czas. Nie dopuścić do zdrady... niestety. Mijała godzina za godziną. Zdenerwowana i pełna obaw, spacerowałam po pokoju, w te i spowrotem. Miałam wrażenie, że zaraz zwariuję. Zegar głośno tykał, przesuwając wskazówki. Spojrzałam na niego gniewnie, jakbym chciała dać mu do zrozumienia, że jest irytujący. Zaczynałam głupieć! Chwyciłam się dłońmi za głowę i potrząsnęłam nią, próbując odgonić wszystkie, natrętne myśli. W końcu postanowiłam dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Zapięłam sweter i ruszyłam w stronę drzwi. Kiedy zamierzałam nacisnąć na klamkę, usłyszałam szybkie kroki, a zaraz potem do pokoju wszedł Vincent. Spojrzałam na niego wyczekująco, a on posłał mi jeden z tych swoich cudownych uśmiechów. Podszedł do mnie, chwycił za rękę i delikatnie pocałował w dłoń, następnie spojrzał mi w oczy. -Musimy porozmawiać.- powiedział łagodnie, prowadząc mnie w stronę łóżka. ... Nie pamiętam kiedy wyszliśmy z pokoju. Tak naprawdę nie pamiętam nawet naszej rozmowy. Czułam się, jakby uleciały ze mnie wszystkie emocje... jak po praniu mózgu! Wszystkie osoby, które jeszcze godzinę temu traktowałam jak rodzinę, które były najbliższe mojemu sercu...przestały się liczyć. Byłam pozbawiona jakichkolwiek uczuć i nic nie mogłam z tym zrobić. Chciałam, ale nie byłam w stanie. Szłam posłusznie ciemnym korytarzem, prowadzona za rękę przez Vincenta. Nie wiedziałam dokąd idziemy i nie specjalnie mnie to interesowało. Mógł zrobić ze mną co chciał. ![]() Podeszliśmy do wielkich ciemnych drzwi, które jak się domyślałam, prowadziły do piwnicy, lub lochów. Wampir pchnął je lekko palcami, jak gdyby były z kartonu, poczym pozwolił mi wejść pierwszej. Rozejrzałam się znudzona po wnętrzu, przeczesując wolną ręką, włosy. Wydawało mi się, że już wcześniej szłam tym ciemnym, zimnym korytarzem. W powietrzu unosił się zapach świeżej krwi, a za ścianami było słychać czyjeś głosy. Zeszliśmy w dół kamiennymi schodami. Po drodze, Vincent zapalił wszystkie wiszące na ścianach, świece, których światło oświetlało nam trasę. Po jakimś czasie, przed nami pojawiły się kolejne drzwi, tym razem z kratą- zamknięte na kłódkę. Spojrzałam na swojego towarzysza pytająco, jednak nie odezwał się. Otworzył kłódkę wiszącym na jego szyi kluczykiem, po czym wprowadził mnie do pomieszczenia. Wszędzie panowały ciemności egipskie. Ostrożnie przeszłam dalej, zastanawiając się po co tam przyszliśmy. Dookoła nie było nic, prócz kilku zgaszonych świec, jednego brudnego krzesła i celi. -I jak ci się tu podoba?- zapytał Vincent, podchodząc do krat.- mam nadzieję, że ci wygodnie. Jako, że jesteś moim specjalnym gościem... dostałeś celę dla VIPów. Podeszłam do niego bliżej, chwyciłam go za ramię i spojrzałam za kraty, aby zobaczyć z kim rozmawiał. -Przestań się dąsać i odwróć się.- ciągnął wampir, głaszcząc mnie po policzku. Uśmiechnęłam się do niego, po czym wbiłam wzrok w siedzącego przy ścianie mężczyznę. -Vincent, co się dzieje?- zapytałam cicho. Na dźwięk mojego głosu, więzień odwrócił się gwałtownie i wbił we mnie swoje lśniące, pomarańczowe oczy. Poczułam jak przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Wytrzeszczyłam oczy i zrobiłam krok do przodu, puszczając rękaw Vincenta. ![]() -Sarah!- powiedział Seth, podnosząc się błyskawicznie z posadzki.- Sarah kochanie... Przez chwilę stałam nieruchomo, wpatrując się w niego obojętnym wzrokiem, kiedy w końcu odwróciłam się tyłem. Co ja w ogóle robiłam?! -Po co mnie tu przyprowadziłeś?- zapytałam, krzyżując ręce na piersi. -Chciał cię zobaczyć. -Więc możemy już iść... -Chwileczkę. Mam mu coś do powiedzenia.