![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Witam! To moje pierwsze fotostory, więc może okazać się nieciekawe itp., ale myślę, że chociaż trochę się spodoba.
![]() Opowiada o kobiecie, która ma zdrowe dzieci i kochanego męża. Nigdy nie pracowała, zajmowała się domem, a mąż zarabiał na chleb. Spis treści: Odcinek I Odcinek II Odcinek III Odcinek IV Odcinek V Odcinek VI Odcinek VII Odcinek VIII Odcinek I - Ti-dit, ti-dit! – zadźwięczał głośno budzik, kolejnego lipcowego poniedziałku. Marysia niechętnie otworzyła swe zielone jak trawa oczy, przetarła je, wyciągnęła się, szeroko ziewnęła i wysunęła nogę ze swojego łóżka. Już chciała zabierać się do szykowania śniadania dla rodziny, lecz w ostatniej chwili przypomniała sobie, że przecież jej 15 – letni syn Damian, harcerz wyjechał w góry razem z jego kolegami; jak to powiedział: „na obóz przetrwania”, a jej 8-letnia córeczka Amelka już 5 dni przebywa u babci, teściowej Marii. Nawet jej ukochany mąż, Marceli, już od 2 godzin siedzi w pracy, jest kierownikiem firmy, która zajmuje się architekturą wnętrz. Marysia zaczęła ścielić łóżko. ![]() - Już naprawdę nie mam dla kogo gotować i sprzątać – powiedziała, a właściwie krzyknęła Maria, w ostatniej chwili powstrzymując się od powiedzenia „żyć”. Ospałym krokiem pomaszerowała do przestronnej kuchni. Popatrzyła na swój „dobytek życiowy” – niebieskie szafeczki, które dostała od Marcelego na 28-urodziny; na ukochaną mikrofalówkę – prezent od jej brata, Tomka; na śliczny, duży stół, który dostała w prezencie na rocznicę ślubu od teściów. "Nigdy tak naprawdę nie decydowałam o swoim życiu. Co chcę studiować, jak się ubierać, jak mieć urządzone w domu, nawet jak nazwać własne dzieci" – pomyślała z wściekłością Marysia. – "Ale przecież próbowałam to zmienić, ba, nawet zaryzykowałam spokojne jak dotąd ognisko domowe. Zawsze kończyło się to kłótnią z mężem. Trudno, tak już musi być". I zabrała się do przygotowywania jej ulubionego dania: omleta z warzywami. "Przynajmniej mogę jeść to, co chcę" - pomyślała z rozbawieniem i po raz pierwszy tego dnia uśmiechnęła się. ![]() Gdy już chciała zabierać się do śniadania, zadzwonił dzwonek do drzwi. - Boże, kogo tutaj niesie o tej porze? – zapytała samą siebie, ponieważ była dopiero siódma rano. - Dzień dobry! – Marysia aż podskoczyła, gdy usłyszała piskliwy głos jej 6-letniej sąsiadki, Kasi Chód. – Mama posyła mnie tutaj po cukier i margarynę, bo mamusia robi ciasto i jej zabrakło. ![]() - Proszę, wejdź, Kasiu – Maria zaprosiła małego gościa do środka i uśmiechnęła się, ponieważ lubiła słuchaj wesołej paplaniny dziewczynki. – Chodź do kuchni. A co to się stało, że tak nagle twoja mamusia potrzebuje cukru i margaryny? - Proszę pani, bo do mojej mamy dzisiaj przyjeżdża jej brat Paweł Brajan, no i tak niespodziewanie zadzwonił, że przyjeżdża, no to moja mama chciała trochę uczcić jego przyjazd i chce zrobić ciasto - powiedziała z przejęciem Kasia. - A to w takim razie oczywiście, że dam – powiedziała Marysia i schyliła się do narożnej szafki, żeby wyjąć stamtąd cukier, potem sięgnęła do lodówki po margarynę, a na końcu wyjęła z szuflady trzy cukierki i wszystko wręczyła Kasi. - Dziękuję pani bardzo! – podziękowała i pokazała swój szczerbaty uśmiech. – To ja już pójdę! - Nie, kochanie, zjedz tutaj, bo się jeszcze zadławisz po drodze – powiedziałam i usiadłam przy stole, jednocześnie pokazując na drugie, wolne krzesło. ![]() Kasia usiadła i powoli zaczęła zajadać cukierki. Przed wyjściem jeszcze raz podziękowała i wyszła. Marysia ciężko opadła na błękitny fotel, który w zupełności nie pasował do reszty wnętrza. I ni stąd, ni zowąd, zaświtała w jej mózgu pewna myśl. ![]() Ostatnio edytowane przez ania500 : 22.05.2005 - 12:43 |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|