![]() |
#11 |
Zarejestrowany: 16.05.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 465
Reputacja: 12
|
![]()
Bez mniejszych wstępów.
Rodzina Wll/Jonson, część 9 Wieczorem Caroline dosiadła się do Damona, który własnie oglądał mecz. -Czy mógłbyś na chwilę przestać oglądać ten durny mecz?- spytała. ![]() -A nie może być za chwilę? Ooooo....!!!!! Dajesz, Messi, dajesz!! Juz blisko, strzelaj! Widząc, że Damon zupełnie ją ignoruje Carol, sięgnęła po pilota i szybko wyłączyła TV. -Coś ty zrobiła?! Włącz to! Właśnie miał strzelić, a ty mi wyłączyłaś i teraz nie wiem!- rzucał się. ![]() -Pójdziesz i spytasz się Nicole, ona też na pewno ogląda. Słuchaj, musimy zgłosić tego faceta na policję. Ja już tego nie wytrzymam. Nie dość, że chodzi za mną wszędzie i mnie obserwuje to jeszcze przyszedł do naszego domu. Co prawda Dariusz z "Trudnych Spraw" bardziej przeginał, ale ja już też wychodzę z siebie. ![]() -Jutro pójdziemy na komisariat i złożymy zeznania, obiecuję, a teraz możesz mi już włączyć tv?- spytał -Trzymam cię za słowo- powiedziała to rzucając mu pilota i powoli wychodząc z pokoju. -Poczekaj! Chodźmy się przejść na spacer do parku- zaproponował. -To chodź. Wyszli z domu trzymając się za ręce i rozmawiali ze sobą przez całą drogę do parku. Wspominali jak to się poznali itp. Usiedli na trawniku i oglądali gwiazdy. ![]() Damon nagle zerwał się na nogi. Caroline myślała, że Damon zobaczył mężczyznę, więc ona również podniosła się. Myliła się. Damon czule dotkną jej policzka i powiedział: -Już dawno nie spędzaliśmy ze sobą czasu. Zawsze praca lub obowiązki. Chciałbym, aby to się zmieniło. -Ja też bym chciała, ale mamy dzieci i tak jakoś wychodzi- odpowiedziała. ![]() -Dlatego, mam coś dla ciebie. ![]() -Do czego ty zmierzasz?- pytała zdezorientowana Carol. Damon ukląkł na kolano i wyciągnął małe pudełko z kieszeni. ![]() Dziewczyna domyśliła się o co chodzi i strzeliła oto taką minkę. ![]() -Caroline Well, spędziliśmy ze sobą kilka dobrych lat. Czy chciałabyś zostac moją żoną? Wypowiedział te słowa otwierając wieczko. Oczom Carol ukazał się piękny diamentowy pierścionek. Z wrażenia nie mogła wydobyć żadnego słowa, ale w końcu wykrztusiła z siebie jedno magiczne słowo "TAK" ![]() Niczym w starym filmie Damon założył swej ukochanej pierścionek na palec... ![]() ...a ta w ramach podziękowań pocałowała go. ![]() Była to chyba jedyna chwila, której nie przyglądał się Bob. Gdy zorientowali się, że jest już bardzo późno, cali w skowronkach ruszyli do domu. ![]() W międzyczasie: Nicole, chcąc być policjantką musiała ćwiczyć logikę. ![]() Draco bawi się na bujanym jeźdźcu. ![]() ******** Następnego ranka. Narzeczeni ubrali się i pojechali na komendę policji. ![]() Carol pierwszy raz była w budynku policyjnym, co ją trochę przerażało. Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie musiała odwiedzić to miejsce. Gdy doszli do wyznaczonych drzwi, Carol cała się trzęsła. Damon zapukał i rozległ się niski męski głos, który zapraszał ich do środka. Tak też zrobili. W środku gabinet wyglądał całkiem, całkiem, a po środku było biurko, za którym siedział policjant. ![]() Wskazał dłonią na dwa krzesła i kazał im usiąść.Tak też zrobili. ![]() -Więc co państwa do mnie sprowadza?