![]() |
#11 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
Po raz kolejny dziękuję Wam za (w większości) miłe słowa! Kilka z nich wzięłam pod lupę:
Spoiler: pokaż Dawno mnie tu nie było, hm? No ale przybywam (wraz z wiosną ![]() Na początek zapoznam Was bliżej z Michasiem Żarko. Druga część posta to kontynuacja losów Ady i Adama - chociaż na tym etapie mogłabym już pisać Ady i Adamów =D Dla przypomnienia - 1, 2. ... Po zerwaniu z Hirkiem Andżela wróciła "na stare śmieci". Pracowała i równocześnie wychowywała synka - Michasia. ![]() Nieraz było ciężko, ale w takich momentach mogła liczyć na pomoc sąsiadki - Tekli Pierwszy ![]() i jej córeczki, Mariki. Ta od razu złapała kontakt z o kilka miesięcy młodszym od niej synem panny Żarko. ![]() Zabawy stały się jeszcze fajniejsze, gdy byli starsi. ![]() ![]() ![]() Łączyło ich ze sobą więcej, niż sobie wówczas uświadamiali. Na przykład to, że ich mamy zawsze szukały towarzystwa dorosłych simów, chociaż każda z nich z innego powodu. ![]() A tym samym żadne z nich nie znało swojego ojca. Marika, gdy nie myślała o swoich własnych sprawach albo Michasiu i innych jej przyjaciołach, martwiła się o swoją mamę. Dziewczynce zawsze się wydawało, że stan błogosławiony to sama radość w życiu kobiety. Jej własna mama, bardziej przygnębiona i zmęczona niż zwykle, była tego wyraźnym zaprzeczeniem. ![]() Ale jak można się całkowicie smucić mając pod dachem takie dobre i pogodne dziecko jak Marika? ![]() Ale i ona czasami musiała zapomnieć o tym, kim jest. ![]() Częściej jednak w tym celu po prostu pukała do drzwi "baraku" obok =) Później urodził jej się braciszek. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() I mama poważnie się rozchorowała... Wiecie, że nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła z tej dwójki pary ;] ![]() ![]() ![]() Los jednak był przewrotny i jedna ze zdrowych komórek Andżeliki postanowiła się zbuntować, co objawiło się jej niekontrolowanymi podziałami i naciekaniem na inne tkanki... Ta wiadomość oczywiście załamała i ją, i jej syna, ale postanowiła, że będzie dzielna i da z siebie wszystko - rak NIE MOŻE jej pokonać! Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że któregoś dnia będzie musiała zrezygnować z pracy, a czas spędzony w szpitalu będzie okupiony zaniedbaniem obowiązków domowych i... Michała. Chłopak - kilkakrotnie zbyty przez nią w przeszłości - ostatecznie nie dowiedział się, kim jest jego ojciec i wydawało się, że pogodził się z tym, że nigdy go nie pozna. Teraz inicjatywa wyszła od niej samej. ![]() - Michał - zaczęła poważnie. - Gdyby coś mi się stało, musisz wiedzieć, do kogo się zwrócić. - Jest przecież mama Mariki, nie? - zapytał, nie rozumiejąc, do czego zmierza matka. - Tekla ma swoje własne problemy i to nie ją mam na myśli. - Więc kogo? - Hieronima Tycjanowskiego. - Co niby miałby mieć ze mną wspólnego jakiś tam milioner z Nieznanowa? - zapytał z irytacją. - Gdyby coś mi się stało, to on powinien się tobą zająć. - CO?! - krzyknął, wytrącony z równowagi. - To twój ojciec, Michał, i to jemu musisz zaufać. Chłopak wyszedł. Nie chciał kłócić się z nią, bo to nie miało sensu. Po co ona w ogóle mu o tym mówiła?! Czemu nie wyznaczyła mu ewentualnego prawnego opiekuna wśród jednego z jej przyjaciół? Co za nonsens, żeby jakiś tam bogaty snob, z którym pewnie tylko raz w życiu się widziała, miał się nim zająć?! Postanowił zapomnieć o Hieronimie Tycjanowskim. Postanowił nie myśleć o tym, że po tylu latach dowiedział się, że jego ojciec żyje. I tak nie zamierzał skorzystać z tej wiedzy. Któregoś dnia postanowił