|
|
#11 |
|
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
Odcinek tłentitu
Violet jak co dzień rano przeglądała lokalną gazetę.
![]() Nic ciekawego: jakaś firma upada, kurs franka drożeje, jakaś gwiazda udostępniła swoje wyniki badań, jeszcze inna opowiada o problemach z alkoholem. Ale pojawiło się coś co przykuło jej uwagę: ”Aiden Robinson z nową miłością!!” –głosił tytuł artykułu. Spojrzała na zdjęcie i zobaczyła tam…Henry’ego . Ciśnienie podskoczyło, serce zaczęło szybciej bić, no ale nic trzeba czytać. ” Aiden pojawiła się w jednym z klubów tuż przed 23. Wypiła drinka przy barze. Chwilę później przysiadł się do niej mężczyzna w wieku ok. 80 lat. Czuło rozmawiali po czym poszli tańczyć. Przetańczyli cały wieczór i ok. godziny 3 wyszli objęci z klubu. Odjechali limuzyną Aiden.” – Violet zrobiło się słabo. Na nieszczęście zadzwonił dzwonek. Niechętnie otworzyła drzwi, w których stał uradowany Henry z kwiatami.- Po co przyszedłeś? – przywitała go Violet. - Jak to po co? Zobaczyć się z moja myszeczką. Co taka zdenerwowana? - Zdenerwowana? A co mam być spokojna? Patrz! – rzuciła mu gazetą w twarz. - Aaaale to jakieś brednie. Stek kłamstw! - To znaczy, że w ogóle cię tam nie było? - Byłem. – spuścił głowę. ![]() – I bawiłem się z nią. Ale nie wsiadłem do jej limuzyny i się do niej nie tuliłem. Wypiliśmy drinka i tańczyliśmy. Nic więcej, przyrzekam. - Kłamiesz! Łżesz jak pies!! - Wierzysz brukowcom czy mnie? - Nic już nie wiem…Idź już! - Wiesz po co tu przyszedłem? Chciałem, żebyś została moją żoną. Była ze mną na dobre i złe… - Myślisz, że to odpowiedni moment? Serio? - A zgodzisz się? – Henry’emu zaświeciły się oczyska. - No nie wiem, nie wiem. – postawa Henry’ego zmiękczyła serce Violet. – Jak uklękniesz to się zastanowię. - Każesz moim starym kością takie akrobacje odstawiać. Ale dobrze dla ciebie wszystko! – ukląkł i wyjął pudełeczko. – Wyjdziesz za mnie? ![]() - Och och!! Oczywiście skarbie. I rzucili się sobie w objęcia. Teraz tylko ślub .![]() Emma leniwie podniosła się z łóżka. I usiadła na jego brzegu. Kiepsko spała. Wciąż przed oczami miała Marcina w tej kałuży krwi. Nie mogła zrozumieć dlaczego to się stało. Mimo wszystko lubiła go i to chyba tak bardziej bardziej. A teraz już koniec. Nie zobaczą się nigdy więcej. Teraz najważniejsze jest, aby wyjaśnić okoliczności tej zbrodni. Jej rozmyślania przerwała Justyna, która weszła do jej pokoju. - Hej, jak się trzymasz? Dzwonił ojciec Marcina. Pojutrze jest pogrzeb. ![]() - Nie mogę tego zrozumieć! Dlaczego on?! - Nie wiem. – Justyna przytuliła swoją przyjaciółkę. – Policja nic jeszcze nie ustaliła. - To niech się pośpieszą. Ja muszę wiedzieć!! - Spokojnie. Chodź twoja mama zrobiła śniadanie. - Nie chcę. Chcę zostać sama. - Takim zadręczaniem się nie pomożesz mu. Wiem, że to trudne i niesprawiedliwe, ale czasu się nie cofnie. Trzeba żyć dalej. Emma nie miała już ochoty nic tłumaczyć i zeszła na dół na śniadanie. Przez cały posiłek panowała cisza. W końcu odezwał się David. - Wiem, że to nieodpowiednia chwila, ale musimy powiedzieć to teraz. Przeprowadzamy się do nowego domu. Chciałbym, abyś spakowała się już dziś. ![]() - Ale sobie termin wybraliście…nie mam do tego głowy. - Wiem słoneczko, ale musimy się przeprowadzić. - Dobra, już… - wstała i poszła do swojego pokoju. Justyna musiała już wracać do domu. Emma siedziała w swoim pokoju. I zaczęła się pakować. Eva z Davidem zostali na dole. Maluchy spały. Był spokój. - Co z Aleksandrem? Jak się trzyma? – zaczął David. ![]() - A co się tak nagle nim interesujesz? - Wyluzuj! Tak tylko pytam, bo też mnie to ruszyło. Też mam jakieś uczucia. - Przepraszam. Nie wiem co u niego. Nie odzywa się… - Jak to nie? - No nie! Bo on nie będzie wychowywał dwójki moich bachorów!! – Evie puściły nerwy. - Co k****?! Po***** go?! Niech ja go tylko spotkam!!!! - I co mu zrobisz? Daj spokój… - Nikt nie będzie nazywał moich dzieci bachorami. Nikt! - Będę musiała sobie znaleźć jakieś mieszkanie… - Chyba zwariowałaś. Nie po to szukam nowego mieszkania, żeby mieszkać w nim sam. Zostajecie ze mną. Jesteście moją rodziną. - Dziękuję. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. – podeszła do niego i go przytuliła. ![]() - Wiem maleńka, wiem… Tymczasem u Chooserów urodziny. Chris zmienia grupę wiekową. Oczywiście otrzymał szałowe ubranie i fryzurę. No pozazdrościć. ![]() Mały raczył się tortem w pokoju, gdy Sara wypaliła: - No jak dobrze, że już jest starszy. Przynajmniej przestanie budzić się w nocy. - Ty to jednak jesteś nienormalna… Kochasz go w ogóle? - Co to za pytanie. Pewnie, że go… - Sara dziwnie przerwała. – kocham… - Widzę właśnie. To dla ciebie niepotrzebny balast. Jak możesz go tak traktować? ![]() - O co ci chodzi, weź wyluzuj. Jakbyś pracował też byłbyś zmęczony. - Aaaa więc to o to chodzi. Bardzo królowa pracuje i jest bardzo zmęczona. - Dobra weź skończ. Idę się położyć. Nara. - I jak, dobry tort? – Adam wszedł do pokoju Chrisa. - Bardzo! – mały był cały wysmarowany czekoladą. - A chcesz poczytać bajkę o nakrapianym piracie? - Pewnie!! I poszli czytać. Tatuś z synkiem. ![]() |
|
|
|
|
|
| Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|