![]() |
#82 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Joj dzieweczki... staram się coś pisać, ale mi nie wychodzi. Kompletnie nie mam weny -.-'
Nie wiem kiedy będzie nowy odc. Dziękuję za komenty ![]()
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#83 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
- Słyszałeś? Podobno ten chłopak co się rozjechał na oleju, zmarł niedługo po dotarciu do szpitala – powiedział Mały, wycierając twarz ręcznikiem. – Masakra.
- Ta – mruknął Davide, zmieniając prędkość na bieżni. Dwa razy w tygodniu chodzili razem na siłownię, aby nie opaść z formy. Ponadto często rozgrywali mecze koszykówki na boisku szkolnym, oraz odwiedzali odkryty basen. Mimo porannego spotkania z kumplem, nie mógł się skupić. W nocy wymęczył go kolejny sadystyczny sen, z którego ponownie obudził się słysząc własny krzyk. Pośpiesznie zapalił lampkę nocną i z walącym oszalale sercem, rozejrzał się po pokoju. Pusto… Ani śladu jakiegokolwiek ducha. Kiedy to się skończy? Kiedy w końcu zaśnie normalnie? - A ty coś ostatnio taki zmarniały? – Szatyn obszedł bieżnię, spoglądając uważnie na kumpla. – Masz wory pod oczami! Jakiś problem? ![]() - Po prostu źle sypiam – Davide wyłączył maszynę, podszedł do okna i napił się wody z butelki stojącej na parapecie. - Jak zamierzasz brać udział w wyścigach będąc w takim stanie? – Mały nie dawał za wygraną. – Chcesz skończyć jak tamten?! - Uspokój się – Brunet skarcił go spojrzeniem, zakręcając napój. – Potrafię się o siebie zatroszczyć. - Ale… - Nikt się o mnie nigdy nie martwił… Weź z nich przykład – mruknął, a następnie pozbierał swoje rzeczy i ruszył w stronę szatni. Pożegnał się z kumplem przed siłownią, a następnie zarzucając swoją torbę treningową na ramię, ruszył w kierunku centrum. Jedyna butelka wody jaką zabrał ze sobą, już dawno leżała pusta w śmietniku. Przeklął w duchu uczucie suchości w ustach akurat w momencie, kiedy nie ma pod ręką nic do picia, a do domu kawałek drogi. Wygrzebał z kieszeni podartych jeansów kilka monet i przeliczając je szybko, skręcił w uliczkę, którą miał szybko dojść do spożywczaka. Gdy przechodził niedaleko kawiarni, dwie młode kelnerki stojące w jej drzwiach uśmiechnęły się promiennie. Zerknął na nie bez większego zainteresowania, na co zachichotały zalewając się rumieńcami. Przewrócił teatralnie oczami i wzdychając ciężko, przyśpieszył kroku. Kiedy dochodził do sklepu, zauważył, że właściciele w końcu zabrali się za jego remont i przed budynkiem stoi wysokie, metalowe rusztowanie. Trzech mężczyzn siedziało na nim i malowało szare, odrapane ściany na kolor zielony. Minąwszy ich, przekroczył próg, wchodząc do jasnego, chłodnego pomieszczenia. W środku o dziwo było dość mało ludzi, a większość klientów stała w kasie z maksymalnie trzema produktami. Czując z tego powodu ogromną ulgę, zniknął między regałami z napojami. ![]() Wyciągnął z lodówki lodowatą wodę mineralną i szybkim krokiem zmierzył w stronę kas. Postawił butelkę na taśmie, przeczesując ręką gęste włosy, delektując się chłodnym powiewem z klimatyzacji. - No nie, znowu ty? – za sobą usłyszał znajomy głos. Z niewiadomego powodu miał wrażenie, że jego brew zaczyna się nieznacznie poruszać. Opanowując jednak irytację, odwrócił się powoli, a na jego twarzy zagościł promienny uśmiech. - Witaj, droga Alessio – powiedział z wymuszonym entuzjazmem. – Jakże ja dawno cię nie widziałem. Dziewczyna skrzywiła się lekko, stawiając na taśmie swoje zakupy. - Daruj sobie – mruknęła pod nosem. – Czuję się śledzona. - Ty? – zaśmiał