dłużej zostać u kolegi. Napisał mamie smsa, ale nie odpisała. Może zapomniała, uspokajał się. Gdy jednak zobaczył ciemność w oknach domu, przeraził się nie na żarty. Komórka mamy zadzwoniła w jej sypialni. Dom wyglądał tak, jakby jego właścicielka dosłownie się rozpłynęła - na stole stał niedokończony obiad, telewizor grał, część okien była uchylona, a worek ze śmieciami stał na podłodze czekając na wyrzucenie... Szpital. ![]() Kobieta po drugiej stronie na szczęście nie potwierdziła jego najgorszych obaw - mama żyła, ale ciągle była nieprzytomna i jej stan był ciężki. Takie informacje z jednej strony uspokoiły go, z drugiej zaś zdał sobie sprawę, że na jakiś czas został sam. Całkiem sam na tym świecie. Gdy wracał z dworu (wyniósł śmieci) do domu, gdzie czekało go jeszcze zmywanie naczyń i odrabianie lekcji, nagle stanął pośrodku salonu i najzwyczajniej w świecie zaczął płakać. ![]() Nie tylko tęsknił za mamą, ale zaczął się martwić, jak sobie poradzi bez niej. Co prawda wielu rzeczy go już nauczyła, ale tu chodziło o coś więcej. Pusty, smutny dom napawał go lękiem. I nie miał pojęcia, jak długo to potrwa. Minęło kilka dni, w których próby złapania kontaktu z Andżeliką kończyły się fiaskiem - nadal nie wróciła do niej świadomość. A obowiązki domowe zaczęły go przerastać, co odbiło się na jego samopoczuciu i, niestety, na ocenach w szkole i relacjach z rówieśnikami, dla których stał się nagle wrogi i niedostępny. Wiedział, że dłużej nie wytrzyma. ... Do rodziny Tycjanowskich dołączyła pewna młoda, czarująca osoba. ![]() Ojciec dziewczynki nadał jej polski odpowiednik imienia jego najlepszej przyjaciółki. Przed Wami Katarzyna Tycjanowska, w skrócie Kati: ![]() Natychmiast została "córeczką tatusia" :> ![]() ![]() Co nie znaczy, że mama i babcia pozostawały na dalszym planie. ![]() ![]() Dziękuję ci za Kati, mówił Hirek, tuląc i całując mamę swojego maleństwa. ![]() Wraz z młodymi rodzicami narodziny dziecka świętowały także przyjaciółki rodziny - Katia Winkler i jej córka Larysa. ![]() Tak, to jej panna Tycjanowska zawdzięcza to, że nazywa się tak, a nie inaczej! ![]() Fakt, że sama miała małą córeczkę, nie przeszkodził jej w znalezieniu specjalnego miejsca w sercu dla małej Kati. ![]() ![]() A Larysa koniecznie chciała się zapoznać z maleństwem =) Miała tylko nadzieję, że mała Kati w przyszłości będzie bardziej podobna do Hirka. ![]() Później pani Winkler mogła z pełnym przekonaniem pogratulować młodym rodzicom tego małego cudu. ![]() ![]() Pewnego dnia jednak ktoś nowy postanowił znaleźć schronienie pod ich dachem. - Dobry wieczór, jestem Michał Żarko - przedstawił się nieznajomy. - Muszę pilnie zobaczyć się z panem Tycjanowskim. Mogę? - zapytał, zerkając do środka. Pytanie to wydało się Marii Magdalenie bezczelne, ale pozwoliła chłopakowi wejść. Kazała mu zostać w korytarzu, a sama pobiegła zawiadomić Hirka. Po chwili wróciła na dół. ![]() - O czym właściwie chciałbyś pomówić z moim mężem? - zapytała, z czystej ciekawości. - Szczerze mówiąc... - zamyślił się przez chwilę. - O mnie. O mojej przyszłości. - Nie rozumiem - nagle w jej głosie pojawiła się nieufność zmieszana z wrogością. Co sobie ten dzieciak, do licha, wyobraża?! - Pani mąż jest póki co jedyną najbliższą mi osobą - wyjaśnił. - Moja mama jest chora na raka i leży w szpitalu... - Ale co to ma wspólnego z Hieronimem? - przerwała mu. - To mój ojciec. Gdyby nie nagłe pojawienie się obiektu ich rozmowy, chłopak zapewne wyleciałby za drzwi, a odprowadziłyby go jej ostre i niemile słowa, których miał być adresatem. - Hirek, ten chłopak właśnie