![]() |
#111 | |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Ha! Wiedziałam, że tak będzie!!! I moim zdaniem Dustin bił się z Alanem. Że to niby przez niego Alan stracił dziewczynę. Ale nie wiem, może nie. W każdym razie odcinek dużo tłumaczy i bardzo mi się podobał. Zauważyłam tylko jedno uchybienie:
Cytat:
Ogólnie to 9,99/10 ![]() |
|
![]() |
|
![]() |
#112 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
No ten odcinek wyszedł Ci super. Wzruszyłam się. Idę po chusteczki.
![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#113 | ||||
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]() Cytat:
![]() Cytat:
![]() No ale skoro zaczął padać deszcz, to raczej nie mogli stać i moknąć. Ale oczywiście nadrobią ![]() Cytat:
![]() Cytat:
![]() Chyba, że AND3 podtrzyma klasę ![]() ![]() I jeszcze coś dodam, co pewnie trochę podsyci Waszą ciekawość: w ostatnim odcinku wydarzy się coś, czego żaden z Was się nie spodziewa. Wydarzenie nawiązane do "AND", ale jeszcze bardziej kontrowersyjne, niż tam. Kto zgadnie o co chodzi, nie musi czytać ostatniego odcinka ![]() Jak chcecie, możecie zgadywać. Czy to tutaj w komentarzach, czy na PM`ach, a co poniektórzy "wybrańcy" mogą nawet na Gadu ![]() A odcinek postaram się zrobić w tym tygodniu, a wstawić w piątek. Mam nadzieję, że wytrzymacie ![]() |
||||
![]() |
![]() |
![]() |
#114 |
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
|
![]()
jakby to określić, mam wrażenie, że to już jest ostatnie odcinek. Na szczęście nie. Jest jeszcze parę rzeczy to załatwienia, ale tak jak powiedziałąś, one będą już tylko odnogami głównej akjcji, która myślę, zakończyła się w tym odcinku. Oczywiście 10/10. Ja mimo wszystko się niecierpliwie.
__________________
Evil is a Point of View |
![]() |
![]() |
![]() |
#115 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
O Ludu! Mam Wam tyle do napisania, że SZOK.
Pierwsza wiadomość dotycząca AND3: rozmyśliłam się, i FS trafi na forum dopiero w listopadzie lub w najgorszym wypadku w grudniu. Jak się okazało, w drugiej klasie jest TAKI zapiernicz, że nie ma kiedy do porządku pograć w Simsy, a co dopiero wsiąść się za pisanie FS (na przykład mam 4 zadania domowe do zrobienia na ten poniedziałek :/). Więc bądźcie cierpliwi- potem nie będziecie żałowali, że tak długo czekaliście na kolejną część ![]() Druga sprawa, dotycząca tego odcinka: wyszedł tak długi (ponad 20 kb w Notatniku), że postanowiłam rozłożyć go na 2 części. To, co wstawię dzisiaj wygląda jak zwykły, jeden odcinek. Ale to jest część odcinka... Jutro najprawdopodobniej wstawię część drugą (jeśli uda mi się dostać do komputera). Jest ona dłuższa od pierwszej i większość zdjęć z całego odcinka przypada właśnie na nią. THE END ![]() Odcinek 17 Część I Z głośnika dobiegałby mocne uderzenia basa. Chwilę później zastąpiły je ostre brzmienia elektrycznych gitar. Radio wyświetlało godzinę 14.30. Nie chciało mi się wierzyć, że tyle czasu spędziłam na cmentarzu. Niby wszystko działo się tak szybko, a jednak były to długie, ciągnące się w nieskończoność minuty, które zamieniały się w ćwiartki, połówki, ćwiartki z połówkami, aż doszły do całej, pełnej godziny. Do tego jeszcze dodać następne ćwiartki... Sumą tego był czas, w którym moje życie stanęło do góry nogami. Od tamtego momentu już nic nie było takie samo. I nie będzie. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Niby byłam tą samą Lily Muchomorek, a jednak wydawałam się sobie tak inna. A może to doświadczenie mnie tak zmieniło? Tak, to bardzo możliwe. Jego moc może zmienić człowieka tak, że wydaje się być on zupełnie kimś innym, inną osobą, mimo, iż ciągle jest sobą. I pomyśleć, że tak samo jest ze mną. Nie, nie tylko ze mną... On, który siedzi teraz obok mnie... Wsłuchany w rytm muzyki, skupiony na kierowaniu pojazdu w stronę klubu... Pewnikiem też sobie zdaje z tego sprawę. Ale nie przeżywa tego tak jak ja... Chyba, że... Nie, nie mogę mieć pewności- jeszcze na tyle go nie znam. No tak... Kochamy się i w ogóle, a tak naprawdę nic o sobie nie wiemy... Chyba zgodzicie się ze mną- dziwna sytuacja. I w ogóle- to wszystko jest takie nienormalne. Takie... niespotykane. I właśnie to