![]() |
#182 |
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
|
![]()
blakistoni-dziękuję za komentarz
![]() Zapomniałem jeszcze napisać, że jest to przed przed ostatni odcinek ![]()
__________________
Evil is a Point of View |
![]() |
![]() |
![]() |
#183 | |||
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
![]()
Przedostatni
![]() ![]() Ha, a jednak narkotyki ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Cytat:
Cytat:
![]() Cytat:
![]() To tyle ![]() Pozdrawiam |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
#184 |
Guest
Postów: n/a
|
![]() |
![]() |
![]() |
#185 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
zosia pogodzila sie z mezem? szkoda, myslalam, ze bedzie jakas wojna ;p
odcinek super, no, co tu duzo mowic. |
![]() |
![]() |
#186 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 992
Reputacja: 10
|
![]()
Widzę, że Zofia - moja ulubiona bohaterka weszła w lepszą fazę życia. Niespodziewałam się, że tak łatwo wybaczy mężowi, przeczuwałam raczej jakąś histeryczną kłótnię.
Ciekawe czy z powodzeniem uda się odłożyć przeszłość na dno szafy i jak długo potrwa ta sielanka zważywszy na ciągoty Roberta... ? Odcinek mi się podoba i z zaciekawieniem będę wypatrywać kolejnego. ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#187 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale przez ostatnich kilka dni miałem trochę zajęć. A teraz będzie z tym jeszcze gorzej, bo właśnie skończyły mi się wakacje. :-/
Znów pominę błędy ortograficzne, interpunkcyjne itp., chociaż - przyznam szczerze - jest ich trochę. Po prostu od razu przejdę do dłubania w fabule. Jeśli chodzi o sprawę Hani, to pozwolę sobie na polemikę z Cailleach. To fakt, że działanie policji może się wydać dość nietypowe, ale spójrzmy na to z drugiej strony: wysłanie pani Linde na odwyk byłoby czymś w rodzaju zarżnięcia kury znoszącej złote jaja. Wszak Hania-ćpunka może dalej służyć jako wabik na dilerów; ponadto można będzie ją szantażować w innych sprawach - bo chyba jakiś tam wpis w kartotece mimo wszystko pozostanie? Może więc właśnie to prawie legalne zachowanie (pamiętajmy, co na temat słowa "prawie" mówiła reklama "Żywca") jest dowodem sprytu i cwaniactwa policjanta, który przesłuchiwał bohaterkę? Ale już abstrahując od tego dyskursu z Caille, śmiem dodać, że Hanna L. może i tak mieć poważne problemy. Wszak niewygodne fakty zostały zatuszowane przez policję, ale uwiecznione przez Judytę. A ta ostatnia znów może zrobić ze swego arsenału wieloraki użytek. Najbardziej prawdopodobne wydaje mi się sprzedanie takiej sensacji do jakiejś plotkarskiej gazety - może nie ogólnopolskiej (wszak Hania to nie Doda czy Piotr Kupicha, żeby pół kraju miało ją znać i o niej plotkować), ale powiatowej czy gminnej to dlaczego nie? Dwie pieczenie na jednym ogniu - nie dość, że ostateczne (?) zniszczenie reputacji siostry, to jeszcze trochę pieniędzy. Myślę, że mimo wszystko to ostatnie Judycie się jeszcze przyda. Oczywiście poruszę także kwestię państwa Kowalskich. O ile klimat złowrogiego milczenia oddany jest bardzo dobrze, to jednak scena pojednania wydaje mi się podejrzanie prosta. Jakoś wciąż nie wierzę w szczerość Roberta - być może dlatego, że w przeszłości mógł zdradzać żonę z innymi kobietami, nie tylko z Brandy (pamiętajmy o żarcie - ? - Hani!). Cały czas wydaje mi się, że on nie chce prawdziwego pojednania, a jedynie pozorów normalności w domu. Jednakże pod tym płaszczykiem wzajemnej miłości wciąż będą czaić się demony przeszłości, które będą czekały na dogodny moment, by znów się ujawnić. Pozdrawiam, czekając na ostatni odcinek. |