powiedział... - zaczęła pani Tycjanowska z pretensjami. - Słyszałem, co powiedział - odparł jej mąż spokojnie. - Mogłabyś zostawić nas samych? Kobieta, co prawda bardzo niechętnie, udała się do sypialni. - A teraz wytłumacz mi, młody człowieku, kim jesteś i co to wszystko ma znaczyć - zaczął mężczyzna. ![]() - Nazywam się Michał Żarko, chociaż domyślam się, że niewiele panu to mówi... - Mylisz się - odparł, ku zaskoczeniu jego rozmówcy. Tak dawno nie słyszał tego nazwiska... - Nie wiedziałem, że znał pan moją mamę, to znaczy... - Przez jakiś czas byłem z nią zaręczony. - Ojej - to sprawiło, że chłopak stracił wątek. Zaczął inaczej postrzegać tego sima, ale i jego własną matkę. - Czy dobrze zrozumiałem, że powiedziałeś mojej żonie, że ja jestem twoim ojcem? - zapytał Tycjanowski po chwili krępującego milczenia. ![]() - Tak, proszę pana. Moja mama zachorowała na raka i kazała mi się do pana zgłosić, gdyby coś jej się stało. Podobno to tak jest, że dopóki nie pozbawi się kogoś praw rodzicielskich, ten ktoś je ma w przypadku swojego dziecka. A mi jeszcze trochę brakuje do pełnoletności i... - speszył się na widok niewzruszonej, surowej twarzy kogoś, kto miał być jego ojcem. - Musiałem chociaż spróbować z panem porozmawiać, ale chyba źle się za to zabrałem. Przepraszam. - Czego właściwie chcesz? Pieniędzy? - Nie, nie! - zaprzeczył. - Zresztą, sam nie wiem... Niepotrzebnie zabrałem panu czas. Naprawdę przepraszam. Pójdę już. Przegrany i upokorzony, niemal ze łzami w oczach, spuścił głowę i skierował się ku wyjściu. - Michał... - usłyszał za sobą. - Tak, proszę pana? - zapytał, podnosząc ostrożnie wzrok. Czarnowłosy podszedł do niego. - Siedemnaście lat temu twoja mama zrywając ze mną powiedziała coś, z czym długo nie mogłem się pogodzić - powiedział ściszonym głosem. - Co takiego? - Powiedziała, że chłopiec, którego ja już zdążyłem pokochać i na którego tyle lat czekałem, nie jest moim synem. Michałowi odebrało mowę. Czy on na pewno miał na myśli...? - Nawet poparła to testami na ojcostwo. Chłopak pragnął zapaść się pod ziemię. Był zły na matkę, że go tak podpuściła i naraziła na taki wstyd! - Nie wiedziałem o tym - głos załamał mu się od płaczu. Wiedział, że mu nie uwierzy. Nawet nie byli do siebie zewnętrznie podobni! - Przepraszam, BARDZO pana przepraszam! Nie chciałem pana oszukać, naprawdę... Ledwo postawił pierwszy szybki krok w kierunku drzwi, jego ramię zatrzymał silny uścisk ręki. - Powtórzymy te testy - oznajmił starszy z nich. - Jestem niemal pewny, że były sfałszowane. Chłopak odwrócił się i wbił w niego zapłakany, zdziwiony wzrok. - Jesteś bardziej do mnie podobny, niż ci się zdaje, Michał - powiedział nieoczekiwanie, patrząc mu prosto w oczy. - A ja nie pozwolę na to, żebym drugi raz stracił syna. Ale... Gdzie dokładnie leży twoja matka? Chłopak odpowiedział mu ze szczegółami, po czym zakończył swoją wypowiedź słowami: - Dziękuję panu. - To ja ci dziękuję, Michał - odparł. Chwilę później - zupełnie odruchowo - przytulił tego jeszcze przed godziną kompletnie obcego mu młodzieńca... ![]() I modlił się w duchu, żeby okazało się, że ma rację. Andżelika w końcu wróciła do świata żywych. Wtedy też - po raz pierwszy od 17 lat - rozmawiała z byłym narzeczonym i, jak się później okazało, rzeczywistym, biologicznym ojcem jej dziecka. Wiedząc, co ją jeszcze czeka, poprosiła go o zaopiekowanie się Michałem, co Tycjanowski obiecał niezwłocznie uczynić. Nie tyle we względu na nią samą, co na tego chłopaka. Wraz ze zmianą miejsca zamieszkania, syn Hirka zmienił też nazwisko - na takie, jakie od początku miał mieć. Z ojcem układało mu się dobrze. ![]() Macocha zaś ostatecznie zaakceptowała i polubiła go, i to ze wzajemnością. Ale Kati? Ona wręcz szalała za swoim starszym bratem =D Również ze wzajemnością! ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Nowe życie Michała sprawiło jednak, że niemal całkowicie odciął się od tego "starego". Najbardziej ucierpiał na tym jego związek z Mariką, o samej Marice nie mówiąc... Ale o tym w bliżej nieokreślonej przyszłości. No i jeszcze taki bonusik. Wiecie, co się stało z Weroniką Szopen, wiecie też, jak się zaczęło życie najmłodszego dziecka Marii Magdaleny, ale co z tym średnim? Hugo Szopen, trzeba przyznać, nie mógł się lepiej ustawić w życiu. W ojczymie znalazł przyjaciela. ![]() Na studiach się zakochał ![]() a po ich zakończeniu kupił dom i poślubił swoją sympatię. ![]() ![]() ![]() Ale żeby zdradzać swoją żonę w myślach z... Frankiem Stankiem? : | Kiedy już hajs się zgadzał, trzeba było ożywić trochę ten dom! ![]() ![]() Swoją drogą musicie przyznać, że Erin (Ernestyna) Szopen to też szczęściara =D Marka - ich pierworodnego - możecie obejrzeć tutaj =) Drugie dziecko jest w fazie planowania =D U Weroniki zaś spokojnie póki co :> Ale wiedzcie, że to cisza przed burzą. ... ]Adam patrzył na nią przestraszonymi oczami. Czyżby chciała mu oznajmić, że to koniec? Skupiony czekał na jej słowa. ![]() - Adam... Przeholowaliśmy trochę. Bo... Ja... Ja jestem w ciąży. Nagła radość wstąpiła w jej chłopaka - często potem się zastawiał, dlaczego tak zareagował na tą wieść. - Ojej! - powiedział zaskoczonym głosem. - Trochę szybko, ale... Cieszę się! Strasznie się cieszę! ![]() Niemniej zaskoczona była Ada. Nie widziała ukochanego - jeszcze - w roli ojca, ale może za szybko go oceniła? ![]() Tak bardzo chciała się na nim nie zawieść... Zamieszkali razem w akademiku dla młodych rodzin. Entuzjazm nadal trzymał się Adama. ![]() ![]() Ale ciąża w końcu musiała się skończyć. ![]() Młoda mama postanowiła nazwać swojego synka imieniem jego ojca. Dla ułatwienia jednak przyjęto, że młodszy Adam Roklin będzie po prostu Adasiem =) Chłopiec odziedziczył kolor oczu po dziadku Longinie, a włosów - po mamie. ![]() ![]() Pierwsze spotkanie Adamów ![]() ![]() ![]() Tata Adasia z początku bał się, że zrobi mu krzywdę, ale później zabawa w samolocik była na porządku dziennym =D Mimo wszystko Adam wolał jednak, żeby to Ada zajmowała się dzieckiem. ![]() Niestety, nie zawsze to było możliwe. Czasami młodzi rodzice mogli liczyć na pomoc współlokatorów - młodych małżonków Ala i Fiony Marksów. ![]() Sama Fiona wówczas "trenowała" na Adasiu. ![]() Za co jednak jego mama była jej bardzo wdzięczna. ![]() Bowiem Adamowi zaczęły ciążyć obowiązki ojca. ![]() ![]() ![]() Gdy Ada wracała zmęczona z wieczornego wykładu i zastawała obu Adamów w nie najlepszym stanie, bardzo się wściekała. Szybko usypiała synka ![]() żeby potem zająć się jego ojcem. ![]() - Nie potrafisz się nawet zająć WŁASNYM dzieckiem! - krzyczała przyciszonym głosem. - Czy to takie trudne wykąpać, przebrać, nakarmić i położyć spać maluszka? ![]() - Jeśli ty uważasz, że to takie łatwe i oczywiste, to sama się nim zajmuj! - wybuchnął jej chłopak. - Jasne, zawalę studia, bo mój syn ma ojca-niedorajdę, który nie potrafi nawet wykonać prostych czynności przy dziecku! Co by było gdyby tak Adaś zachorował... Umarłby przy tobie! - Teraz przegięłaś - oznajmił rozzłoszczony Adam. - Wychodzę. Niestety, mały Adaś stał się kością niezgody między nimi. Wkrótce Adam wyprowadził się z powrotem do starego akademika i coraz rzadziej odwiedzał swoją rodzinę. Po zakończeniu