|
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Początek był beznadziejny ^^
Muszę to przyznać... Ale coś zaczyna się dziać. Tytuł jest już adekwatny wobec treści. Może wykluje się z tego coś fajnego? ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zarejestrowany: 11.11.2007
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 169
Reputacja: 10
|
![]()
Dziękuję za pozytywne komentarze
![]() "Spojrzenie na czas" Odc. 4 Dama z Papużką Obudził mnie kubeł lodowatej wody. Usłyszałam głos Stefani: - Wstawaj panienko! Już świta! Ubieraj się i idziemy na pole. I lepiej to zjedz. Zaspana ujrzałam jak dziewczyna wychodzi. Na stoliczku leżała zeschła i twarda bułka. No trudno. Byłam okropnie głodna. Gdy wyszłam z pokoju rzekłam: - Musimy tak wcześnie wstawać? - Oj, nie marudź i chodź. Jesteś gotowa? - Prawie. Powiesz mi gdzie jest łazienka? - Łazie… co? Chodzi ci o… klozet? - Tak. - Przed domem w budce. ![]() Zeszłam ze Stefanią na dwór. Okazało się, że dom stał na skraju lasu. Koło wejścia była studnia, drewno i topór. Potem poszłyśmy „na tyły” gospody. Stała tam dosyć duża, kamienna chata, a za nią rozpościerały się iglaste drzewa. Po kilku krokach zobaczyłam malutką budkę. - To tutaj. Idź zrób swoje, a ja poczekam przed domem – rzekła Stefania, po czym odeszła. W środku chatki była jedynie „ duża, drewniana miska” służąca jako wanna oraz dziwne pudełko z dziurką w środku. To pewnie był ten wychodek. ![]() Później ja, Stefania i pan Hierfit odbyliśmy drogę w kierunku pól. Znajdowały się za wioską, która była oddalona od gospody, więc mieliśmy szmat drogi do przebycia. ![]() Z czasem doszliśmy. Ujrzałam hektarowe pola, które były prawie skoszone. Kosy mieli tylko niektórzy mężczyźni, a my musiałyśmy uwijać się rękoma. Nie powiem, było to żmudnym zajęciem, a godzinna praca mnie wyczerpywała. O około dziesiątej słońce już mocno przypiekało. Pot spływał mi z czoła, a kości strzelały. Czasem siadałam i odpoczywałam. Co mogłam powiedzieć? Ja z natury leniwa osoba. Nic. Bałam się, że skończę na dworze z zimną glebą pełną robactwa do spania. W końcu słońce przeszło w górowanie i wszyscy wracali na obiad. - Nareszcie! Myślałam, że będzie to trwać wiecznie! – mówiłam w drodze powrotnej. - Ech! Przyzwyczaisz się – powiedziała Stefania. - Ledwo idę! Wiesz jak mnie plecy bolą! Och! Obiad, nareszcie, jestem taka głodna. Nie najadłam się tą twoją bułką. - To nie moja wina. Nie mogłam cię w ogóle obudzić. Wstałaś w ostatniej chwili. - Stefaniu… - rzekł pan Hierfit odwracając się do nas. - Tak, tato. - Pamiętaj, że pod koniec zbiorów przyjedzie Dama z Papużką. Musimy zrobić dobre wrażenie. - Tak pamiętam. - Dama z Papużką? – spytałam Stefani. - Wczoraj ci o niej mówiłam. To nasza pani i właścicielka papugi oraz pól. Zbierzemy plony pewnie w tydzień, więc wtedy ją spotkasz. ![]() Tak, za tydzień miała przyjść owa Dama z Papużką. I przyszła. Do tego czasu polubiłam Stefanię, a ona mnie. Praca w polu nie do końca mi weszła w nawyk. Natomiast jedzenie często mnie obrzydzało. Jadłam tylko po to aby się nakarmić, ale z wielką niechęcią. Lewa, prawa. Lewa, prawa. Widzisz jak się rusza. Każda sekunda. Czas chodzi i się rusza. Czas spędzony przy zbiorach, ręcznych zbiorach. ![]() Bim, bam. Bim, bam. Papuga zaczęła wrzeszczeć: „ Dwunasta, obiad! Dwunasta, obiad!”