|
![]() |
#1 | |||
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]() Cytat:
![]() Cytat:
![]() Libby, no właśnie tak. W każdym razie Wacek nie miał racji ![]() Cytat:
![]() Dziękuję ![]() No i długo wyczekiwany "normalny" update - kontynuacja historii z tego posta. ...
Miejscem, do którego udali się bracia, był stary, ceglany budynek położony w mieście oddalonym o prawie 100 km od Nieznanowa. Domek ten w przeszłości należał do dziadków Wasylego i Armanda - w nim wychowywała się ich mama, Arleta Skarpa. Chociaż ona sama nie chciała wracać pamięcią do tego miejsca, tak dwójka jej synów widziała w tej niepozornej, popadającej w ruinę budowli schronienie. Jak się okazało, nie było aż tak źle. Bynajmniej domek nadawał się do mieszkania. Młodszy z braci bardzo się wczuł w rolę ukrywającego się wspólnika gangstera i zabójcy. Całkowicie zmienił wygląd. ![]() Odcięci od świata, bracia spędzali czas głównie na nicnierobieniu. Armandowi ciężko jednak było usiedzieć cały dzień na miejscu, więc z należytą ostrożnością podejmował się rozmaitych zajęć poza domem. Wasyli natomiast rozwijał swoje umiejętności z pomocą biblioteczki, sztalugi, ale nie tylko. Ulubionym miejscem panów była doposażona przez nich domowa siłownia ![]() Kiedy tylko była taka możliwość, Angelo kontaktował się z Ewanem, żeby być na bieżąco z całą sprawą. Zdawało się bowiem, że nie widać końca poszukiwań, ale równocześnie, że policja nie może wpaść na ich trop. ![]() Doskonale. Mijały jednak miesiące, z początku przepełnione niepewnością, później spokojne, wręcz idylliczne... Jednak bracia coraz bardziej tęsknili za swoimi rodzinami. Szczególnie było to widać po Wasylim. Gdy Armandowi udało się podsłuchać jego rozmowy z ojcem, brat nieraz wypytywał o żonę i syna. Osobiście z Danielą nie miał szans się skontaktować. Młodszemu z braci tęsknota za domem przez bardzo długi czas się nie udzielała. Sprawiał wrażenie, że zapomniał o tym, że zostawił w rodzinnym mieście swoją młodą żonę. On się jednak na tym nie zastanawiał. Do czasu. Pewnego dnia spojrzał na kalendarz wiszący na ścianie i nagle coś w nim pękło. Dokładnie rok temu o tej porze on, Armando Tischner i jego pierwsza miłość, Kalina Armin, przysięgli sobie miłość, wierności i uczciwość do końca życia. Dopiero wtedy dotarło do niego, co zrobił. Zostawił ją bez słowa wyjaśnienia, co było bardzo głupie i nieodpowiedzialne z jego strony, a na co wtedy nie zwrócił uwagi. Nie wiedział też, co go czeka, gdy wróci. Może po przekroczeniu progu ich mieszkania usłyszy, że to koniec? Może poznała kogoś, dla kogo stanie się kimś ważniejszym niż dla swojego męża? Być może ich małżeństwo okaże się wielkim błędem i że tak naprawdę nigdy się nie kochali? Spuścił winowajczo głowę. ![]() Musiał koniecznie pogadać z bratem. Okazja nadarzyła się przy kolacji. - Wiesz co, Angel? - zagadnął. - Tego wieczoru powinienem być gdzieś indziej i robić zupełnie coś innego... A jestem tam, gdzie nie powinno mnie być. ![]() - O czym ty gadasz? - zdziwił się Angelo. - Zabrałbym Kalinę na jakąś romantyczną kolację, potem może do kina czy coś, jakiś romantyczny spacerek i powtórka z nocy poślubnej... - Pierwsza rocznica ślubu - odgadł Wasyli. - No to faktycznie, młody, jesteś w złym miejscu i w złym towarzystwie. - Ale nie to jest najgorsze, że spędzamy ją osobno - ciągnął dalej chłopak. - Najgorsze