studiów, kiedy ich synek skończył roczek, również zamieszkali osobno. Ada i Adaś wrócili do jej rodzinnego domu. Tam czekała na nich Marcjanna. ![]() ![]() ![]() ![]() Więcej zdjęć Adasia z tego okresu tutaj. Adam wynajął kawalerkę. Gdy miał na to czas (i ochotę), zaglądał do nich. ![]() Chciał być obecny w życiu syna. ![]() ![]() ![]() Ale co do jego matki... Sam nie wiedział. Coś się między nimi zmieniło - on był tego świadom i akceptował to, zaś Ada próbowała udowodnić sobie, że jej obawy co do rychłego rozstania z Adamem są niesłuszne. Rozmawiali jak gdyby nic. ![]() A później on zostawał u niej na noc. ![]() ![]() Jedno było pewne - przestał traktować ją poważnie. Wokół było tyle innych rzeczy do robienia i tyle innych simek, które mógł owinąć sobie wokół palca. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Tylko czasami dopadała go refleksja - czy takiego życia naprawdę chciał? ![]() Jedyne, co wiedział, to to, że następnego wieczoru znowu wpadnie zobaczyć się z synkiem i jego matką - z nim się beztrosko pobawi, z nią się niezobowiązująco prześpi. I tak w kółko. Czekało go jednak zaskoczenie. ![]() Błagam, żeby to tylko nie było to..., płakała. Gdy poczuła się troszkę lepiej, nadeszła chwila prawdy. Wybuchła jeszcze większym płaczem. Znowu była w ciąży. Znowu ojcem dziecka był Adam. Gdy ten już położył synka spać, zawołała go na dół. Tam jednak zamiast kolacji zastał ją - przygnębioną i zmęczoną jak nigdy. - Adam - zaczęła z powagą w głosie. - Musimy coś zrobić z naszym życiem. - Czemu nie? - odparł z entuzjazmem. - Może krótkie wakacje we trójkę? Znam jedno fajne miejsce. ![]() - Nie, Adam. Nie o to chodzi... - pokręciła głową. - Jestem w ciąży... To go zamurowało. Przecież pamiętał o... - Adam! - wyrwała go z rozmyślań. - Czy ty w ogóle kiedykolwiek zamierzasz się ze mną ożenić? ![]() - Nie myślałem o tym... - odparł zgodnie z prawdą, po czym zrozumiał, jaki cios zadał jej tymi słowami. Oczekiwała innej odpowiedzi. - Jak mogłam być taka ślepa? - rozpłakała się nagle. - Przecież odkąd urodził się Adaś nigdy nie powiedziałeś mi, że mnie kochasz! Patrzył na nią, niezdolny wykrztusić z siebie choćby słówka. - Tak dać się wykorzystać! Być taką naiwną! - Ada, to... - próbował ją powstrzymać, ale ona była szybsza. - Masz rację - jak ktokolwiek mógłby kochać taką idiotkę jak ja? - Nie jesteś... - Odejdź, proszę - wyłkała. - I nie wracaj. Nigdy. Tej rozmowy nie było. Wyszedł. Zresztą jakim prawem mógłby teraz pocieszać ją, tym samym przecząc samemu sobie? Kochała go, ufała mu i wierzyła, że to doprowadzi ich do czegoś wielkiego i pięknego. Zostawił po sobie dwójkę dzieci i jej złamane serce. ![]() A ona była pewna, że już nikogo nigdy nie pokocha tak jak jego. Ciąg dalszy nastąpił. ... Zdjęcia więzienia na Wyspie Królowej Melanii - na prośbę LP23: http://s20.postimg.org/kzsbis3st/Sim...6_19_01_78.jpg http://s20.postimg.org/6j5247ebh/Sim...6_19_28_15.jpg http://s20.postimg.org/6crd1456l/Sim...6_19_35_29.jpg http://s20.postimg.org/4q25fvt4t/Sim...6_19_43_79.jpg http://s20.postimg.org/xv0b5jj25/Sim...6_19_48_75.jpg http://s20.postimg.org/mqbck9lbx/Sim...6_19_52_96.jpg http://s20.postimg.org/ewfccm2wt/Sim...6_20_00_27.jpg http://s20.postimg.org/autnt7l8d/Sim...6_20_13_22.jpg http://s20.postimg.org/45n4d6zwd/Sim...6_20_22_85.jpg http://s20.postimg.org/9v3cxi62l/Sim...6_20_27_80.jpg http://s20.postimg.org/lo5rfgrwd/Sim...6_21_03_97.jpg http://s20.postimg.org/6gprv401p/Sim...6_21_05_88.jPG Ostatnio edytowane przez Liv : 03.03.2016 - 16:40 Powód: oooj tam! |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|