- zapytał policjant. -Przyszliśmy złożyć skargę na nijakiego Donalda Ruff'a. Prześladuje mnie od dłuższego, grożąc, że jak się ze mną nie zwiąże to pożałuje tego cała moja rodzina. ![]() ![]() -Donald Ruff, powiada pani? Na pewno nie przekręciła pani jego danych? To mój bliski przyjaciel i emerytowany policjant, więc nie przyjmę pani donosu. ![]() -Jak to nie przyjmie pan? On nęka moją narzeczoną i ostatnio nawet przyszedł do naszego domu!- wypowiedział nerwowo Damon. ![]() -Skoro władze nie chcą nic z nim zrobić z powodu "znajomości" to ja sobie poradze z nim sam. Chodź Carol nie będziemy marnować czasu. Chwycił ją za rękę i wyszli z gabinetu rzucając tylko ciche "do widzenia." Przez większość dnia rozmawiali o tym co wydarzyło się wcześniej. Później jednak rozeszli się i Damon poszedł ćwiczyć, a Carol pisać. Następny ranek mimo świecącego słońca był dość chłodny, więc Carol włożyła swój ulubiony ciepły sweter, stare dżinsy i wyruszyła na poranny spacer do parku. Gdy dotarła na miejsce postanowiła zadzwonić do matki, z którą już dawno się nie widziała. Po kilku sygnałach odebrała i powitała ją miłym " halooo? czego?" Carol opowiedziała jej całą historię i zaprosiła na obiad. ![]() Po zakończeniu rozmowy podeszła do niej kobieta o ciemno rubinowych włosach i przywitała się z nią. -Dzien dobry. -Witam. Czego pani szuka? -Właściwie to niczego, ale niechcący usłyszałam pani rozmowę o starszym mężczyźnie, który pani nie daje spokoju. -Niestety, tak jest. -Tak się składa, że prawdopodobnie ten sam mężczyzna nękał i mnie. Może pani opisac jego wygląd? -Ależ oczywiście. Ma on krótkie siwe włosy, zawsze chodzi z drewnianą laską i ma na sobie niebieski płaszcz. ![]() ![]() ![]() -Tak, tak! Mnie też nachodził własnie taki mężczyzna. Dowiedziałam się, że nazywa się on Donald Raff i wypuszczono go z psychiatryka. Leczyła go moja dawna znajoma i to ona podała mi te informacje- mówiła szybko kobieta. -Byłam wczoraj na policji i podałam go jako Donalda Ruff'a i nie chcieli przyjąć zgłoszenia. Pomyliłam się tylko o jedną literę. Ten człowiek wyglądał identycznie jak on. Dziewczyny rozmawiały o tej sprawie jeszcze chwilę i Carol dowiedziała się, że kobieta ma na imię Christina. Postanowiła, że przedstawi Chris Damonowi i razem obmyślą dalszy plan działania. -Damon! Zejdź prosze do jadalni!- zawołała Carol po dotarciu do domu. Zrobiła kawę sobie i Christinie, i powili sącząc ją czekały na Damona. ![]() Nie bardzo mu się śpieszyło. Dziewczyny zdążyły wypić całą kawę zanim się pojawił. -Po co mnie wołałaś?- spytał zaciekawiony. -Wszystko ci opowiem, ale najpierw usiądź- powiedziała. Poznaj Chris. Chris to jest Damon. Damon odsunął krzesło i usiadł. ![]() -Spotkałyśmy się w parku i jak się okazało Christine miała ten sam problem z Donaldem co ja... ![]() ... wczoraj nie przyjęli nam zgłoszenia, bo pomyliłam się o jedną literę w nazwisku. -Nazywa się Donald Raff, a nie Ruff- powiedziała Chris. ![]() -Czyli mam rozumieć, że pomożesz nam rozwiązać tą sprawę, tak?