jest to, co będzie, gdy wrócę do domu... Stary, przecież ja ją zwyczajnie zostawiłem! Ona nie ma pojęcia, co się ze mną dzieje... ![]() - No tak, nie zdziwiłbym się, gdybyś po powrocie zastał ją z innym facetem w wiadomym miejscu. - Wsasyl, ja mówię serio... - Młody, weź się lepiej spakuj i wracaj, póki masz jeszcze do kogo. Nic tu po tobie. Armando zamyślił się. Ostatecznie nic nie odpowiedział. Chciał zapytać, ile jeszcze zamierzał się ukrywać, ale po tym, co przed chwilą usłyszał, było wiadomo, że nieprędko się stąd zwinie. ![]() Ta noc była bardzo feralna. Obudził się nim jeszcze zaczęło świtać i czuł, że prędko nie zaśnie. Podreptał do kuchni i z lodówki wydobył niemal lodowaty napój. Usiadł przy stole i zaczął myśleć. Po głowie chodziła mu nadal Kalina. ![]() Męczyły go wyrzuty sumienia i palił wstyd. Musiał wracać i ratować swoje małżeństwo. Wiedział, że nie ominie go tłumaczenie i kajanie się przed nią, że wielu ataków słownych skierowanych w jego stronę nie będzie miał jak odeprzeć i że na wiele pytań nie będzie mógł odpowiedzieć... Ale nie wyobrażał sobie dalszego życia bez niej. Rankiem tego samego dnia bracia odbyli krótką, lecz bardzo ważną rozmowę. ![]() - Sprawa z Kaliną nie daje mi spokoju... Przemyślałem to wszystko i... Muszę się stąd wyrwać, po prostu nie zdzierżę ani dnia dłużej w niepewności - tłumaczył się Armando, próbując zebrać wszystkie swoje myśli w słowa. Wasyli słuchał go z cierpliwością i zrozumieniem. ![]() On też chciał wrócić do swojego "normalnego" życia, ale czekało go tu jeszcze kilka następnych miesięcy. Bal się samotności - młodszy brat w gruncie rzeczy był świetnym towarzyszem i najchętniej cofnąłby to, co powiedział wczoraj, ale nie mógł. Musiał pozwolić mu odejść. Nie wybaczyłby sobie, gdyby małżeństwo jego małego braciszka się rozpadło, gdyby było za późno na ratunek... Uścisnął mocno stremowanego Armanda i powiedział to, co młody chciał usłyszeć. "Dam sobie radę. Jedź i rób swoje. Zobaczymy się w Niezanowie." ![]() Parę godzin później bracia pożegnali się na dobre i Armando rozpoczął swoją długą drogę do domu. ![]() Armando wraca i... ... Ostatnio edytowane przez Liv : 08.04.2016 - 18:25 |
|||
![]() |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Zarejestrowany: 10.12.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 1,062
Reputacja: 12
|
![]()
Nie spodziewałam się, że tak szybko dasz coś nowego
![]() ![]() Coś krótko jak na ciebie ![]() ![]() ![]() Dobrze, że jednak jeszcze pamiętają o żonach :3 (bynajmniej młodszy z braci) Wiesz... Trochę nie chce mi się szukać, więc przypomnisz mi daczego oni musieli wyjechać ![]() W każdym razie cieszę się, że nadal prowadzisz ten temat ![]() Będę czekać na dalsze losy z twojego miasteczka któegocibardzozazdroszę
__________________
Majestatyczność
|
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zarejestrowany: 09.09.2007
Skąd: Santa Bożena
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,442
Reputacja: 16
|
![]()
Nonono! Dobrze, że Armando przypomniał sobie o żonie! Mam tylko nadzieję, że go wysłucha i zrozumie. I tak przy okazji, to Armando wygląda dziwnie w nowej fryzurze. ;p
Bardzo pokaźna lista mieszkańców! Dziwi mnie to, że Ty dalej masz miejsce na nowe domki. XD Powodzenia podczas grania i oczywiście czekam na więcej! ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]() ...