. Pan Hierfit podszedł i zabrał krzyczącą Eleonorę na ramię. Pani Marianna krzątała się po kuchni, a Stefania poprawiała fryzurę. Usłyszałam pukanie do drzwi. Pan domu podszedł do nich i je otworzył. Potem reszta domostwa (ja, Stefania i gospodyni) doszła do gospodarza. ![]() W progu stała dziwnie umalowana kobieta w dużej sukni i ciekawej fryzurze. Ręce trzymała przy pasie, tak jakby coś tam trzymała. Eleonora głośno zawrzeszczała na widok pani. - Witamy! Eleonora dawno Damy nie widziała – rzekł pan Hierfit i wyciągnął papugę do kobiety. Ta natomiast rzekła: - Nie tym razem, wybacz Grego. Do pokoju chcę pierw na chwilę pójść. Mówiła tonem, barwą i rodzajem głosu bardzo wyszukanym jak wiele zamożnych i bogatych ludzi w tych czasach. Stefania zaprowadziła damę do jej pięknego pokoju. Po chwili obie wróciły. Kiedy Dama z Papużką usiadła papuga dziobała ziarno w klatce. Przez chwilę wszyscy wymienili się spojrzeniami. - Kochanie, idź nalej herbaty – powiedziała pani Hierfit do córki. Stefania i ja przeszłyśmy do nie za dużej kuchni. Nic nadzwyczajnego: palenisko z kotłem, jakieś blaty na całą kuchnię, pojemniki z herbatą, tóżne produkty spożywcze,… To co średniowieczna kuchnia gospody powinna mieć. - Mogę się mylić, ale sądzę, że Dama z Papużką coś ukrywa – powiedziałam, podczas gdy Stefania przygotowywała napój. - Co chcesz przez to powiedzieć? – spytała. ![]() - Widziałaś co ona trzymała pod suknią? Na pewno coś tam miała! Bo po co szłaby do pokoju? - Przestań, nie znasz Damy. Zresztą jest z bogatej rodziny, a my jesteśmy z biednej. Nic dziwnego, że zawsze coś ma. Na pewno to były jej kosztowności! - Może i masz rację. Mimo to muszę się dowiedzieć co to takiego! - Co zamierzasz? - Hmm… Wieczorem zakradnę się do jej pokoju… - Co?! Chodzi ci o kradzież?! O nie! Nie dość, że u nas mieszkasz to jeszcze zamierzasz… Wiesz, że mogą cię wsadzić do lochów! Wtedy głowa mi opadła. Lochy to ostatnie miejsce jakie bym zwiedziła w średniowieczu. Mogą być ciemniejsze i zimniejsze niż jak podają w książkach historycznych. Kompletnie zapomniałam, że więzienia też tu istnieją. Herbata była gotowa. Stefania podała rodzicom i Damie z Papużką, a potem usiadła ze mną przy drugim stoliku. To była nietypowa, gospodarcza rozmowa dorosłych, średniowiecznych ludzi. ![]() My siedziałyśmy cicho zgodnie z etykietą, zatopione w myślach. Myślałam o rodzicach. Czy się martwią? Głupie pytanie. Oni się jeszcze nie urodzili! Mimo to zaczęłam trochę tęsknić do mamy i taty. I jak to będzie z tym czasem? Zaraz, jeśli w XXI wieku zniknę w lustrze to zaczną mnie szukać. Na pewno! Potem zacznie się dziwny cykl wydarzeń. To znaczy, że skończę życie. I tu i tam. A raczej i dziś i jutro. Dwa życia! Tak wiele myślałam o tym wszystkim, do czasu… ![]() Rozmowa się skończyła. Godziny szły nieubłaganie długo. Całe wieki! Na obiad dostałam talerz kartofli ze skwaśniałym mlekiem. Potem była męcząca droga na pole… pana Hierfita i Damy z Papużką. Natomiast ja zakradłam się do jej pokoju. Zapewne Stefania mnie widziała. Mój wzrok przykuwało lustro. I znowu przypomnieli mi się rodzice. Wrócić? Hmm… a rodzina Hierfit? To mili państwo. Nie mogę ich opuścić. Zresztą pozostaje sprawa tajemnicy Damy z Papużką. ![]() Rozejrzałam się. Jest! Okazało się, że stojąca na stoliczku szkatułka była nową rzeczą w pokoju. Spróbowałam ją otworzyć. Nic. Ani drgnęła. ![]() - Można wiedzieć co tu robisz? – usłyszałam głos spod drzwi. Ujrzałam Stefanię z gniewnym spojrzeniem. - Zobacz. To szkatuła. To na pewno jest szkatuła. To jest tajemnicą. - Ile razy mam powtarzać, że to bogactwo Damy z Papużką – mówiła. - Och! Proszę cię! Chodź ze mną w nocy i… - powiedziałam. - …zabierzmy szkatułkę dla siebie? – dokończyła Stefania. – Wiesz, że to grzech. ![]() Chciałam już coś powiedzieć, ale trochę mnie zatkało. Po chwili przypomniałam sobie, że ludzie średniowiecza byli pobożni. W nocy mimo tych przekomarzań, Stefania dołączyła do mojej akcji. Wszyscy już dawno spali. Tylko nie my. Poszłyśmy do pięknych drzwi