dotyczy mnie- zwykłej dziewczyny, studentki, niczym nie różniącej się od reszty. Scenariusz mojego życia od zawsze był ciekawy, niepewny... Tak juz chyba pozostanie aż do momentu, w którym zejdę z tego świata. Kto się w nim pojawi? Na pewno on. A może nie? Może to tylko chwilowe i tak naprawdę nie przetrwa próby czasu? Nie chciałabym tego. Przynajmniej nie teraz... No tak, w końcu na wydarzenia dnia dzisiejszego będę patrzyła inaczej za 10, 20 lat, aniżeli teraz. I może stwierdzę, że był on kolejną pomyłką, albo jednym z najszczęśliwszych momentów w moim życiu. Na razie zostaje druga opcja. - Hej, marzycielko, wróć do reala!- usłyszałam znajomy głos Wyrwana z rozmyślań rozejrzałam się naokoło. Dojeżdżaliśmy do parkingu. - Słuchaj, wysadzę cię tutaj, OK?- zwrócił się do mnie - Nie idziesz ze mną?- zapytałam - Nie. Muszę skoczyć na chatę po jakieś ciuchy- odparł - Nie mogłabym jechać z tobą?- spytałam z nadzieją, że mi pozwoli - Bez obrazy, ale po co ch***** ty mi tam jesteś potrzebna?- odparł z ironią Wyraźnie posmutniałam. Potowarzyszyłabym mu... - Ej, mała, weź się nie rozklejaj- powiedział, widząc wyraz mojej twarzy- Jeszcze kiedyś cię zabiorę do mojej rudery. No, a teraz leć- czekają na ciebie. Przekaż Alanowi, że zaraz będę. ![]() Postanowiłam nie protestować. Przesłałam mu porozumiewawczy uśmiech, po czym wyskoczyłam z auta. On natomiast odjechał, w dodatku z piskiem opon. Przekroczyłam próg zaplecza. Zaraz dopadł mnie Zdrajca. - Dobrze, że już jesteś- powiedział na "dzień dobry" Nie zwróciłam na niego zbytniej uwagi. Jeszcze nie wybaczyłam mu zdrady. - Lily...- nie ustępował - Czego?!- krzyknęłam wściekła - Lily, proszę, posłuchaj mnie...- poprosił Stanął parę kroków przede mną. Postanowiłam dać mu szansę. Ciekawa byłam, co ma mi do powiedzenia. ![]() - Chciałem cię przeprosić- zaczął, zawstydzony- Wiem, że zachowałem się jak palant. I że nie miałem prawa... Masz rację, jestem gadem. Proszę, wybacz mi!- prawie, że się popłakał Zatkało mnie. Ale coś tu było nie tak... Z resztą, nieważne. Postanowiłam mu wybaczyć. Ale drugiej szansy już nie dostanie... - OK, wybaczam- powiedziałam po chwili- Ale nie licz na nic więcej, niż przyjaźń... - Nie mam zamiaru. Ty jednak nie byłaś tą jedyną... I znowu to samo uczucie, co przed chwilą. W takim razie... - Postanowiłem wrócić do Rose- kontynuował- Chciałem ci to powiedzieć, ale ty byłaś szybsza i mnie przyłapałaś. - Nie masz do mnie żalu, prawda?- zapytał - Nie, już nie. Wiesz, ja też znalazłam swojego jedynego... - Wiem. Ja od początku wiedziałem, że między tobą a Dustinem powstanie coś większego. Chciałem temu przeszkodzić, bo uważałem, że on nie był ciebie wart. A że szukałem dziewczyny na miejsce mojej byłej, więc w sam raz trafiło na ciebie. Teraz wszystko nabierało sensu. Dopiero w tym momencie zrozumiałam intencje mojego byłego. - Oboje znaleźliśmy tych właściwych- podsumował - Skro tak...- w końcu ja się odezwałam- To życzę ci szczęścia z Rose. - A ja tobie z Dustinem- odparł z uśmiechem- On się tobą na pewno lepiej zaopiekuje, niż ja. Teraz ja się uśmiechnęłam. Cieszyło mnie to, że tak to się skończyło. Happy end, po prostu. Zaraz w pomieszczeniu zjawiła się ta sama dziewczyna, z którą całował się Alan. - Rose, przedstawiam ci Lily- zwrócił się do niej - Lily, to jest Rose- a potem do mnie. Spojrzałam na nią z innej strony. Wydała się być sympatyczna. Podałyśmy sobie ręce. ![]() - Miło mi cię poznać- powiedziała- Fajnie, że Alanowi zamiast mnie trafiła się taka fajna osóbka - Dzięki- odpowiedziałam- Teraz ty przejmujesz pałeczkę. Życzę powodzenia! Obie się zaśmiałyśmy. Zamieniłyśmy ze sobą parę zdań. Okazała się być naprawdę miłą. Alan to miał oko do dziewczyn, naprawdę... - Już jestem!- od strony drzwi dobiegł głos - W końcu!- dodał drugi chłopak - Możemy już zaczynać?- zapytał - Jeszcze nie. Twoja laska się stroi- oznajmił Dustinowi To było tyle, co usłyszałam za ścianą. Znając Dustina, pewnie się uśmiechnął. Ja, już ubrana, właśnie robiłam sobie make up. Zarówno ciuchy jak i cała reszta miały być w stylu lat 90. Jedyną rzeczą, jakiej nie zmieniałam, była fryzura. Po kilku minutach stwierdziłam, że jestem gotowa. Wyszłam z mojej garderoby i udałam się na zaplecze. ![]() Nigdy nie zapomnę miny, jaką zrobił Dustin, gdy mnie zobaczył. Wpatrywał się we mnie jak w obrazek, w dodatku tymi zakochanymi oczyma. - Ślicznie wyglądasz- powiedział z uśmiechem Odwzajemniłam go. - Gdzie Alan?