Wiadomości odwiedzających od 1471 do 1480 z 2303
-
Przypomniał mi się taki nagłówek prasowy: "Sytuacja w Iranie niejasna. Wyjaśnienia jeszcze ją zaciemniają." I podobne wrażenie mam, czytając Twoje nowe wywody. Coraz bardziej niepojęty wydaje mi się ten lęk przed mozaikami, choć przecież wyrażasz się zupełnie jasno. Być może dlatego, że nie da się go wytłumaczyć moimi (przesadnie?) prostymi teoriami. Ale spokojnie - lubię takie niewyjaśnione przypadki.
Hmmm... Pociągi bardziej niż autobusy sprzyjają nawiązywaniu nowych znajomości. To jedna z ich wielu zalet.
Czy wtedy zbierałaś kwiaty? Zachowałaś sobie jakieś na pamiątkę? :-)
Hmmm... Widzę, że masz zupełnie inne spojrzenie na literaturę niż ja. "Chłopów" nie znosiłem, a "Lalka" podobała mi się bardziej ze względu na problemy osobiste Wokulskiego niż opisy obyczajów. Nie powiem, te ostatnie są cenne, ale jakoś nieszczególnie mnie to kręci.
-
A ja z jednej strony lubię bylejakość, a z drugiej jednak nie zamierzam pisać tekstów na tematy zupełnie prozaiczne - o beznadziei po utracie pracy czy też frustracji z powodu drożejącej żywności. Byle jaka jest u mnie raczej sceneria, a nie treść.
Warunki bytowe Zbysława? Przeciętne. Nie żył w nędzy ani też jego dom nie przypominał jednego wielkiego wysypiska śmieci. Jakoś tam ciułał sobie grosze (z produkcji czekoladek, z drzewek pieniężnych, ze skarbów, z krótkich okresów normalnej pracy) i żył w miarę przyzwoicie. Kiedy może umieszczę zdjęcia jego domu i spróbuję pokazać na nich zmiany, jakie zachodziły przez lata. Niestety w tej chwili nie jest to możliwe, bo nie jestem u siebie i nie mam dostępu do "Simsów".
-
Bliżej nieokreślone wspomnienia - to już nieco zmienia obraz sytuacji. Nawet sprawa tych mozaik jakaś mniej absurdalna się wydaje. Zastanawia mnie tylko, czy to Twoje poprzednie wcielenia miały traumatyczne przeżycia z tymi obiektami, czy też tylko były świadkami strasznych wydarzeń. A może tu chodzi o coś zupełnie innego? Nie mam pojęcia, w czym tkwi sęk - i od Ciebie też nie domagam się odpowiedzi.
Mozaiki z okresu pompejańskiego wydają mi się mało "sensacyjne", ponieważ sądzę, że to wspomnienie tragicznego losu Pompejów w pewien (dla mnie nieokreślony) sposób wpływa na Twoje lęki.
Tak, tak... Może jeszcze boisz się pisać o pociągach, ale wręcz uwielbiasz nimi jeździć - tak jak ja? Przy okazji - słyszałaś o tym wykolejeniu się pociągu właśnie gdzieś bodajże na Dolnym Śląsku (maszynista miał 3 promil alkoholu we krwi)?
Dona Lotario trzeba było nie wyrzucać, tylko najpierw się dokwaterować, a potem kazać mu się wyprowadzić. Zachowałabyś jego sprzęty i zabawki. :-)
(c.d.n.)
-
Właśnie, że nie. On mieszkał w jednym z tych małych domków we wschodnim Miłowie (podobnym do sadyb pp. Kaliente i D. Lotario). Ponieważ jego rodzina się powiększała i potrzebowała więcej przestrzeni, to i dom się rozrastał - aż stał się wybitnie nieforemny.
Zresztą większość moich bohaterów żyje w jakichś dziwolągach, w których poszczególne elementy pasują do siebie jak kwiatek do kożucha.
Ale czekam na dalszy ciąg Twojej wypowiedzi.
P.S. Bylejakość mnie fascynuje. Właśnie ona jest jednym z wędrownych motywów mojego pisarstwa.
-
O tak, ja się boję bardzo rzek i pociągów. Przed jednymi i drugimi odczuwam respekt (jak słyszę pociąg na stacji, to skacze mi adrenalina, jak słyszę go gdzieś w "dziczy" (np. na torach biegnących przez las), to próbuję się ukryć w bezpiecznym miejscu (jakbym się bał, że się wykolei i mnie zabije). Natomiast ilekroć jestem na moście, to boję się, że ten się pode mną zarwie i się utopię. Za to gdy stoję nad rzeką, boję się nagłego wzrostu poziomu wody, a w konsekwencji zalania osoby mej.