Do Nieznanowa przybył tego samego dnia wieczorem. Najpierw odwiedził swoich rodziców, którzy zgodnie stwierdzili, że to dobrze, że wrócił. Przy okazji wypytywali go, jak sobie radzi jego starszy brat. Gdy wyjaśnił i opowiedział im, co i jak, udał się w stronę swojego mieszkania. Nadeszło najgorsze. Jego prawdziwy powrót do domu, konfrontacja z Kaliną. Chyba nigdy niczego wcześniej się tak nie bał… Miał chociaż nadzieję, że gdy okaże szczerą skruchę, żona mu wybaczy. Zresztą Kalina uważana była za przyjacielsko nastawioną i dobroduszną simkę. Z nadzieją w sercu mąż marnotrawny zapukał do drzwi swojego mieszkania. ![]() Usłyszał kroki w korytarzu, ogarnęła go trema. „No ale przecież to tylko Kalina, nie mam się czego bać” – uspokajał się przez kilka sekund, zanim drzwi się otworzyły. Oboje byli zaskoczeni na swój widok. On – jej wyrazem twarzy, na którym wpierw gościł uśmiech, który po chwili zamienił się w zaskoczenie. Nie poznała mnie, myślał. Chwilę postem niedowierzanie przemieniło się w złość… Myślał sobie, że w swojej kolorowej piżamie i zaspanych oczach jego żona wygląda naprawdę uroczo. Ale, jak się okazało, ten widok bynajmniej nie był przeznaczony jemu… - Co… Co ty tu robisz? – syknęła dziewczyna złowrogo, nim zdążył się przywitać. - Ja… - trema zrobiła swoje. – Ja… Chciałem cię przeprosić. Za… - Przeprosić? Teraz? – spojrzała na niego jak na idiotę, co go jeszcze bardziej onieśmieliło. - Lepiej późno niż wcale. – starał się ją jakoś udobruchać uśmiechem. Ale to tylko pogorszyło sytuację. ![]() - Coś ty sobie wyobrażał? Że po prostu przeprosisz, wniesiesz swoje manatki i będziemy sobie żyć, jakby nic się nie stało? - Nie, pewnie, że nie. Ale ja naprawdę… - Mogłeś sobie troszkę wcześniej o mnie przypomnieć – powiedziała. – Teraz za późno, Armando. To koniec. - Ale Kalina… W tym momencie zamknęła mu drzwi przed nosem. Ze złości walnął w nie parę razy, wołając ją przy tym. Jednak kroków już nie było słychać. Wrócił do domu rodziców zły, ale nie pokonany. Czuł, że musi spróbować jeszcze raz. Następnego dnia podjął walkę po raz kolejny. Gdy wszedł do budynku, zauważył, że drzwi ich mieszkania są otwarte. Bez zastanowienia wszedł do środka. Zauważył, że, przynajmniej na korytarzu, nic się nie zmieniło. Drzwi na wprost, prowadzące do malutkiego, saloniku, były otwarte. Wiedziony intuicją, tam właśnie skierował swoje kroki. Gdy wszedł do pokoju, jego uwagę od razu zwrócił dziwny zapach, który kojarzył mu się z małymi dziećmi. Spojrzał w prawo i omal się nie przewrócił. ![]() Pod ścianą stało łóżeczko. Bynajmniej nie było ono puste. Podszedł bliżej i przyjrzał się śpiącej istotce. Dziecko mogło mieć zaledwie kilka miesięcy. To był dla niego największy cios. Nagle tysiąc myśli i scen przebiegło mu po głowie. - Jak mogłeś?! – usłyszał za sobą piskliwy, przerażony głosik. Odwrócił się. W tym samym momencie w jej oczach pojawiły się łzy. - Ono jest moje, prawda? – zapytał, chociaż doskonale wiedział, jaką usłyszy odpowiedź. - Tak. Fiona jest twoja… Fiona. Kalina już dawno temu zapowiedziała, że tak nazwą swoją córeczkę. Wtedy jeszcze Armando nie miał