- zapytałam - Czeka na scenie. Chodźmy. Z każdą minutą na sali zjawiało się coraz więcej gości. Było ich nawet więcej, niż zwykle. Z tego wszystkiego dopadła mnie trema. Stałam sama za murkiem, który był jakby kurtyną na naszej klubowej scenie. Dustin i Alan korygowali niejasności w zapisie melodycznym pewnej piosenki. A ja czekałam. Czekałam na moment, w którym stanę twarzą w twarz z publiką. Na moment, w którym z moich ust wypłyną słowa piosenki wtopione w melodię tworzoną przez te dwa wspaniałe instrumenty, za którymi zasiadali moi równie wspaniali przyjaciele. I stało się. Moi towarzysze wyszli z sali obrad. - Jest równo szósta- powiedział Dustin- Wchodzimy? ![]() - O kurczę!- coś przypomniało się Alanowi- Muszę na chwilę lecieć do szefa! Skierował się z powrotem. - Tylko sprężaj się!- ponaglił go Dustin I zaraz całkiem zniknął za drzwiami. - Coś taka nerwowa?- zapytał mnie - Boję się... Mam straszną tremę- wyjąkałam Spojrzałam na niego. Nic a nic się nie stresował. Wyglądał tak, jakby to dla niego nic nie znaczyło. Mimo to zrozumiał, co ja czuję- objął mnie swoim ramieniem chcąc dodać mi otuchy. - Wszystko pójdzie dobrze- mówił to tak pewnie, jakby nie mogło być inaczej - A co, jeśli nie? Ja na pewno coś zawalę...- powiedziałam z beznadzieją w głosie - Potraktuj to jak zabawę- na pewno nic nie spie****. A jeśli nawet- nikt cię za to nie zabije. - Tego nie wiesz...- zaczął wracać mi humor - A jeśli nawet miałoby do tego dojść, ja cię obronię- powiedział z uśmiechem Nawet nie zdał sobie sprawy, jak bardzo mi pomógł. On to wiedział, jak mnie wesprzeć... Zaraz potem wrócił Alan. - Wszyscy gotowi?- zapytał Dustin - Tak!- równocześnie odpowiedzieliśmy ja i Alan - Pokażemy tym frajerom... - Gościom...- poprawił go drugi chłopak - Mógłbyś mi, k*****, nie przerywać?- wściekł się Dustin - Dobra, juz nie będę...- odparł trochę urażony Alan - To pokażemy tym gościom, co to jest prawdziwa muza! - Jeden za wszystkich...-krzyknęłam, wyciągając rękę. Zaraz na niej pojawiły się dwie następne - ... wszyscy za jednego!- odpowiedzieli przyjaciele wyrzucając je w górę Z uśmiechami wyruszyliśmy na widownię. ******************************************* KONIEC CZĘŚCI I |
![]() |
![]() |
![]() |
#116 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Fajny odcinek, tylko jakiś taki krótki. Myślałam, że pokażesz jeszcze Lily w nowym stroju
![]() Alan plącze się w zeznaniach. Najpierw twierdzi, że chciał przeszkodzić Dustinowi, bo uważał, że nie jest wart Lily a potem uznał, że Dustin lepiej się nią zaopiekuje. Jakoś mi to trochę zgrzyta. Czekam na dalszą część i więcej fotek ![]()
__________________
![]() Ostatnio edytowane przez Libby : 12.09.2008 - 18:28 |
![]() |
![]() |
![]() |
#117 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Czyżbym była pierwsza? Niee no co za sielanka. Miód się leje. A ja liczyłam na jakąś zemstę Alana, trochę się zawiodłam. I to zapoznanie Milly i Rose, no sama słodycz. Czego innego się spodziewałam. Cały dramatyzm sytuacji prysł
![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#118 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Weź!!! Jak mogła mu wybaczyć? Przecież on ją wykorzystał?!
Nie nie! Dobra wyluzuję. Odcinek fajny. Nie moge się doczekać II Cz. 9/10 |
![]() |
![]() |
#119 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
Wybaczyła, bo jej nie zależało. W końcu miała Dustina, więc co jej szkodziło mieć za Alana przyjaciela...
Przyzwyczailiście się do dramatów. Przyzwyczajcie się teraz, ze zakończenie BĘDZIE cukierkowe z JEDNYM wyjątkiem (ha- jeszcze pod koniec nie będzie wszystko wiadome ![]() Jak się uzbiera odpowiednia ilość komentarzy możliwe, że cz. II dam jeszcze dzisiaj ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#120 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Liv, lubisz gnębić ludzi? Ach te komentarze...
![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|