- spytał. ![]() -Tak. Dręczył mnie przez jakiś rok i nie wytrzymałam, więc przeprowadziłam się do rodziców, ale po pół roku znów tu wróciłam. -Chris pojedzie z nami niedługo na komisariat i opowie swoją historię. Miejmy nadzieje, że to pomoże, bo nie wiadomo na co go stać- kontynuowała Carol. ![]() -A teraz może pójdę cię odprowadzić? Już powoli robi się ciemno- zaproponowała Carolnie. -Ok. Gdy przyszły do parku słońce już prawie zaszło, jednak rozmawiały jeszcze chwilę, a ich rozmowie przysłuchiwał się....?? ![]() ***** Nicole usłyszała dzwonek do drzwi. Słysząc, że nikomu nie zbiera się do otworzenia ich, była zmuszona zejść na dół. ![]() Przed drzwiami stał Gale. Mimo tego, że często wypadali razem do parku, Nicole serce podskoczyło do gardła. ![]() Otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz witając swojego przyjaciela(pierwszego przyjaciela)szerokim uśmiechem. -Czemu przyszedłeś? Nie mieliśmy nigdzie wychodzić, prawda? -Nie, nie mieliśmy. ![]() -No, ale wiesz. Długo się przyjaźnimy, a ja jeszcze nie przeprosiłem cię za tą huśtawkę. ![]() -Przecież przepraszałeś. -No, ale nie tak jak bym chciał- wypowiadając te słowa Gale wyciągnął zza pleców bukiet czerwonych róż i wręczył je Nicole. Dziewczyna była bardzo szczęśliwa. ![]() ![]() -Przecież nie musiałeś. -Owszem, musiałem. Wolę wydać trochę kasy na bukiet i mieć pewność, że cię przeprosiłem. ![]() -Wybierasz się na studniówkę?- spytała Nicole. -Chyba nie, a ty? -Nie. Nawet jeśli to z kim bym poszła? Przecież jestem nie lubiana w szkole. Na twarzy Gale'a pojawił się uśmiech. ![]() -Co ty knujesz?- powiedziała Nicole widząc podejrzany uśmiech. Gale podszedł bliżej i powiedział do ucha Nicole: -Może poszlibyśmy razem tak po przyjacielsku?Tematyką balu jest średniowiecze. Będziemy się nieźle bawić! ![]() -Raczej nie. -No weź! Nie daj się prosić!- nalegał -Ty jesteś popularny, a jak zobaczą cię ze mną to będą się śmiać. ![]() -Nie przejmuj się tymi zapudrowanymi lalami. Zazdroszczą ci figury i urody, dlatego takie są. -No dobra, niech ci będzie pójdę z tobą. ![]() Pożegnała się z Galem i pobiegła do swojego pokoju. Był tylko jeden mały problem. U niej w szafie nie gościła nigdy żadna sukienka i buty na szpilkach. -Mamo!!! Potrzebuję twojej pomocy!- krzyczała z góry. Carol siedziała własnie na bujanym fotelu i zagłębiała się w lekturę. Usłyszała głos i tupot schodzących nóg. Do salonu wkroczyła Nicole. ![]() Odłożyła książkę i odwróciła się. -Mamo, idę na bal maturalny i nie mam żadnej kiecki w stylu średniowiecza. Pomożesz mi? ![]() -Ty idziesz na bal?- zdziwiła się Carol. Ależ oczywiście, że ci pomogę. Jutro pójdziemy do sklepu i wybierzemy dla ciebie najlepszą suknię. Przed balem pójdziemy do fryzjera i makijażysty, i zrobię cię na bóstwo. ![]() -Jestem szczęśliwa, że moja jedyna corka postanowiła ubrać się w sukienkę i rozpuścić w końcu włosy. A z kim idziesz? ![]() -Z Galem, ale to nic poważnego. Idziemy tak po przyjacielsku. -Jasne, jasne...- mruczała pod nosem Carol. +BONUS! Niby policjant, a taki bojaźliwy. ![]() PS. tak wiem szybko się wszystko działo, ale zrobiłam fotki i chciałam je wstawić. Ostatnio edytowane przez Chwalisława : 07.10.2012 - 22:10 |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|