pojęcia, że nastąpi to tak szybko. I że jego przy tym nie będzie. ![]() - Kalina, błagam cię… Chociażby ze względu na nią… - Tego już nigdy nie nadrobisz. Przez cały ten rok musiałam sobie sama dać radę, być twarda i zapomnieć o tobie, żeby nie zwariować z bólu. Nawet nie miałam ci jak powiedzieć! Zostawiłeś nas na pastwę losu, a teraz nagle przypomniałeś sobie, że masz żonę, która może na ciebie cierpliwie czeka? ![]() I pewnie nawet do głowy ci nie przyszło, że nie będzie chciała cię znać i że jedno „przepraszam” nie wystarczy, bo wbrew pozorom ta Kalina nie jest wcale taka nieporadna i naiwna! - Za to też cię przepraszam… Rozpłakał się. To był cios w samo serce. Nagle poczuł, że ona również zrozumiała, że nigdy jej nie kochał… Bo ktoś, kto kocha, nie zachowałby się tak, jak on. - Wynoś się. Ja nie potrzebuję takiego męża, a każdy inny facet byłyby lepszym ojcem dla niej niż ty. - Nie mów tak – kolana się pod nim ugięły i w końcu upadł. – Kocham was i żałuję, naprawdę żałuję za wszystko. Jeśli tylko dasz mi szansę – przysięgam! – naprawię wszystko. - Za późno. Wynoś się i nie wracaj. W moim życiu już nie ma dla ciebie miejsca. Nie miał już siły. To był koniec, jego klęska. Chciał ze sobą skończyć. Drzewo, lina i byłoby po sprawie. Nie miał już po co żyć. Żona go znienawidziła, dla malutkiej córeczki był obcym człowiekiem, a nie tatą, do pracy z powrotem by go nie przyjęli, było już po ZAFCIE… Leżąc na plaży próbował ułożyć sobie jakoś plan na życie, ale to nie wychodziło. Ostatecznie zaszedł do bliskiego klubu, gdzie niegdyś wraz z ukochaną i przyjaciółmi występowali jako ZAFT. ![]() Po raz pierwszy w życiu upił się do nieprzytomności. Całe jego życie nagle okazało się mniej warte niż alkohol, który sobie zamówił. Ale to i tak nie miało sensu. Ani niczego nie zmieniało. No i co teraz? ... Ostatnio edytowane przez Liv : 08.04.2016 - 18:25 |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Zarejestrowany: 10.12.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 1,062
Reputacja: 12
|
![]()
Odcinek!
![]() No cóż, Kalina jest stanowcza, ale w sumie jej się nie dziwię. Na początku nie mogłam skojarzyć co znaczy ZAFT, ale skojarzyłam później, ze to ten zespół ![]() Mimo wszystko szkoda mi go (noo.... jak on się nazywał?!) jestem bardzo ciekawa co zrobi, no i co zrobi Kalina, w końcu dziecko powinno mieć ojca ![]()
__________________
Majestatyczność
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Zarejestrowany: 09.09.2007
Skąd: Santa Bożena
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,442
Reputacja: 16
|
![]()
Przepraszam, że mnie tutaj dawno nie było! <kuli się w kącie>
Kurczę, trudny odcinek. Dobrze, że Kalina nie okazała zrozumienia, bo z Armanda jest niezły dupek. Tylko żeby on nie zrobił czegoś głupiego! ![]() ![]() Liczę, że nie zniechęciłaś się już do reszty, przez to, że nikt nie komentuje opowiadania. Czekam na dalszy ciąg! ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Zarejestrowany: 16.07.2013
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta
Postów: 348
Reputacja: 10
|
![]()
Wspaniale, że odblokowałaś swoje OJSG!