i nacisnęłyśmy klamkę. - Co jest? – zapytałam ze zdziwienia. - Nie rozumiem ciebie – powiedziała do mnie Stefania. - Pytam, dlaczego drzwi się nie chcą otworzyć? - Aaa… No cóż,… ee… Dama z Papużką zawsze zamyka pokój na noc, wspominałam? - No nie! – rzekłam zrezygnowana. Drzwi się nie otwierały. To był teraz problem – znaleźć inne wyjście, a raczej wejście. Miałyśmy szczęście, że gałęzie drzewa obok gospody wpadały przez okno do pokoju Damy z Papużką. ![]() Wspięłyśmy się na gałęzie brzozy i wskoczyłyśmy do pomieszczenia. Powiem, że dziwnie się wspina w sukni. Dama spała. Podeszłam do stolika i wzięłam ostrożnie szkatułę. - Masz tą szkatułę? – spytała Stefania. - Tak. Chodź, bo Dama może się obudzić – powiedziałam. Przechodzenie z okna na brzozę było prawie udane. Gdy tylko Stefania kucała na gałęzi, a ja na oknie za mną rozjaśniało światło. Obejrzałam się i zobaczyłam Damę w bogatej koszuli ze świecą w ręku. - Macie poważne kłopoty, panienki! ![]() ------ Jedna uwaga - co do tej sukienki Magdy to miałam z nią kłopoty, więc jeśli coś na zdjęciu nie wyszło to tylko błąd sukienki. Proszę aby się jej nie czepiać. Ostatnio edytowane przez Simona : 14.12.2007 - 11:14 |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Zarejestrowany: 11.11.2007
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 169
Reputacja: 10
|
![]()
Dawno mnie tu nie było. Spróbuję trochę się zrehabilitować i dam piąty odcinek. Nie bójcie się krytykować! Jeśli coś jest w fs źle to autor stara się to naprawić tylko nie zawsze wie co. Czekam na opinie!
![]() "Spojrzenie na czas" Odc. 5 Opowieść o (nie)spełnionym marzeniu Mierzyłam wzrokiem chodzącą w kółko Stefanię. Wyglądała na złą albo wściekłą. Siedziałam na twardym krześle wewnątrz kamiennej spiżarni, która była za domem. Obie milczałyśmy. ![]() W końcu przerwałam ciszę: - Stefania… Ja nie chciałam być złodziejką. Nie wiedziałam, że tak to się potoczy! - Nikt nie mógł wiedzieć – rzekła z opanowaniem. – Właściwie mogło to być do przewidzenia. Tata musiał mnie zamknąć, chociaż na dzień. - I pomyśleć, że nie byłoby cię tu gdyby nie ja! - Nie obwiniaj się. Była to moja decyzja. - Sądzisz, że Dama z Papużką skończy z waszą gospodą i nie zostawi pieniędzy? - Skądże! Szybciej li my będziemy musiały zapłacić za próbę kradzieży. Ech! A to może doprowadzić do przerwania praktyki mojego brata. Tata już do końca moich dni będzie się na mnie gniewał – westchnęła. ![]() Na chwilę spuściłam głowę. Widocznie ta rodzina ma problemy finansowe. Wczorajszego wieczoru Dama z Papużką odbyła poważną rozmowę z panem Grego, jak się dowiedziałam. My miałyśmy pójść do łóżek. Nazajutrz gospodarz był wściekły i zamknął nas w kamiennej spiżarni z parą drzwi na cały dzień. A teraz padam z nudów. Nie wiem, co lepsze- cały dzień przy pracy czy cały dzień na krześle, na którym kości strzelają, ze wzrokiem wbitym w ścianę. Stefania stanęła, westchnęła drugi raz i powiedziała: - Chodź, odwiedzimy naszego braciszka. Zdziwiłam się. My byłyśmy zamknięte, a brat Stefani mieszkał aż w mieście. Panna Hierfit nic tylko podeszła do jednego z czterech kątów. Nie widziałam, co ona tam robi. ![]() Po chwili odwróciła się do mnie z niewielkim kluczem. - Te drzwi zamknięto jeszcze za czasu, gdy byłam małą dziewczynką. Potem dostęp do drugiego pomieszczenia miałam tylko ja – nikt inny nie wiedział gdzie zaginął klucz. - Chcesz powiedzieć, że go ukradłaś? – spytałam podejrzliwie. - Nie wiem tylko czy na pewno jesteś godna zaufania tej tajemnicy – rzekła nie zwracając uwagi na to co jej mówię. ![]() Po chwili zastanowienia Stefania otworzyła drzwi. W środku na ścianach wisiały różne obrazy. Jedyne ściany, które