- powiedział białowłosy, podchodząc do krat.- Pomyślałeś już nad moją propozycją, bracie? -Nie jestem już twoim bratem.- warknął Seth.- i nie mam zamiaru zmieniać zdania! Wypuść ją... -Myśmy się chyba nie zrozumieli. Chcesz umrzeć i już więcej jej nie zobaczyć?- zapytał, wskazując na mnie ręką.- jesteś pewien? Nie odpowiedział. Patrzył na mnie chwilę zasmuconymi oczyma, następnie spuścił głowę i wbił wzrok z kamienie. Ja natomiast stałam nieruchomo przy drzwiach, śledząc całą rozmowę. -Tak właśnie myślałem. Masz 48 godzin.- powiedział Vincent, po czym odwrócił się i ruszył w moja stronę.- wychodzimy. Otworzył kratę i wyszedł na korytarz. Kiedy miałam przekroczyć próg, usłyszałam głos Setha. -Sarah- powiedział cicho. Wiedział, że usłyszę.- Kocham cię i nigdy nie przestanę. Zawahałam się. Czułam się bardzo dziwnie, jakby ktoś wrzucił mnie do wanny z gorącą wodą. Stałam jak wryta, tępo wpatrując się w ścianę, wytrzeszczonymi oczyma. Coś się we mnie odblokowało...jakby drgnęło, jednak to było za mało. Może gdybym coś zrobiła... spojrzała na niego, chociaż prze chwilę? Nie. Poprawiłam opadające na twarz włosy, po czym bez słowa, nie oglądając się za siebie, opuściłam pomieszczenie. ... Leżałam na łóżku, beznamiętnie wpatrując się w bordowy sufit. Mężczyzna którego kochałam najbardziej na świecie, za którego oddałabym życie... miał zginąć za dwa dni, a ja? Jak mogłam tak szybko zapomnieć o tym, co nas łączyło? Dlaczego wszystko było mi obojętne?! -Coś ty ze mną zrobił, Vincent!!!- krzyknęłam, siadając na pościeli. Tak bardzo chciałam, żeby to wszystko co wydarzyło się w ostatnich dniach, było tylko złym snem, z którego niebawem się obudzę. Co ja takiego zrobiłam, że nie mogę być szczęśliwa?! Co jest ze mną nie tak? Podeszłam do okna i spojrzałam na kołyszące się w oddali sosny. Mimo tego, że zbliżała się piąta rano, na zewnątrz ciągle było ciemno. Padał deszcz. Ciemne chmury zawładnęły całym niebem, nie pozwalając ujawnić się słońcu. Wiatr hulał, wprawiając wszystko w ruch z głośnym świstem. Dokładnie taka sama pogoda gościła w moim sercu. Nie chciałam tego. Musiałam coś zrobić, bo nie mogłam przecież siedzieć bezczynnie i pozwolić na to, co miało stać się za dwa dni. Musiałam sobie przypomnieć... ![]() -Dość!- powiedziałam sama do siebie, podchodząc do lustra. Spojrzałam na swoją bladą twarz, odgarniając rozczochrane włosy.- nikt nie będzie mną dłużej manipulować... basta! Ubrałam stojące przy ścianie buty, doprowadziłam się z lekka do porządku i wybiegłam na korytarz. Chciałam go zobaczyć i przypomnieć sobie. Nie chciałam, aby był dłużej dla mnie obojętny. Musiałam go ratować. Biegnąc przed siebie, zastanawiałam się, dlaczego nigdy nikogo nie spotykam na swojej drodze? Ktoś na pewno musiał mnie słyszeć. Zbiegłam po schodach na parter, rozglądając się na wszystkie strony. Kiedy uznałam, że droga wolna, podeszłam do jednych z drzwi i uchyliłam je ostrożnie, zaglądając do środka. Nie pamiętałam, czy szłam w dobrym kierunku, ale nie miałam czasu na zastanawianie się. W korytarzu spotkałam rudowłosą wampirzycę w stroju lekarskim, którą widziałam już wcześniej. Szybko skręciłam w boczny korytarz i schowałam się kamiennym filarem. Kobieta przystanęła niedaleko i rozejrzała się podejrzliwie, pociągając kilkakrotnie nosem. Na moje szczęście, po chwili odeszła. Odruchowo zamknęłam oczy i odetchnęłam z ulgą. Szłam przed siebie, szukając schodów, które zaprowadziłyby mnie do „więzienia”, ale z każda sekunda traciła nadzieję na ich odnalezienie. Skręciłam w lewo. Przed moimi oczyma ukazały się ogromne, granatowo-czarne wrota. Nie