![]() |
![]() |
#188 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
giovanniuś, kochany chłopcze, dajżesz ten ostatni odcinek :}
(ohoho dziś jestem miła i piszę poprawną polszczyzną) |
![]() |
![]() |
#189 | ||
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
|
![]()
Kochani, co żeście sie tak uparli że to ostatni odcinek? Teraz dopiero jest przedostatni
![]() Cailleach- dziękuję za poprawienie błędów. Hmm... no i odpowiedzią na Twoje pytania jest post Hnata ![]() Cytat:
![]() Nieznana- no tak, siedmiokilogramową. Dostarczył jej wszystko co miał ![]() ![]() niet- Cytat:
![]() ![]() aniołek-dziękuję za komentarz. Ale już powiem, że w relacjach Zosia-Robert nie zajdzie już nic poważniejszego ![]() Hnat Dziękuję za wystrzałowy komentarz. Określasz fabułę lepiej niż ja i zauważasz takie rzeczy, o których po prostu sam zapominam pisać ![]() A teraz możecie już czytać i z góry przepraszam za małą ilość zdjęć- tylko tyle zdążyłem zrobić zanim coś zgrzytnęło w napędzie ![]() Część XV „Ironia losu” - Proszę jeszcze podpisać tutaj- Brandy Murphy przerzucała stos papierów na masce samochodu. Nie podejrzewała nawet, że kupno domu to tyle zbędnych formalności. Jednak cieszyło ją to. Ostatni podpis i dom jest jej. - Czy to już wszystko? - Tak. Rozumiem, że pieniądze zostały przelane? - Leć i sprawdź durniu. A teraz stąd spieprzaj, bo jesteś nieproszony na mojej działce! Mężczyzna prawie truchtem wsiadł do samochodu mówiąc pod nosem „A mama powtarzała, wszystko tylko nie deweloper” i odjechał z piskiem opon. Kobieta odwróciła się i jeszcze raz ogarnęła wzrokiem cały dom. W jej mniemaniu był po prostu doskonały. Już oczyma wyobraźni zauważyła powieszone w oknach kolorowe firanki, leżak na tarasie, ekskluzywny zestaw ogrodowy, duży telewizor w salonie i piękny ogród, którego zazdrościć jej będą wszyscy w okolicy. I Brandy Murphy pomyślała wtedy, że naprawdę opłaca się żyć jedynie dla kilku chwil w życiu- dla chwil wyższości nad innymi. A kolejna okazja pokazania swej wyższości nad innymi została podana jej na tacy. Bowiem na ganku przed swoim domem stała Hania Linde, w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów od Amerykanki, która natychmiast zmrużyła oczy i podążyła szybkim krokiem w jej kierunku. [IMG]http://i36.************/f4mayw.jpg[/IMG] - Cześć Haniu!- zawołała z daleka. Czarnowłosa jednak nie odpowiedziała. Brandy zbliżyła się do niej- Coś się stało? - Nie sposób opowiedzieć to na chodniku- odgarnęła włosy z czoła. - Dostałaś okres? Hania przeszyła ją wzrokiem:- Bez taki żartów. Gdybym ci to wszystko opowiedziała… - A dlaczego miałabyś mi nie opowiedzieć? Zapraszam do mojego nowego domu! – Amerykanka wskazała ręką lśniącą w słońcu rezydencję. - Dobrze. Muszę się komuś wyżalić- Hania mówiła jakby właśnie przebiegła maraton. Obydwie kobiety ruszyły w kierunku „lśniącej rezydencji”. Jednak czasem nawet prowincjonalną Błękitną Promenadę odwiedza ironia losu. Idąc w czyn za słowem z domu po drugiej stronie ulicy wyszła inna kobieta, trzymając w ręce worek ze śmieciami. Kierowała się w kierunku kosza. Odwróciła głowę i zobaczyła coś co przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Albo podczas pobytu w więzieniu wzrok jej się