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
Bo mam coś do nadrobienia
![]() Z ponad półrocznym opóźnieniem dziękuję kalafjorowi i CW za komentarze ![]() Tenebris, witam oficjalnie w gronie czytelników! Na tym stanęło. ... Że też w tym momencie...! Rachunki czekały na zapłacenie, pranie na wyciągnięcie z pralki, zakupy na zrobienie, rodzice na wiadomość, kiedy mogą wpaść z wizytą... Miała całą masę ważnych rzeczy do zrobienia, ale nie mogła się za nic zabrać. Wrócił równie nagle jak zniknął i tak samo namieszał. Chociaż wyraźnie dała mu do zrozumienia, że w jej życiu nie ma już dla niego miejsca, sama zaczynała w to wątpić. Tak samo jak w to, czy naprawdę stał się jej tak obojętny jak myślała, nawet wliczając w to fakt, że jest ojcem jej córeczki. Przewidując, że nigdy nie dowie się o istnieniu Fiony, obmyśliła nawet sobie plan, jak wytłumaczy dziewczynce brak ojca, gdy ta podrośnie. Wszystkie jej zamiary i pomysły na życie legły w gruzach w momencie przekroczenia przez niego progu mieszkania. Gdyby tylko zamknęła drzwi...! Tak samo jak niego w tym momencie nienawidziła również siebie. A może nawet bardziej siebie niż jego... Tu sprawa się bowiem komplikowała, bo mimo że próbowała, nie mogła w sobie wzbudzić dostatecznie silnej złości. Chociaż z całych sił buntowała swoje serce i rozum przeciwko niemu, a wspomnienie tego, jak ją zostawił i ile musiała wycierpieć z jego powodu bardzo bolało, chociaż była pewna, że go nie kocha czuła, że to nadal za mało, że nie potrafi zmienić go w swojego wroga. Ich spotkanie sprzed kilku dni wracało jak bumerang i nie dawało jej spokoju. Uderzył ją jego wręcz bolesny żal, czuła, że przeprosiny były szczere, no i sam fakt, że spróbował raz jeszcze... Zależało mu. Nim cokolwiek powiedziała, w tej krótkiej chwili, kiedy ujrzała go nachylającego się nad łóżeczkiem, dotarło do niej, że pokochał to dziecko od pierwszego wejrzenia i tamto pytanie było całkowicie zbędne... On wiedział i to jeszcze bardziej spotęgowało jego żal. Może nawet zrozumiał, jaki okropny ból zadał swojej żonie... Wtedy zniszczyła jego. Odebrała mu resztkę nadziei... I sobie także. Przecież w gruncie rzeczy, pod całą tą maską obojętności i żalu chciała, żeby wrócił... I tak naprawdę wcale nie przestała go kochać. Minęło kilka dni. Od tamtej pory go nie widziała i była pewna, że nie nie będzie kolejnego razu. Siedząc pod ścianą w sypialni, ubrana tylko w bieliznę, płakała gorzko nad swoim własnoręcznie zniszczonym życiem. Przejęta swoim żalem nawet nie zauważyła, że ktoś się jej przyglądał. ![]() Nie wiedział, po co tam poszedł. Przecież rano ledwo wstał z łóżka... Głowa go bolała - w żadnym okresie swojego życia nie wlał w siebie tyle litrów alkoholu, ile w ostatnich kilku dniach. Co prawda ostatniego wieczora nie było aż tak źle, ale i tak nie był w stanie funkcjonować tak, jakby nic się nie stało. Zatrzymał się u swoich rodziców. Widząc zmartwienie i smutek na ich twarzach czuł, że bardzo chcieliby mu pomóc, ale nie mogą. Jemu nic już nie mogło pomóc, tak przynajmniej mu się wydawało. Cudem trzymał się przy życiu, chociaż zastanawiał się, dlaczego. Swoim zachowaniem tylko krzywdził bliskie sobie osoby - nie tylko zostawił bez słowa Kalinę, ale i przyjaciół, współpracowników, fanów ZAFTu... Rodzice - zarówno ci biologiczni jak i adopcyjni - na szczęście wiedzieli o wszystkim. Gdyby nie to, nie miałby się już w ogóle gdzie podziać. Może gdyby któregoś razu wypił jedną setkę więcej, to rozwiązałoby sprawę. Przynajmniej Kalina nie musiałaby tłumaczyć ich córeczce, dlaczego nie ma taty. Fiona... Może to z jej powodu tak naprawdę udał się ponownie z wizytą do starego mieszkania? Wiedział, że lepiej byłoby, gdyby zapomniał albo nie dowiedział się wcale... Albo gdyby Kalina wtedy skłamała. To