13.09.2013, 13:14 | #1 |
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
|
Gra o Miłość
Hej No więc, co to dużo pisać - musiałem coś zrobić. Wiem, że to nie jest najwyższych lotów, ale takie właśnie miało być. Po prostu właśnie się wyżywam artystycznie No, to tyle słowem wstępu, mam nadzieję że indżojczniecie ODCINEK 1 Poranek był zimny. Victoria wyszła z rezydencji na malowniczym wzgórzu i żwirowym gankiem udała się w kierunku bramy, gdzie czekała na nią taksówka. Delikatne powiewy wiatru muskały jej twarz, a drzewa rzucały długie, niewyraźne cienie. Żelazna brama zaskrzypiała i brunetka wsiadła do samochodu. - Do katedry Świętej Pamięci Kevina – wymamrotała kobieta, kuląc się z zimna na tylnym siedzeniu. - Tak jest, proszę pani – odpowiedział taksówkarz i wcisnął pedał gazu. Przez całą drogę między posiadłością Morrisonów na wzgórzach Calalli Hills, aż do samej katedry w centrum Axmaqview mężczyzna za kierownicą obserwował piękną pasażerkę w wstecznym lusterku. Zdawało mu się, że pamięta tą delikatną twarz. Pamięta to spojrzenie i niewinne ruchy warg. Zdawało mu się, że kiedyś, kiedyś… Samochód się zatrzymał. Kierowca ostentacyjnie uderzył o kierownicę. - Zdaje się, że brakło paliwa… - wybełkotał niepewnie. - Nic się nie stało – odpowiedziała Victoria grzebiąc w torebce – Już niedaleko, dojdę na nogach. - Nie pozwolę iść pani w tak chłodny poranek. Wyjdę na stację po paliwo i za chwilę wrócę. Mężczyzna przez chwilę miał nadzieję, że kobieta zaproponuje wspólne podepchnięcie samochodu do najbliższej stacji, jednak pomysł ten wydał mu się żenujący. Ile by oddał, żeby spędzić z nią jeszcze choć jedną chwilę… Przez moment siedział w milczeniu, zastanawiając się, czy odebrać od pasażerki banknot. W końcu wpadł mu do głowy pomysł. - Proszę pozwolić się odprowadzić – oznajmił, patrząc kobiecie w oczy. To był ich pierwszy kontakt wzrokowy od niepamiętnych czasów. Miał cichą nadzieję, że w tej chwili ona rozpozna i jego. - Dziękuję, ale chyba sobie poradzę. Victoria nie czekając, aż mężczyzna weźmie od niej banknot, położyła go na siedzeniu i wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi. Fala zimna uderzyła ją jak atakujący tygrys w dzikiej dżungli, jednak stawiła mu opór. Wtuliła się w swój płaszcz i mimo, iż bezlitosny wiatr wciąż rozwiewał jej kosmyki włosów, stawiała kolejne kroki na wyboistym chodniku. Cholerna taksówka! Że też musiało zabraknąć paliwa, akurat gdy ona ją zamówiła! Zdawało jej się, że przez całe życie musiała iść pod wiatr, stawiać czoło przeciwnością i martwić się o rozstępy. Lecz wiedziała również, że na końcu i tak wygra. To ona była Victorią Morrison. Tą Victorią, którą podziwiały wszystkie kobiety w mieście. Victorią, która nie ugięła się po stracie męża i samotnie wychowała trójkę dzieci! Victorią, która odwiedziła już wszystkich psychiatrów w mieście, ale ukojenie przyniósł jej dopiero fachowiec od chirurgii plastycznej. Idąc więc pod wiatr Victoria podniosła głowę dumna sama z siebie. Szła dumnie i płakała. Płakała, bo choć była najlepsza, była również nieszczęśliwa. Gdy brunetka oddaliła się kilkaset metrów taksówkarz odpalił samochód. Jego sprytny plan nic nie dał. Zabrakło mu odwagi. Nie dał rady unieść ciężaru przeszłości. Kochał tę kobietę i chciał z nią być. Zdawało się jednak, że ona nawet go nie pamiętała. Silnik delikatnie zarumotał i samochód zaczął toczyć się do przodu. W przyszłość, która choć wydawała się tak niepewna, czerpała nadzieję z przeszłości... CDN.
__________________
Evil is a Point of View Ostatnio edytowane przez Gio : 23.09.2013 - 19:20 |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|