pogorszył, albo ironia losu miała dzisiaj dobry dzień. Zosia stała wpatrując się w dwie kobiety idące środkiem ulicy nie wierzyła własnym oczom. Czy to Hania i Brandy? Nie… to raczej nie możliwe. Przecież one zbytnio się nie lubiły. Można było nawet powiedzieć, że się nienawidziły. Czyżby nagle Brandy przybrała jakieś magiczne moce i sprzymierzała ze sobą wszystkich dookoła- najpierw ona, potem Hania. Kto jeszcze? Właśnie, ciekawość zwykle jest najsilniejsza mimo, że to pierwszy stopień do piekła. Worek ze śmieciami wylądował w rabatce z kwiatami, a Zofia Kowalska szybkim krokiem, ruszyła w kierunku swoich przyjaciółek. Dopadła je tuż przed drzwiami lśniącej rezydencji. - Cześć laski. - Nie spodziewałam się, że w wieku 37 lat ktoś nazwie mnie laską- pani Murphy rzuciła kpiąco- Z drugiej jednak strony chyba nie ma innej kobiety z takim ciałem w moim wieku. - Może wejdźmy już do środka? Potrzebuję beczkę mrożonej kawy- Hania była bliska omdlenia. Zofii wydało się, że to rezultat emocji jakie przeżyła- widział przez okno radiowóz i przy okazji chciała się jej o to zdarzenie zapytać. Ale Hania nie osłabił nagły przypływ emocji, tylko coś innego… - Zosiu, idziesz z nami?- gospodyni otworzyła drzwi na oścież. - Nie oprze się beczce zimnej kawy. *** - Naprawdę?!- Brandy Murphy powiedziała to tak głośno, że szklanki zaczęły dygotać na stole. To była jej reakcja na słowa Zofii, która właśnie jej oznajmiła, że pogodziła się ze swoim mężem- Po prostu nie do wiary! Wybaczyłaś mu to co ze mną robił?! - Nie, nie wybaczyłam mu, ale damie przystoi zachować w niektórych sprawach milczenie dla dobra ogółu. Powinnaś wiedzieć o co mi chodzi. - Wiem, sama jestem damą- Amerykanka uśmiechnęła się ironicznie i przeniosła wzrok na Hanię. - Haniu, coś ci jest? [IMG]http://i33.************/34sroy9.jpg[/IMG] Czarnowłosa siedziała w milczeniu, ręce trzymała na kolanach. Twarz miała całą zaczerwienioną, a z czoła spływały jej póki co nieliczne krople potu. Cała lekko drżała, jakby się czegoś bała. - Może powinniśmy zadzwonić, po pogotowie?- zaproponowała Zofia. - Nie, proszę. Nic mi nie jest. - Powiedz, inaczej ci nie pomożemy- ciężarna chwyciła ją za rękę- Co jest nie tak? Hania spojrzała na nią zlęknionymi oczyma. Wiedziała co jej jest, ale wstydziła się to powiedzieć. Bała się reakcji przyjaciółek. Jednak Brandy, która była już bardzo doświadczona w życiu wiedziała co dolega czarnowłosej. Wstała i podeszła do niej. - Wybacz, muszę to zrobić- po czym z całą siłą uderzyła Hanię w twarz. Cofnęła się i czekała na jej reakcję. Z ust zaczęła płynąć cienka strużka krwi- Nie znam innych sposobów przywracania do rzeczywistości. Czarnowłosa chwyciła dłonią zaczerwieniony policzek i spuściła w dół głowę. Nie miała zamiaru nic mówić, więc Brandy z powrotem się do niej przybliżyła. Zofia obserwowała to wszystko pytającymi oczami. Również milczała. - Wiem, jak to jest być narkomanem- rzekła nagle Brandy- sama przez to przeszłam. Wiem co to jest głód narkotykowy, wiem jakie to jest silne. Ale nie możesz się poddawać, rozumiesz? Rozumiesz?! Przed tobą całe życie! - O co tu chodzi?