nie były gołe. Byłam w szoku i padałam ze zdziwienia. Obrazy przedstawiały najczęściej najbliższych krewnych panny Hierfit. A namalowane były zupełnie jak fotografie. Oglądałam te dzieła sztuki i aż ust nie mogłam otworzyć. Stefania wytłumaczyła mi, że te dzieła były namalowane jej ręką. ![]() - Oglądaj śmiało – mówiła uśmiechając się. – Zaczęło się dawno… Jeszcze za czasu, kiedy wiosną motyle łapałam i biegałam w luźniejszych sukniach. Mama codziennie dawała mi lekcje dobrych manier. Zawsze mnie to nudziło i stresowało z lekka. Miałam już myśleć, że pouczania matki się nie zakończą, ale pewnego dnia, gdy tata zabrał mnie ze sobą do miasta po nowy specjał gospody natknęłam się na handlarza, który sprzedawał obrazy. Wszystkie dzieła były boskie, wiesz, co mam na myśli? - Tak, wiem były przepiękne – rzekłam gładząc płótno dziecinnego obrazu przedstawiającego zwierzaki. ![]() - Nie. Kto tam myśli o pięknie?! Boskie znaczy przedstawiające świętych, aniołów, boże cudy,… Zamarzłaś na 1000 lat, czy jak? Widząc te obrazy też chciałam rozpocząć malarstwo. Ale kobiety powinny tylko zajmować się domami albo kobiecymi zajęciami. Mimo to nie poddałam się. Znalazłam klucz od zamkniętej części spiżarni, która służyła mi za pracownię. Potem go schowałam. W pierwszych latach malowałam na ścianach pracowni skradzionymi końskimi włosami i tym, co ukradłam. W tym momencie nieźle się pokłóciłam ze Stefanią. Byłam zaskoczona tym, że kiedyś sama kradła. Gdy potem pogodziłyśmy się córka gospodarza opowiadała dalej: - Ścian zaczynało brakować, kradzież stawała się coraz trudniejsza i musiałam wymyślić coś innego. Zaczęłam zarabiać na zabawianiu gości. Za pieniądze kupowałam barwniki, bezbarwne płótno,… Z gałęzi zrobiłam kiedyś sztalugę. ![]() Pracownię wyczyściłam ze wszystkich wspaniałych obrazkach. Nigdy jednak nie myślałam, aby malować bosko. Nie wiem, dlaczego. Lubiłam za to odwzorowywać moją rodzinę na obrazach – ludzi, którzy jeszcze żyją. Opowieść skończyła się po jakimś czasie. Potem Stefania pokazała mi swojego brata na obrazie, przy którym wyżaliła mi się jak przy przyjaciółce. ![]() Później dała mi lekcję malarstwa, a gdy znów dopadła nas nuda Stefania pokazała mi tajne wyjście. Niesamowite! Zadziwiała mnie jej pamięć, wiedza i historia oraz jej poglądy. Podczas gdy wyszłyśmy, uznałyśmy, że jest godzina jedenasta i że pan Grego poszedł do wsi, aby załadować worki zboża, wysuszyć siano oraz przygotować do podróży do młyna – to praca na ok. 3 dni. Zastanowiłyśmy się, co możemy zrobić. Po konwersacji postanowiłyśmy pójść do miasta, w którym ja osobiście poznam Bogdana, brata Stefani, a przy okazji postaramy się zdobyć trochę pieniędzy. ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Zarejestrowany: 03.11.2007
Skąd: K-Koźle
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 143
Reputacja: 10
|
![]()
Bardzo mnie wciągneło. Daje 9,5/10 . Mam nadzieje że będziesz pisac dalej.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Zarejestrowany: 11.11.2007
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 169
Reputacja: 10
|
![]()
Hmm... tak będę pisać i jak widzicie piszę