byłam za bardzo zainteresowana tym, co znajduje się za nimi, lecz kiedy poczułam w powietrzu zapach krwi, a o moje uszy obił się cichy jęk... zmieniłam zdanie. Podeszłam do drzwi i powoli położyłam na nich dłonie. Nie chciałam wpakować się do pokoju pełnego wampirów. Uchyliłam je na tyle, abym mogła bez problemu się przecisnąć i weszłam do pomieszczenia. W środku było tak jasno, że aż oślepiło mnie na kilka sekund. Wiałam wrażenie, że weszłam do jakiejś sali operacyjnej lub laboratorium. Wszystkie ściany były obłożone białymi płytkami... podłoga również. Po prawej od wejścia stały białe szafki, na których poustawiane były różne sprzęty. Naprzeciwko znajdowały się dwa biurka. Na jednym stał czarny laptop i telefon, a drugie zawalone było książkami i jakimiś papierami. Przy jednej ze ścian, za dużym białym parawanem, na łóżku leżała jakaś osoba. Na pierwszy rzut oka nie mogłam ocenić jakiej jest płci. Zrobiłam kilka kroków do przodu, aby lepiej widzieć. Niestety długie, brązowe włosy, zasłaniały twarz. ![]() Podeszłam do łóżka i usiadłam na stojącym obok krześle. Tak naprawdę, nie wiedziałam dlaczego po prostu stamtąd nie wyszłam. Zobaczyłam co chciałam zobaczyć, a teraz powinnam szukać Setha. Zauważyłam, że w pobliżu na szafce, stało kilkanaście słoików z krwią i wiele narzędzi chirurgicznych. Po jakimś czasie postanowiłam jednak opuścić to dziwne pomieszczenie, ale kiedy podniosłam się z siedzenia, usłyszałam cichy jęk. Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam na łóżko. Leżąca na nim mała osóbka, odwróciła głowę i spojrzała na mnie swoimi dużymi, zielonymi oczami. Patrząc na nią, miałam wrażenie, że patrzę na Morice.. tylko nieco młodszego. Była tak bardzo podobna do niego, a jej śliczne oczka miały wręcz identyczny kolor. Poczułam jakby coś ścisnęło mnie za serce i odruchowo położyłam dłoń na piersi. Dziewczynka patrzyła na mnie przez chwilę ze smutkiem. W pewnym momencie zakaszlała cicho, a zaraz potem chwyciła się za brzuch z grymasem bólu wymalowanym na twarzy. -Co oni ci zrobili?- zapytałam nieśmiało, zbliżając się do łóżka. -R-r-robią baa-a-dania gen- genetyczne.- powiedziała z trudem. Widziałam, że każde wypowiedziane słowo, sprawia jej ból. Tak bardzo było mi jej żal!- k-kim jesteś? -Nazywam się Sarah i jestem więźniem Vincenta...- odpowiedziałam pośpiesznie.- właściwie to znalazłam się tutaj przypadkiem. -Jesteś w-waampirem. -Tak, ale nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy. -Wampiry nas nienawidzą.- powiedziała cicho, próbując odgarnąć sobie włosy z czoła, ale podniesienie ręki, sprawiało jej trud. Wyciągnęłam rękę w jej stronę, ale szybko cofnęłam ją. Nie wiedziałam jak zareaguje i nie chciałam ryzykować.- jeśli eksperyment im nie wyjdzie- zakaszlała ponownie- z-z-abiją mnie. Podeszłam do zawalonego papierami biurka i sięgnęłam po stertę lezących luzem, dokumentów. Z tego co wyczytałam, wynikało, że dziewczynka ma 12 lat, jest wilkołakiem i od czterech lat była w ... -Śpiączka?- zapytałam sama siebie, nieco zdziwiona.- pamiętasz może jak się tu znalazłaś? -Moi rodzice zginęli w wojnie z wampirami, a ja zostałam porwana do... do tych badań.- powiedziała ze smutkiem. -Chcą skrzyżować ją z wampirem...- powiedziałam cicho, przeglądając papiery.- przecież to straszne! Odwróciłam się i spojrzałam na posiniałą twarz dziewczynki. Dopiero teraz zauważyłam w jakim ona była stanie. Przecież te bydlaki ja wykończą! Zabiją małą, niewinna istotę! Nagle przypomniała mi się rozmowę z Morice w dniu, kiedy go uratowałam. Powiedział mi wtedy, że jego rodzice zginęli w czasie wojny, a jego młodsza siostra została porwana. Czy to możliwe, że właśnie ją znalazłam? Ten sam kolor oczu... te same rysy twarzy... to musiała być ona. Usiadłam na łóżku obok niej i jeszcze raz dokładnie jej się przyjrzałam. -Wiem, że rozmowa sprawia ci ból, ale musze to wiedzieć.