P.S. Pisałaś, że gdym miał tworzyć FS, to powinienem sam robić zdjęcia. Jakbyś zobaczyła klitkę Zbysława Hucpy, to byś zmieniła zdanie.
-
Ach, w Sandomierzu! W sumie nie dziwię się, że właśnie tam miałaś deja vu. Nigdy tam nie byłem, ale ponoć stara zabudowa czyni z tego miasta miejsce na wskroś magiczne. Nie dziwi mnie też fakt, że tak silne jest u Ciebie to wspomnienie. Wszak studnia, wokół niej średniowieczna scena, a całość otoczona swoistą mgłą oddzielającą przeszłość od teraźniejszości - tego nie da się zapomnieć.
Olbrzymie żyrandole, zegary na zamkowych wieżach... To jakoś łatwo mi zrozumieć - być może Twój strach wynika z pewnego gigantyzmu wymienionych obiektów. Ale dlaczego przerażają Cię włoskie mozaiki? Aby odpowiedzieć na to pytanie, potrzebował będę naprawdę dużo czasu albo Twojego szczegółowego opisu. ;-)
-
Hmmm... Osobiście nie kręci mnie taka wizja, ale podziwiam Twoje poglądy. Świadczą one, że jesteś osobą uduchowioną, otwartą na to, co nowe i niezbadane. Przynajmniej tak wnioskuję po Twojej wypowiedzi. Widocznie ja jestem jakiś tępy i ograniczony, skoro nawet światy równoległe wyobrażam sobie jako zbliżone m.in. prawami fizyki do naszego. :-)
Opisane przez Ciebie wrażenie jest dość ciekawe. Zastanawia mnie tylko, na ile widok z innej epoki różny był od obecnego. Może na przykład siedziałaś koło jakiegoś gmachu, a zobaczyłaś w tym miejscu pole - albo vice versa?
-
Ostatnie Twoje zdanie zawiera w sobie pewien paradoks, nie sądzisz? Przeto jakoś trudno mi je zrozumieć i zinterpretować.
-
Co do poprzednich wcieleń - jedyna sensowna myśl, jaka przychodzi mi pod tym względem, to że mogłem być kimś naprawdę silnym i respektowanym, bo teraz mam problemy z poczuciem własnej wartości.
A teraz przejdźmy do Twojej osoby:
Czego dotyczyło Twoje deja vu z podstawówki, jeśli można wiedzieć? Nie musisz odpowiadać konkretnie - wystarczy, że napiszesz, iż była to np. osoba, miejsce, zdarzenie.
[cyt.:]"Nigdy też nie chciałabym się odrodzić na tym świecie, a gdyby tak się stało, to byłaby to dla mnie kara."
Łeee, to chyba zależy, w jakiej roli i ile moralności by się w tym nowym wcieleniu miało.
Astralna, doskonalsza forma bytu? Albo jesteś bardziej ode mnie inteligentna, albo bardziej uduchowiona, albo po prostu masz bogatszą wyobraźnię - bo mnie takie słowa niewiele mówią. Astralna forma bytu - znaczy się krążąca po niebie wraz z gwiazdami? Coś tam Jan Kochanowski przebąkiwał o podobnym modelu raju, całkiem zresztą ciekawie.
-
Cóż, postaram się rozwinąć swe myśli.
Najpierw odpowiem na pytanie: chyba tak, zdarzyło się mi się spotkać kogoś rzekomo znajomego. Za to jak jestem w miejscach pełnych ludzi, to raz po raz oglądam się za obcymi ludźmi - z myślą, że skądś ich znam. Ale nie mam pojęcia, czy to rzeczywiście się wiąże z poprzednimi wcieleniami, czy też może osoby te przykuwają moją uwagę z powodu podobieństwa do znajomych.
Moje deja vu zwykle dotyczy miejsc, które odwiedzam - jakaś uliczka, jakiś las... Jakbym już kiedyś tam był. Niekiedy też wydarzeń - mam wrażenie, jakobym coś już oglądał w wizji, jakby dany akt był tylko realizacją czegoś, o czym zostałem kiedyś uprzedzony. Niestety jakoś trudno mi przypomnieć sobie konkretne przykłady. Chyba że wlicza się w to pewna dziewczyna przypadkiem spotkana w kościele, którą zapamiętałem do dziś, bo mi się z diabłem skojarzyła (tak, bałem się trochę, gdy patrzyła w moją stronę). :-)