by bardzo ułatwiło sprawę, może wyrzuty sumienia nie przygniotłyby go aż do samego dna. Fakty były inne - miał córeczkę i bardzo ją kochał, chociaż ta miłość nie miała racji bytu i nie zasłużyła na odwzajemnienie. I co najgorsze, wyjeżdżając zupełnie tego nie przewidział... Skoro nie mógł tego naprawić - zamierzał raz na zawsze zniknąć z życia Kaliny - to chociaż chciał się pożegnać z tym maleństwem i przeprosić za to, że nie było go przy nim i jego mamie. Miał nadzieję, że Kalina mu na to pozwoli... Gdy wszedł do budynku zauważył, że drzwi, do których kilka dni temu pukał, są otwarte na oścież. Serce w nim niemal zamarło. Nie wiedział, czy to przez roztargnienie Kalina zostawiła je w takim stanie, czy raczej ktoś się włamał do mieszkania... Po wejściu do środka zamknął drzwi na zatrzask i zaczął sprawdzać pokoje. Nie dostrzegł żadnych śladów włamania, wszystkie okna od strony ulicy były zamknięte... Wchodząc do salonu rzucił okiem na kojec. Na szczęście Fiona wyglądała na całą i zdrową. Niepokojący był jednak płacz dochodzący zza otwartych drzwi sypialni. Nie spodziewał się takiego widoku. Nawet zaczął zastanawiać się, czy on płacząc nie wygląda mniej żałośnie niż jego żona. Jedno było pewne - musiało się stać coś złego. Może jednak się pomylił w ocenie stanu mieszkania, a ten włamywacz wyrządził krzywdę Kalinie? Łóżko było niepościelone, a ona siedziała w samej bieliźnie... Znowu dopadły go wyrzuty sumienia. Gdyby był przy nich, nic takiego nie miałoby miejsca... - Kalina? - powiedział półszeptem, nie ruszając się na krok z miejsca, w którym właśnie stał. Dziewczyna jednak dalej łkała. Odezwał się ponownie, tym razem jednak głośniej. To poskutkowało - obróciła głowę w jego stronę, ale wydawało się, że go nie rozpoznaje. - Kalina, to ja... - rzekł. Na pewno się coś stało, inaczej nie byłaby taka otępiała! Ścisnęło go w gardle, bał się o nią. Udało jej się wstać, ale podczas tego zachwiała się. Armando podszedł na tyle blisko, żeby w razie czego przytrzymać ją. Obyło się jednak bez tego. Patrzyła gdzieś w bok i najwyraźniej nie zamierzała na niego spojrzeć, zupełnie jakby się wstydziła czegoś. - Nie poznajesz mnie? To ja, Armando - z trudem wypowiedział te słowa. ![]() Tak bardzo chciał nawiązać z nią jakiś kontakt, chciał wiedzieć, że nikt jej nie skrzywdził... Ona jednak dalej milczała. - Boże, Kalina, co oni ci zrobili? - oczy mu się zaszkliły. Ponownie wróciła złość na samego siebie i wyrzuty sumienia. Dopiero teraz widział, do czego tak naprawdę doprowadziło jego zniknięcie. Jak bardzo odbiło się to na osobie, której ślubował, że nigdy jej nie zostawi... Wyjechał myśląc, że dziewczyna da sobie radę, że to nie potrwa długo... Ale nie dała. Nigdy sobie tego nie wybaczy, ona już nigdy nie będzie do końca sobą. Tak bardzo chciał cofnąć czas i naprawić to wszystko! - Armando? - nagle podniosła głowę jakby chcąc się przekonać, czy to naprawdę on. W tej krótkiej chwili wydawało mu się, że nie stoi przed nim jego własna żona, tylko istny wrak człowieka. Jej cera wyglądała na zaniedbaną, oczy były podkrążone i zapłakane, usta spieczone, a w spojrzenie nie miało tego znajomego blasku... Wtedy zrozumiał, dlaczego płakała. Jedyną osobą, która wyrządziła jej krzywdę, był on, ale nie miała już nawet siły się złościć, jej własny gniew ją pokonał. Została jej tylko apatia, całkowita obojętność. Chciał się wycofać, ale ona była szybsza. - Wróciłeś, prawda? - to pytanie, ta nagła nadzieja w jej głosie całkowicie zbiły go z tropu. Przez dłuższą chwilę zastanawiał się, co powinien teraz zrobić. Jeśli odejdzie, ona będzie się dalej z tym męczyć, ale po jakimś czasie zacznie w miarę normalnie funkcjonować szczęśliwa, bez niego. Jeśli zostanie, być może to pomoże jej się podźwignąć, może uda mu się naprawić relację, ale