się krótko, odwracając w stronę kasjerki. Na tym planował zakończyć ich jakże miłą rozmowę. Czekając na swoją kolej, zerknął za okno na pracujących malarzy. Słońce smażyło niemiłosiernie, a ci biedacy siedzieli tak wysoko w całym ubraniu roboczym. Ludzie wchodzący i wychodzący ze sklepu musieli przechodzić pod rusztowaniem, które ustawione było przy samych drzwiach. Nagle chłopak zauważył, że jedna z rur jest porządnie zardzewiała, przez co cała budowla kołysze się lekko, jednak niezauważalnie dla pracowników. Zmrużył oczy widząc, jak na jednym z mężczyzn pojawił się numerek „dwa”, szybko przeskakując na „jeden”. - Cholera – wysyczał, rozglądając się dookoła placu budowy. Nikt prócz niego nie zauważał tego, co się tam dzieje, a raczej tego, co się zaraz miało stać. Rusztowanie z każdą sekundą kołysało się coraz bardziej i Davide mógłby przysiąc, że rura jest pęknięta. - Cholera, cholera! - Już nawet gadasz sam do siebie? – zapytała zirytowana Alessia. Chłopak zignorował jej pytanie. Zapłacił za swój napój, a kiedy jeden z malarzy przesunął się na wadliwą stronę budowli, rzucił swoja torbę na podłogę i wybiegł ze sklepu. - Schodzić! – krzyknął, wypadając na zewnątrz. – Wszyscy odsunąć się! - A ty co, wariat jakiś? – rzucił robotnik. - Rusztowanie zaraz się zawali! – wrzasnął Davide. – Schodzić, szybko! Zgromadzeni dookoła ludzie woleli jednak posłuchać chłopaka i na wszelki wypadek odsunęli się na bezpieczną odległość. Pracownicy nie byli jednak tak mądrzy. - Chłopcze, odsuń się i daj nam spokój – powiedział właściciel jaskrawej cyferki, nachylając się, aby lepiej widzieć rozmówcę. Rusztowanie zaskrzypiało złowieszczo. Wystraszony malarz odsunął się momentalnie, spoglądając na swoich kolegów. - Schodzimy, chłopak chyba nie kłamał – powiedział szybko. Wszyscy przesunęli się na druga stronę i zaczęli ostrożnie schodzić w dół. Rury zaskrzypiały ponownie. Nagle rozległ się głośny trzask i jedna z nich pękła na dwie części. Cała budowla zachwiała się porządnie, przechylając w stronę drzwi. Ludzie krzyknęli, dwóch pracowników zeskoczyło na beton i odbiegło dalej, ale jeden zaczepił się paskiem od spodni za wystający pręt. Klnąc pod nosem, chwycił za niego i szarpnął mocno, jednak to nic nie dało. Rusztowanie zaczęło się zsuwać. Davide przebiegł na drugą stronę i wyciągnął rękę do młodego malarza. ![]() - Szybciej! - Nie mogę! – jęknął wystraszony. – Zaczepiłem się! - Odepnij pasek! – polecił chłopak, spoglądając na rury, które skrzypiały już coraz głośniej. – Ruchy, bo się zawali na nas obu! Budowla zachwiała się ponownie i tym razem runęła w dół. Mężczyzna w ostatniej chwili zdołał odpiąć klamrę. Opadł ciężko na beton, raniąc sobie rękę. Zawył, czując potworny ból przeszywający jego ciało. Brunet nachylił się i pośpiesznie chwycił go w pasie, próbując odsunąć nieco dalej. W następnej chwili ostry odłamek metalu przeciął mu skórę na łydce. Przewrócił się i sycząc gniewnie przeturlał na brzuch, aby osłonic oczy. Po chwili wszystko ustało. Słychać było jedynie paniczne krzyki ludzi, a nad ziemią uniosła się potężna chmura kurzu. Davide zakaszlał. Podniósł się na klęczki i widząc, że robotnikowi nic nie jest, chwiejąc się odszedł na pobliską ławkę. Opadł ciężko na drewniane siedzenie. Podniósł zakrwawioną nogawkę spodni, krzywiąc się na widok nadmiaru krwi. Oparł plecy o oparcie i zamknął oczy, przywołując oszalałe serce do porządku. - Dlaczego wiecznie mnie to spotyka? – zapytał sam siebie. – Kur*wa… - Hej – obok siebie usłyszał głos Alessii. – Nic ci