![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Mowe fotostory. Postaram sie dociągnąć je do końca.
Prolog. ![]() -Alys! Alys! Gdzie jesteś? – Ivy wołała córkę. Właśnie z mężem Carlosem mieli się wybrać do Braunton, gdzie kilka lat wcześniej kupili domek nad rzeką Taw. -Już idę mamo! – krzyknęła Alys. Siedziała w piaskownicy za domem. Uwielbiała to miejsce, ponieważ wokół rosły piękne krzewy dzikiego bzu. Dziewczynka podniosła się i pobiegła do rodziców. ![]() - Znów byłaś w piaskownicy? – spytał z uśmiechem ojciec, nonszalancko wkładając rękę do kieszeni. – i oczywiście ubrudziłaś sie… Alys przecież mamy jechać do domku nad rzeką. Idź się przebrać, dziecko kochane. - Dobrze tato. Zaraz wracam. ![]() Alys weszła do domu i od razu pobiegła na górę, do swojego pokoju. Zamiast znanego jej bałaganu, ujrzała nieskazitelną czystość. „Mama musiała posprzątać, gdy pakowała walizkę.”- pomyślała Alys i przebrała się w niebieską sukienkę – jej ulubioną. Zadowolona, wyleciała z domu. ![]() - No nareszcie! Myślałam, że już nie wrócisz. Chciałam po ciebie iść. – mruknęła Ivy i zamknęła dom na klucz. ![]() Alys usiadła na tylnym miejscu w aucie rodziców. Gdy zapięła pasy, weszła Ivy. Carlos siedział już za kierownicą. - Zapięłaś pasy, Alys? – spytał ojciec - Tak, tatusiu.- odpowiedziała. Carlos przekręcił kluczyk, nacisnął pedał gazu i samochód ruszył. ![]() I wtedy zaczęły się dziać rzeczy dziwne – co najmniej dla dziewięcioletniego dziecka. Gdy przejeżdżali przez Bristol, Carlos chciał wyminąć tira, jadącego przed nimi. Lecz z naprzeciwka wyjechał następny tir. - Carlos! Carlos! Alys! – wołała Ivy - Kochanie! –krzyknął Carlos, wystraszony. – Alys, Alys! – próbował skręcić. Wjechał na trawę. Przed nimi stało drzewo… - Tato! Mamo! Boję si… Przerwał jej huk, i Alys straciła przytomność. ![]() Alys otworzyła oczy… - Tato! Mamo! – krzyczała jak w agonii – Tato! Mamo! Krzyk dosłyszała pielęgniarka. Wbiegła do pokoju. ![]() -Uspokój się dziewczynko. Proszę. – miała bardzo delikatny głos. Alys zamilkła, lecz dalej była zdenerwowana i przestraszona. - Gdzie ja jestem, proszę pani? – spytała Alys - W szpitalu. Miałaś wypadek samochodowy. – odpowiedziała pielęgniarka. Alys zawahała się. -A... a gdzie są moi rodzice? Pielęgniarka nie odpowiedziała, tylko spuściła głowę. - Gdzie są moi rodzice?! – spytała dziewczynka. - Oni… Oni poszli do nieba. – odpowiedziała, nie podnosząc głowy. - Czy to znaczy, że ich tu nie ma? – zapytała ze łzami w oczach Alys. - Tak, kochanie. – odparła czule pielęgniarka. – Oni są teraz w niebie. Tam jest bardzo pięknie. Twoja mamusia i tatuś teraz mają skrzydła. Siedzą tam, na chmurkach – wskazała na niebo. Teraz twoi rodzice patrzą na ciebie z nieba, i nie chcą, byś płakała i tęskniła. Gorzkie łzy i tak popłynęły po pięknej twarzyczce Alys. -Co teraz ze mną będzie? – spytała ![]() -Och… I tu mamy problem. Nie masz żadnych krewnych, u których mogłabyś zamieszkać.- Ujęła zimną rączkę dziewczynki. - Albo zamieszkasz z inną rodziną, albo zamieszkasz w Domu Dziecka. Przykro mi. Alys przytuliła się do pielęgniarki. Łzy płynęły nieubłaganie. ![]() Krótkie, ale to w końcu Prolog. Musze porobić zdjęcia i będzie 1 odcinek. Zapraszam do komentowania. |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|