nie wiadomo, na jak długo i czy naprawdę będzie w stanie mu jeszcze raz zaufać. Poza tym, przecież dwa razy go wyrzuciła i na pewno wiedziała wtedy, co mówi. Albo...? Nie otrzymawszy odpowiedzi, dziewczyna ponownie opuściła głowę i zaczęła płakać. Wtedy coś w nim drgnęło. - Tak, wróciłem - odparł, starając się spojrzeć jej w oczy. - Przepraszam, że nie było mnie przy tobie, przepraszam za to, co z tobą zrobiłem... Jeśli tylko dasz mi jeszcze jedną szansę, wszystko naprawię, przysięgam... Tak bardzo cię kocham... ![]() - Nie zostawiaj mnie już więcej - spojrzała mu w oczy, próbując powstrzymać łkanie. Po chwili znalazła się w jego ramionach. ![]() Już dawno nie była tak szczęśliwa i dopiero wtedy przypomniała sobie, jak bardzo jej tego brakowało. Żeby tylko wiedziała, że Armando czuł dokładnie to samo...! Niedługo później w jego ramionach znalazła się również mniejsza wersja jego żony. ![]() ![]() Chociaż z początku zajmowanie się maleństwem było dla niego trudne, oddałby wszystko, żeby móc spędzać z małą Fioną jak najwięcej czasu. Przyjaciele również doczekali się przeprosin bardzo radzi, że Armando znów jest wśród nich. Ku swojemu ogromnemu zdziwieniu udało mu się wrócić do pracy w policji - co prawda większość załogi nie zgadzała asie z decyzją przełożonej i z początku miała ogromny dystans do "zdrajcy", jednak Armando stopniowo odzyskiwał zaufanie szefowej i współpracowników. Odbudowywanie związku z Kaliną też nie było rzeczą prostą, ale, tak jak obiecał, robił wszystko, żeby zadośćuczynić i odpokutować całe wyrządzone jej zło. Z pewnością jedną z takich czynności była przeprowadzka do domu jego rodziców po gruntownym remoncie. Fiona miała swój własny pokój, a jej mama teściów do pomocy przy dziecku. Życie toczyło się głównie wokół Fiony... ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ... co jednak nie oznaczało, że zakochani nie celebrowali swojego uczucia ![]() ![]() ![]() Można rzec, że celebrowali aż za bardzo, czego efekty były widoczne po niedługim czasie ![]() ![]() ![]() ![]() Armando bardzo się przejął ciążą żony, wręcz oka z niej nie spuszczał! Poza tym, spodobały mu się pogaduchy z maleństwem ![]() ![]() Państwo Ewan (niedługo po przeprowadzce i po obgadaniu pomysłu z rodziną, Armando postanowił zmienić nazwisko na swoje prawdziwe) przywitali na świecie synka, Arona ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Jeszcze słówko o Fionie... Pod czujnym okiem mamy dziewczynka uczyła się śpiewu ![]() ![]() Lubiła się także zajmować małym braciszkiem, którego pieszczotliwie nazywała "Misiaczkiem" ![]() ![]() ![]() A sam Misiaczek to imo mega urooocze dziecko ![]() ... ![]() Samotne, późne obiady Danieli i Marcina - żony i syna uciekiniera Wasylego Skarpy - choć toczyły się w dość miłej i wesołej atmosferze (o ile młody nie musiał "pochwalić się" mamie, że napisał sprawdzian z chemii na +1...), zawsze miały w sobie jakąś lekko dostrzegalną nutę smutku. Mijały kolejne miesiące, a Wasyli nie wracał. Dla ich bezpieczeństwa w dodatku nie dzwonił ani nie pisał, a jeżeli już rozmawiał z Ewanem, to w miarę rzadko i krótko - nie mieli o nim niemal żadnych informacji, tak samo jak on o nich. W czasie rozmów z koleżankami z pracy Danieli było nieraz przykro - ona nie mogła się pochwalić, że mąż zabrał ją na wycieczkę na jedną z pobliskich wysepek. Nie mogła rzucić nawet pospolitego "a, byliśmy wczoraj z Wasylim na zakupach i wypatrzyłam TAKĄ promocję!". Wcześniej nie zwracała na takie rzeczy uwagi - dla niej oczywiste było, że na większe zakupy lepiej się wybrać ze swoim facetem. I to jeszcze pogarszało sprawę, zwiększało tęsknotę. Wśród znajomych mężatek i tak zresztą uchodziła za bohaterkę - dawała sobie ze wszystkim świetnie radę sama, okazała się bardzo zaradną i dzielną