nie jest? O boże! - Nie panikuj, to tylko draśnięcie – rzucił. - Z draśnięcia tak się nie leje! – krzyknęła przejęta. – Tu potrzeba lekarza! - Uspokój się! – warknął, wbijając wzrok w jej ciemne oczy. – Zabandażuję i będzie cacy… Z resztą, co ja cię obchodzę? Nie odpowiedziała. Usiadła obok niego, stawiając butelkę wody na ławce. ![]() - Nie sądziłam, że możesz zrobić coś takiego – powiedziała cicho. – Przyniosłam ci twoje rzeczy. - Nic o mnie nie wiesz. - Owszem. Jednak dziś urosłeś w moich oczach – Uśmiechnęła się, odgarniając za ucho kosmyk czarnych włosów. - Super – zaśmiał się gorzko. – Dzięki. - Skąd wiedziałeś? – zapytała po chwili. - Żebym to ja wiedział… Liczę na więcej komentarzy niż ostatnio, bo zauważyłam, że z każdym odcinkiem jest ich coraz mniej.
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#84 |
Zarejestrowany: 17.06.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 119
Reputacja: 10
|
![]()
Ła, myślałam, że nie zdąży go uratować. Jeśli faktycznie był taki upał to czemu Alessia jest w czapce?
![]() Króóótko...Tyle czekać, a tak po kawałku:/ Ale smakowitym, nie zaprzeczam ![]() Podobało mi się wielce ![]() I czekam na następny jeszcze bardziej smakowity kawałek albo lepiej duży kawał! |
![]() |
![]() |
![]() |
#85 |
Zarejestrowany: 28.03.2010
Skąd: Polska ^^
Płeć: Kobieta
Postów: 1,019
Reputacja: 10
|
![]()
Króciutko
![]() Dobrze że już wszystko wiem o co chodzi z numerkami ![]() No cóż, nie ma za bardzo co komentować, czekam na następny ![]()
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#86 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Lira, a np dlatego, zeby nie dostać udaru
![]() Co do długości odcinka to... pisałam ostatnio Melodie (skończyłam ją, jak widać w sygnie). Na więcej nie mam czasu. Niedługo czekają mnie egzaminy na uczelnii i trzeba zacząć ostro kuć :/ Koniec laby, niestety. Myślę, że kolejny odcinek spłodzę gdzieś w połowie stycznia, albo dopiero w ferie, bo coś czarno widzę ilość wolnego czasu w najbliższym czasie :/
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#87 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Króciutko, ale ważne, że jest
![]() To Alessia śledzi naszego jasnowidza ![]() ![]() ![]() ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#88 |
Zarejestrowany: 05.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 441
Reputacja: 10
|
![]()
Ode mnie zawsze komentarz będzie. ^^
Odcinek wspaniały jak zawsze, a Davide coraz bardziej seksowny. :* Tylko myślałam, ze robotnik zginie, ale i tak było super. I mam nadzieję, że nie bedzie cały czas ratował ludzi, bo stanie się to po pewnym czasie nudne. ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#89 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Nie bojaj, zumzolku
![]() Dziękuję all, a tak nawiasem... tylko 4 komentarze? Cóż. Skoro tak mało osób interesują moje wypociny, to nie będe się spieszyc z kolejnym odcinkiem.
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#90 |
Zarejestrowany: 14.12.2010
Płeć: Kobieta
Postów: 24
Reputacja: 10
|
![]()
Lepiej się pośpiesz, bo odcinek super, ale może niektórzy po prostu nie mają weny, żeby pisać komcie
![]()
__________________
Widziałam kiedyś śmierć, która zbierała dusze zmarłych do
małych buteleczek, a potem je wypijała. Śmierć ta miała ostre jak brzytwy kły. Uśmiechnęłam się do niej, a ona odpowiedziała mi tym samym. Wyciągnęłam rękę aby jej dotknąć, ale gdy to zrobiłam, napotkałam tylko zimną taflę lustra. |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|