![]() Odcinek 6 - krótki niestety. Miłego czytania! ![]() Odc. 6 Gdy wzrok daje nam w kość W godzinach największej sierpniowej spiekoty przebywałyśmy suchą, polną drogę. Dobrze było czuć to gorąco w powietrzu. Nie często zdarzały się drzewa, więc gdy tylko zobaczyłyśmy wolno rosnące, dobrze rozgałęzione drzewo przysiadałyśmy pod nim. I tak przy jednym z tych drzew, podczas gdy rozkoszowałyśmy się wilgotną trawą oraz czarnym cieniem chłodu, zdarzyło się coś niespodziewanego. ![]() Gdy my miło rozmawiałyśmy, na konarach biegało i skakało, skakało i biegało zwierzę. Nagle spadło… nie może zeskoczyło z drzewa prosto na kolana Stefani. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak wiewiórka. Trudno mi było określić – to zdarzyło się tak szybko. - Aaaa! Złaź ze mnie! – wrzasnęła Stefania strzepując zwierzaka. – Co to jest? Co to jest? Niech się do mnie nie zbliża! Panna Hierfit piszczała zupełnie tak jak dziewczynka panicznie bojąca się pająków. Na to wiewiórka prychnęła, szczerzyła kiełki i jeżyła sierść. ![]() Przyjrzałam się zwierzęciu, które zachowywało się kosmicznie, a jego wygląd można ocenić na koto-wiewiórkę. - Lena – odwróciła się do mnie Stefania. – Co to jest?! Na pewno szatan! Chce mną zawładnąć i zabrać od świata dobrych. Lena, ja nie chcę pójść do świata złych! - Spokojnie! Nie panikuj! – rzekłam. – W zasadzie nie wiem co to za dziwna krzyżówka. Najlepiej nie ruszaj się to może sobie pójdzie. - Ale… - Csiii… Koto-wiewiórka przestała jeżyć sierść i wystawiać kiełki, uspokoiła się i przyjrzała się nam. Nagle podeszła i wskoczyła na sukienkę Stefani. Wspięła się na jej ramię zwinnym ruchem, a po chwili Stefania zawyła z bólu i paniki. Koto-wiewiórka znowu wyszczerzyła zęby i zasyczała. Przez chwilę wbiła swoje ślepia w moje oczy. ![]() W tejże chwili poczułam dziwne ukłucie, jakby sztylet wbił mi się w pierś. Złapałam się za klatkę i nagle ból ustał. Po chwili zauważyłam zwierzę, które biegło w przeciwnym kierunku. - Uciekaj stąd, alejuż! – krzyknęła Stefania. - To co? Idziemy dalej? Usłyszałyśmy grzmot. Zebrały się chmury i szybko rozpętała się ulewa. - Wracajmy do spiżarni! – spojrzałam się w stronę dziewczyny. Świetnie! Najpierw upał, a teraz błoto! Wtedy szukanie drzew, teraz unikanie ich. ![]() Nasz bieg szybko zmienił się w marsz. Przeprawienie się przez ziemię i wodę zajęło sporo czasu. Czułam jak do butów wlewa się woda. Gdy Stefania zamykała drzwi od jej pracowni i chowała klucz ja usiadłam na twardym krześle. Całe byłyśmy mokre od deszczu. - Mamy przechlapane! – rzekłam. - Co? – zapytała towarzyszka ze zdziwienia. – Od kiedy się pojawiłaś nie mogę zrozumieć, co czasem mówisz! Tu nastała cisza. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie dziwię się podejrzeniom Stefani, ja też bym się dziwiła. Może jednak powinnam jej wszystko wyjaśnić opowiedzieć i zaufać jej jak ona mi. Czy to nie jest na pewno zbyt ryzykowne? Nie, powiem jej na pewno, ale nie teraz. Ta chwila nie jest najlepsza. - Co zrobimy z ubraniami? – przerwałam ciszę. - Nie wiem. W ostateczności znowu możemy uciec – odrzekła. - Jeśli już to gdzie? Cisza nastała ponownie. - Wiem! – powiedziała Stefania po namyśle. Zerknęłam w jej stronę. - Do lasu! ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Zaczęłam czytać i mi się spodobało jak będę miała troszkę czasu to przeczytam resztę
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
ojjjjj super FS! Szykuje się kolejny talent. Mimo iż, na początku wydawało mi się (proszę bez urazy Simona i Misti12),że to będzie FS takie jak Misti12 czyli niezbyt dobre :/ to twierdzę, iż z każdym odcinkiem widac co raz bardziej Twoją pomysłowośc, wyobraźnię, umiejętnośc pisania barwnych tekstów, chęc do pracy, nie zrażanie się negatywnymi komentarzami, humor, a przede wszystkim talent. Oceniam 10/10 i nie potrzeba uzasadnienia bo wszyscy wiedzą dlaczego Cię tak oceniłam.
|
![]() |
![]() |
#9 |
Zarejestrowany: 11.11.2007
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 169
Reputacja: 10
|
![]()
Dziękuję za pozytywy
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Poczekamy
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 10 (0 użytkownik(ów) i 10 gości) | |
|
|