kobietą. I zaczęła rozumieć, że to, co powiedział jej Wasyli przed wyjazdem, było prawdą. Gdybym wiedział, że bez faceta sobie nie poradzisz, nie wychodziłbym za ciebie... Jej mąż mógłby być z niej dumny... Ale czekała już zbyt długo na jego powrót i chciała się w końcu doczekać. Z każdym kolejnym telefonem i pukaniem do drzwi miała wrażenie, że ta chwila, zamiast się przybliżać, wręcz się oddala... Miesiące pomału przemieniały się w lata. Niedługo miał minąć drugi rok od ich rozłąki. Chociaż w tym czasie była wielokrotnie wzywana na przesłuchania, nie poddawała się. Jej zeznania zresztą nie naprowadziły stróżów prawa na właściwy trop. W końcu ona sama niewiele wiedziała o kryminalnej przeszłości swojego męża... Było już sporo po północy. Ubrana w koszulę nocną, otulona szlafrokiem, właśnie kończyła szykować Marcinowi śniadanie do szkoły, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Kobieta z początku zamarła. Okna od strony wejścia były zasłonięte, w mieszkaniu panowała względna cisza... Może to jakiś pijak pomylił domy i zaraz sobie pójdzie? Tak się jednak nie stało - pukanie się powtórzyło. Było ono zdecydowane i dość głośne. Miała tylko nadzieję, że nie obudziło chłopaka... Chociaż bardzo się bała, ostatecznie chwiejnym krokiem poszła w stronę wejścia i poluzowała zatrzask. Na postać padał cień i nie mogła z początku rozpoznać, z kim ma do czynienia. ![]() - T-tak? - powiedziała drżącym głosem. - Nie poznajesz mnie? - zapytał nieznajomy zachrypniętym głosem, po czym wszedł do środka zwinnie ją wymijając. Jej początkowe przerażenie szybko przerodziło się w niedowierzanie. - Chyba nie zmieniłem się aż tak? - zadając to pytanie uśmiechnął się do niej z rozbawieniem. - Wasyli...? - im dłużej się w niego wpatrywała, tym bardziej nie wierzyła własnym oczom. - We własnej osobie! Stęskniłem się... Po prawie dwóch latach rozłąki mogli nareszcie rzucić się sobie w ramiona. ![]() Chwilę później siedzieli na przeciwko siebie przy stole i rozmawiali podczas gdy Wasyli jadł odgrzewane omlety. Daniela wypytywała o wiele rzeczy... ![]() ![]() ... a Wasyli dzielnie odpowiadał. Teraz, kiedy sprawa zabójstwa jego ojca została po raz kolejny umorzona z powodu braku dowodów, nie miał nic do ukrycia. No i chciał, żeby wiedziała. Zbyt długo trzymał to wszystko przed nią w sekrecie. Zresztą - jej mógł zaufać! Następnego dnia po powrocie ze szkoły Marcin bardzo się zdziwił widząc, że ktoś inny niż mama szykuje obiad... "Tato, wróciłeś!" - radosny okrzyk chłopaka wypełnił cały dom. ![]() Nareszcie czekanie dobiegło końca! W końcu mama nie będzie musiała się martwić... No i jak dobrze mieć znowu tatę w domu! Tego dnia przy stole panowała radosna atmosfera nawet mimo tego, że młody Skarpa zawalił kartkówkę z biologii... ![]() ![]() ... a Daniela, gdyby chciała, mogłaby pochwalić się koleżankom, że w swoim pożyciu małżeńskim już dawno nie była tak szczęśliwa, jak w ostatnim czasie ![]() Ciąg dalszy nastąpił. ... Ostatnio edytowane przez Liv : 08.04.2016 - 18:27 |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Zarejestrowany: 16.07.2013
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta
Postów: 348
Reputacja: 10
|
![]()
Fiona jest prześliczna! Zakochałam się w niej :-). Wasyli wrócił! Jaka słodka scena rodzinna
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Zarejestrowany: 10.12.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 1,062
Reputacja: 12
|
![]()
Twoi simowie są tacy... Inni
![]() ![]() ![]() własnie przez takie osoby jak ty nie otworze swojego ojsg. Fiona jest bardzo podobna do taty ![]() Bardzo lubię twój styl pisania, wstawiaj coś częściej! ah, no i wybacz, że nie piszę długich komentarzy </333333
__________________
Majestatyczność
|
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|