Wąsy absolutnie odpadają, natomiast taki trzydniowy zarost i bródka są jak najmilej widziane.
Ogólnie rzecz biorąc mój gen atawistyczny jest uaktywniony tylko w wąskim zakresie, ponieważ szczerze nie cierpię i odrzuca mnie od owłosionych pośladków i gąszczu włosów na klacie. Trochę sierści może być, ale absolutnie nie może wyzierać znad kołnierza. Na widok takich okazów niestety nie wiem gdzie podziać oczy i mam ochotę uciekać z krzykiem.

Wszystko wybaczę, ale amazońskiego buszu na klacie i pośladkach - nigdy! No dobrze, zapędziłam się. Nie wybaczę jeszcze wpuszczania swetra w spodnie, skarpetek do sandałów, brudnych paznokci, żelu kapiącego z lśniącej jak choinka czupryny, złotych łańcuchów, dresów poza salą gimnastyczną i ogólnej obecności "emo-bojów". A Ty, wybaczysz?
