![]() |
#11 | |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
"Znów się odzywam, gdyż zachodzi potrzeba."
Dobrze ująłeś w opisie ten klimat celi, fakt, ileż to historii skrywają te cztery odrapane ściany. Szkoda tylko, że nie przekłada się to na zdjęcie, na którym więzienne pomieszczenie wygląda jak całkiem schludny, przytulny pokoik. Tylko ten odsłonięty, kanciasty sedes (naprawdę niezły rekwizyt) zdaje się przypominać, że to nie klasztor ani podrzędny hotel, lecz miejsce beznadziejnego oczekiwania. W kontekście odcinka (a może nawet całego FS) tytułowe hasło o przyjaźni nabiera znaczenia ironicznego. Tak naprawdę i Judycie, i Brandy chodzi przecież o adorację przez tłumy, a co za tym idzie - potwierdzenie własnego wysokiego mniemania o sobie. Za pięknymi słowami kryją się wybitnie egoistyczne intencje. Cwaniakowaniem przecież nie zdobywa się prawdziwych przyjaciół, a co najwyżej wspólników, którzy zwykle odchodzą (by nie powiedzieć zdradzają), gdy się nam noga powinie. Ciekawe, czy obie panie o tym pamiętają. Co do spotkania Zofii z Hanią, to muszę stwierdzić, że naprawdę silny mur nieufności wzniosła Judyta swoimi przekrętami. A może po prostu zabrakło dobrej woli z obu stron? Zofia nie mogła się przełamać, a Hania zbyt łatwo się poddała. Powiadają ludzie, że "czas leczy rany" - ale czy w tym przypadku nie stanie się na odwrót? Może właśnie im dawniejszymi staną się podpalenie i wydarzenia z nim powiązane, tym Zofia bardziej będzie zaślepiona w swoim gniewie? Może warto spróbować to wszystko odkręcić jeszcze raz - jak najszybciej? Cytat:
Ale bardzo mi się podoba to zakończenie odcinka. Takie filozofie życiowe... Sam to wymyśliłeś? Pozdrawiam, czekając na dalszy ciąg. |
|
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|