Wiadomości odwiedzających od 1551 do 1560 z 2303
-
"Wydaje mi się, że nie okazali swojej aprobaty tak, jak się tego spodziewałeś." - to jest bardzo możliwe. Tylko sobie nie myśl, że chciałem, aby rozwijali przede mną czerwony dywan i przypinali mi ordery - nic z tych rzeczy. Wystarczyło jakieś proste "gratuluję" albo "dobrze zrobiłeś". Ale nie - było tylko "dlaczego?", "czy się zastanowiłeś?", "nie wiem, czy rzeczywiście dobrze zrobiłeś" albo zwyczajne, obojętne milczenie. Za świetny demotywator serdecznie dziękuję.
Tak, mam tendencję do balansowania na krawędzi czyichś uczuć. Wszystko przez to pragnienie władzy. Jeśli nie chcesz znaleźć się na beczce, spróbuj kogoś postawić na niej. (Nie będę tłumaczył, do czego to aluzja, bo zapewne wiesz.)
(c.d.n.)
-
Przy okazji - druga część "WK" już dziś. Tam też będzie coś na temat liczenia się z innymi.
-
Obchodzą, ale staram się tego nie okazywać. Bo ludzie często (ale nie zawsze) w osobie przejmującej się innymi widzą kogoś do podporządkowania i wykorzystania. Postawisz komuś piwo czy wódkę raz, drugi, piąty żeby pokazać, że ta znajomość jest dla Ciebie tak ważna, że pieniądze przestają się liczyć - to wezmą Cię za bankomat, z którego można w każdej chwili wyciągnąć te x złotych.
Albo inny przykład podam. Rodzinka miała do mnie pretensje, że dużo piję. Bolało mnie ich marudzenie i zamartwianie się, więc zerwałem z ulubioną meliną. Pomyślałem, że się ucieszą na wieść o tym kroku. A tu co? Wszystkim to wisiało jak kilogram kitu na gaciach. A ostatecznie to nawet z pretensjami wyskoczyli. Więc pytam jasno: czy warto się liczyć z innymi?
Oczywiście, że są różne uczucia pośrednie. Wcale temu nie zaprzeczam. Ale te skrajne są najbardziej wyraziste. Zresztą czy w moich słowach jest nienawiść? Nie sądzę - opryskliwość (i to nie do końca kontrolowana), jeśli już.
-
Hmmm... "Władza to najzaraźliwsza choroba", jak pisał Remarque. Wydaje mi się, że światem rządzi prosta zasada: albo pożerasz, albo Ciebie pożerają. A ja nie chcę być tym na dole, tym pożeranym. Wobec paru ludzi pałam niekiedy żądzą zemsty, ale religia chrześcijańska każe mi ten gniew kierować do wewnątrz. Później więc rozdźwięk pomiędzy pragnieniem a wpojonymi zasadami sprawia, że agresję kieruję przeciw Bogu ducha winnym ludziom, gdy tylko wydaje mi się, że są słabsi. Myślę, że to odrobinę coś tłumaczy. I wcale nie szukam usprawiedliwienia.
-
Widzisz, ranię (wiem, patetyczne słowo, ale lepszego w tej chwili znaleźć nie mogę) ludzi, nawet gdy tego nie chcę. Myślałem o tym wczoraj i nie mam pojęcia, co na to poradzić.
-
A wiesz, że teraz to aż głupio mi się zrobiło? Że poczułem się trochę jak taki cham zadzierający nosa? Pierwszy raz chyba na tym forum. :-|
-
Już spieszę z wyjaśnieniami:
Po pierwsze, to chyba normalne, że powinienem był jakoś o Tobie na początku wspomnieć. Fakt, mogłem napisać "Z pretensjami proszę się kierować do Aniołka", ale po co? Od takiej drobnej urzędniczej uprzejmości nikt jeszcze nie umarł.
Dziękuję, cieszę się, że opowiadanie Ci się podoba. Nie sądzę, żeby ten tekst nadawał się na FS, przynajmniej nie mam pojęcia, kiedy miałyby być wstawiane zdjęcia. Dziać to się tam za wiele nie dzieje, tylko dyskusja zamienia się w rzucanie mięsem.
Tak, na początku widnieje dedykacja dla koleżanki z mojej dawnej klasy licealnej, która wyznawała dość jasne zasady moralne (o ile dobrze pamiętam, wierząca była). Zachowanie naszego księdza wzbudziło w niej obrzydzenie.
-
-
Podzielasz mój punkt widzenia? Ciekawe, pod jakim względem. Bo chyba nie jeśli chodzi o stosunek do PRL i jej dokonań. :-)
Spokojnie, poczekaj, aż natchnienie wróci. Nigdzie nam się nie spieszy. Nie czuję się w żaden sposób urażony.
-
Co zaś się tyczy polityki sensu stricte - zrozumiałem, że w życiu są sprawy dużo od niej ważniejsze. (Oglądałaś może spektakl Teatru Telewizji pt. "Komu wierzycie?" - on właśnie o tym mówi. Polecam!) Nie obchodzą mnie już debaty, programy publicystyczne i inne takie. Czasem sobie coś skomentuję, ale to raczej tak dla zasady, powierzchownie, jak większość Polaków. Wolę jakiś tam wolontariat, albo coś innego, co Polsce może się przysłużyć, a nie jest wyraźnie zabarwione ideologicznie. Bo każda partia, każda ideologia to ta gombrowiczowska Forma, która niszczy indywidualność. Dlatego też choć uważam się za lewicującego, to w wielu sprawach się z lewicowcami nie zgadzam (vide poprawność polityczna i - moim zdaniem haniebne - stanowisko SLD wobec oświadczenia z okazji 17 września).
Nie wiem, czy chodziło Ci o taką moją spowiedź. :-/ Bo jeżeli tak, to cała przyjemność po mojej stronie.