- Zofia również wstała i spojrzała na panią Linde. -Hania to ćpunka- powiedziała prosto z mostu Amerykanka- Sama nie da sobie rady. Musimy ją gdzieś zamknąć, a potem załatwić jakiś odwyk. - Ale…- Hania chciała coś powiedzieć. - Masz gówno do powiedzenia! Sama jesteś sobie winna, a teraz mamy cię z tego dołka psychicznego wyciągać! Się ciesz, że robimy ci łaskę! - W delikatnych słowach to ty nie przebierasz- wtrąciła Zosia. - Nie wiesz jak to jest być narkomanem, więc się nie odzywaj. Idź do domu i poszukaj w gazecie jakiegoś zakładu odwykowego, czy czegoś. Ja odprowadzę ją do domu i zamknę w piwnicy. - Chyba nie mówisz poważnie? - Albo może drugi raz dostać z liścia. Więc chyba i ty jesteś zdania, że lepiej zamknąć ją w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Tak też uczyniły. Ciężarna udała się do swojego domu po, aby poszperać trochę w gazetach i wykonać parę telefonów. Zaś w tym czasie Brandy ciągnęła środkiem ulicy Hanię, aby zamknąć ją w jej własnym domu. Otwarła drzwi i przeszukała wzrokiem cały parter, po czym natrafiła na drzwi prowadzące do piwnicy. Bez namysłu otwarła je i zaczęła schodzić razem z chorą przyjaciółką po stromych schodach. Kiedy znalazła się już na dole, Amerykanka kazała usiąść Hani pod ścianą i czekać. - Możesz krzyczeć- dodała kiedy już miała wyjść- Za jakąś godzinę po ciebie wrócę. [IMG]http://i38.************/2dlneoz.jpg[/IMG] Obejrzała jeszcze tylko pomieszczenie badawczym wzrokiem, czy aby nie znajdują się w nim rzeczy, którymi Hania mogłaby zrobić sobie krzywdę. Takowych nie znalazła, za to jest wzrok natrafił na coś o wiele gorszego. Zaczęła histerycznie krzyczeć, chciała zamknąć oczy, ale nie mogła oderwać wzroku od tego przerażającego widoku. Krzyczała, krzyczała rozpaczliwie, a Hania tylko nerwowo się odsunęła. Nie krzyczała, bo wiedziała, co to zjawisko oznacza dla niej. *** Zofia Kowalska miała przed sobą stos otwartych gazet. Znalazła już kilka ogłoszeń z reklamami o atrakcyjnych kuracja odwykowych, jednak ciągle szukała lepszej. Wierzyła, że odwyk niekoniecznie musi być więzieniem i że znajdzie coś specjalnego dla własnej przyjaciółki. Jednak gdy odrzuciła za siebie kolejny stos papieru stwierdziła, że każde ogłoszenie brzmi tak samo. Zamknęła więc oczy i namierzyła po omacku przypadkową gazetę. Otwarła ją na przypadkowej stronie. Tak, na tej stronie była tylko jedna interesująca ją reklama. „ Nie męcz siebie i rodziny! Rzuć co chcesz- w ekstra cenie! Zadzwoń….” Ciężarna uśmiechnęła się do siebie. Sięgnęła po telefon i zaczęła wystukiwać na klawiaturze numer. W tej samej chwili podszedł do niej Robert, trzymając w ręku szklankę wody. - Co robisz?- spytał się, zaglądając żonie przez ramię. - Nie mam czasu na pogawędki. Kobieta szturchnęła męża, dając mu wyraźny znak, że nie życzy sobie w tej chwili jego towarzystwa. On, dość mocno odepchnięty wylał wodę na podłogę. - Zaraz to posprzątam. Poszedł do kuchni i za chwilę wrócił ze zużytą ścierką. Zastał Zosię nieruchomo, które cedziła coś do niego przez zęby. - Wytrzyj też to pode mną. - Ale…. jak to…? - Wody mi odeszły. Słuchawka telefonu również upadła na ziemię. Tak… ironia losu miała dziś dobry dzień.
__________________
Evil is a Point of View |
||
![]() |
![]() |
![]() |
#190 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
ah nareszcie
hm. troche brutalna ta metoda brandy z zamknieciem hanki w piwnicy ;p troche zbyt brutanlna, no ale spoko. ciekawi mnie co takiego znalazla brandy... no i ten pomysl z szukaniem odwykow w gazwtach tez mi troche zgrzyta... ale to tylko takie szczegoliki, bo ogolnie mi sie podoba. :) jeszcze jedno. czy mi sie zdaje, czy na 2gim zdjeciu zoska nie ma brzucha? |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|