![]() |
#11 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
No cóż, ze mną to żadne ujawnienie, ale wypadałoby napisać od czasu jakiś komentarz.
Pierwszy akapit poświęcę językowi. Oczywiście do błędów można się czepiać tylko jeśli chodzi o narrację - wszak nie zapominajmy, że w tym opowiadaniu mamy do czynienia z małomiasteczkową społecznością, a nie jakimś stowarzyszeniem umarłych poetów. Wiadomo przecież, że ludzie na co dzień nie są jakimiś językowymi pedantami - chyba że intelektualiści, ale takowych to ja tu nie widzę. Mowa pozornie zależna też liczy się na plus. Po tej małej uwadze formalnej przejdę do rzeczy, to jest do fabuły. Kiedyś wspominałem coś o metamorfozach Roberta Kowalskiego na zdjęciach, teraz natomiast skupię się na transformacjach jego żony w tekście. Raz jest ona zdesperowana aż do granic szaleństwa, później na pewien czas staje się przerażona , by ostatecznie przenieść swą agresję na Brandy i męża. Cały ten gulasz wydaje się chwilami tragikomiczny. Podkreślam - chwilami. Bo Zofia ma naprawdę ciężko, zupełnie jakby była przeklęta przez los. Ale jej rozpacz i frustracja osiągają groteskowe rozmiary. Hania też w sumie zaczyna mieć poważne problemy. Teraz dużo trudniej będzie jej pozbyć się Judyty, okrzykniętej miejscową bohaterką. Ta ostatnia ma zresztą teraz szansę na rozpoczęcie autentycznie nowego życia - dobry start już ma. Tylko czy zechce z tej szansy skorzystać? Śmiem w to wątpić. Skoro po obietnicy poprawy zachowania urządziła libację, to teraz raczej spróbuje jakoś zdominować Hanię na zasadzie "traktuj przyzwoicie taką dzielną kobietę, zwłaszcza że to twoja siostra". A z wielkimi sukcesami to tak bywa - niekiedy zupełnie przesłaniają niechlubną przeszłość. No cóż, wielkie dramaty i cudowności komponują się w całkiem fajną mamałygę. Kiczem zalatuje tu i ówdzie - aż przyjemnie się robi. P.S. "Wycofać się w tył" - tautologia. |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|