- zaczęłam- czy pamiętasz, żebyś miała brata? Nie odpowiedziała. Odwróciła wzrok i wbiła go w białą ścianę, a następnie skierowała go spowrotem na mnie. -On nie żyje.- odpowiedziała, a po policzku spłynęła jej łza. -Czy miał na imię Morice? Wybałuszyła oczy i spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Jakbym właśnie powiedziała, że na Ziemi wylądowali obcy i chcą zawładnąć planetą. -Tak, ale... ![]() -On żyje i zabiorę cię do niego.- powiedziałam. Zebrałam się na odwagę i pogłaskałam ją po głowię. W tym samym momencie usłyszałam kroki w oddali. Zerwałam się na równe nogi i podbiegłam do drzwi.- wrócę po ciebie.- po tych słowach wyszłam pośpiesznie na korytarz. Biegłam przed siebie starając się, aby nikt mnie nie przyłapał. W końcu zauważyłam schody prowadzące do lochów. Zatrzymałam się dopiero przy zamkniętej na kłódkę kracie. Niestety potrzebny był mi kluczyk, który Vincent nosił na szyi. Próbowałam wymyślić jakiś inny sposób na wejście do środka, ale nic nie przychodziło mi do głowy. W końcu wzięłam ją do ręki do ręki i po krótkim zastanowieniu, pociągnęłam. Rozejrzałam się dookoła, odłożyłam urwaną kłódkę na podłogę i otworzyłam kratę. -Seth!- zawołałam wchodząc do środka. -Sarah, co ty tu robisz?- zapytał wyłaniając się z cienia celi.- jeśli ktoś cię tu znajdzie... -Seth... powiedz mi coś. -Co mam powiedzieć?- zapytał zaskoczony -Cokolwiek! Seth... ja, ja...coś się ze mną stało. Wiem, że cię kochałam, że byłeś dla mnie wszystkim, ale... nie odczuwam tego!- mówiłam spanikowana. Bałam się. -Vincent- syknął gniewnie pod nosem. -Co? -Vincent posiada dar manipulacji umysłem. Ten gnój nie da za wygraną, póki nie osiągnie celu! Dlaczego nie zabiłem go wtedy, kiedy miałem możliwość! Szlag!- krzyknął uderzając pięścią o ścianę. -Seth... wyciągnę cię stąd- powiedziałam podchodząc do krat. Miałam zamiar rozwalić je tak jak wcześniej kłódkę, ale kiedy chwyciłam za pręty... -Aa!- jęknęłam, powstrzymując się od krzyku. Czułam się, jakby uderzył we mnie piorun. -Nie dotykaj, są pod napięciem- mruknął Seth- stąd nie da się uciec. Przepraszam cię. To wszystko moja wina... przeze mnie tu jesteś. -Przestań nie pora teraz na przeprosiny. Musimy się stąd wydostać i to szybko.- powiedziałam, masując sobie rękę.- powiedz mi lepiej którędy można się stąd wydostać.
__________________
Ostatnio edytowane przez Vipera : 09.04.2009 - 21:10 |
![]() |
![]() |
![]() |
#125 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
No tak myślałam, że Vincent zrobił coś z Sarą...
Odcinek oczywiście świetny... Czekam na następny... |
![]() |
![]() |
#126 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
=.=
Mam skrytą nadzieję, iż nie chcesz uśmiercić mojego ulubionego bohatera /tu czytaj Setha/ ;< Podejrzewałam, co do tych "zdolności" Vincenta ;> oczywiście bez bicia przedłużania i owijania w bawełnę 10/10 ![]() |
![]() |
![]() |
#128 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
E tam. Ja i tak kocham Vincenta.
![]() Odcinek świetny! ![]() ![]() ![]() Będę wredna: a szkoda! ![]() 10/10 ![]() |
![]() |
![]() |
#129 |
Zarejestrowany: 03.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 212
Reputacja: 10
|
![]()
:* Jak ja kocham to FS, świetne zdjęcia, super tekst. Co jeszce dodać?... O już wiem:10/10
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|