|
![]() |
#1 |
Zarejestrowany: 05.07.2010
Płeć: Kobieta
Postów: 21
Reputacja: 10
|
![]()
No,no ....
![]() ![]() Super, to wymyśliłaś. Ja się dołączam do słów Searle. Mnie również zrobiło się żal tych dzieciaczków... ![]() Co do Vorga to wygląda gorzej niż z horroru hehe ![]() Mnie również ciekawi co Keter zrobi? Jak to wszystko się ułoży i w ogóle... Umiesz trzymać w niepewności.... ![]() JAK ZWYKLE CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NASTĘPNY ODCINEK ![]() ![]() ŻYCZĘ WENY.... ![]() ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#2 | |||
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
|
![]() Cytat:
![]() ![]() Cytat:
![]() póki co, muszę pokrzyżować kilka szatańskich planów, dokładnie dwa ![]() a Keter? hmm.. ona dopiero zaczęła kombinować :> Cytat:
![]() no, a teraz chyba powinnam przeprosić za tak długą przerwę, zważywszy na to, że odcinek miałam już napisany w tamtym roku ![]() trochę gra mi szwankowała, trochę leń mnie złapał ![]() mimo wszystko zapraszam do czytania, jeśli ktoś jeszcze ma na to ochotę xD CZĘŚĆ TRZYNASTA. - Musiałam... - Co takiego musiałaś, na ognie piekielne?! - Vorg potrząsnął nerwowo anielicą. Był tak wściekły, że miał ochotę rozszarpać tą udającą niewiniątko istotę, na strzępy. - Klątwa Azazela, którą pragniesz zdjąć, ma drugie dno. Gdybym ją z ciebie zdjęła zginąłbyś, a twoja dusza trafiłaby do lochów w podziemiu... Twarz Vorga nagle złagodniała, a oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Puścił Sefirę i odsunął się od niej na kilka kroków. Zaczynał się lekko gubić w tych wszystkich kombinacjach swej niebiańskiej sojuszniczki. - Więc miałem zebrać dusze tych dzieci, a potem zginąć, bo przestałbym wam być potrzebny... I wy anioły, uważacie się za istoty święte?! ![]() - Nie my wymyśliłyśmy tę klątwę. Azazel rzucił ją na ciebie za zgodą Lucyfera, ponieważ podejrzewa, że jesteś Shemhazajem... Sam władca piekieł, uważa, że to śmieszne i niedorzeczne, dlatego chce cię mieć po swojej stronie, bo boi się, że jeśli zdejmiemy klątwę to powyrzynasz całe miasto z demonów. - Mimo wszystko, chciałyście się mnie pozbyć... - wycedził przez zęby, Vorg. - Gdybym chciała się ciebie pozbyć, dawno wydałabym cię diabłu – podeszła do niego i bardzo powoli uniosła rękę, by dotknąć jego twarzy. - Nie rób tego Keter – warknął, lecz nie próbował jej powstrzymać – Ostrzegam cię, że... - Jesteś wyjątkowy – przerwała mu – Demon zrodzony z anielskiej krwi... – dodała gładząc go po policzku wewnętrzną stroną swej bladej, delikatnej dłoni – Szatan i Bóg w jednym ciele. - Przestań... - uniósł swą szponiastą łapę, po czym zdecydowanym ruchem, chwycił za jej rękę i odciągnął ją na bok – Żaden ze mnie wyjątek, dużo poczwar zrodziło się z anielskich osobników – odwrócił wzrok od anielicy, spoglądając w kierunku złotych wrót. - Na początku pragnęłam twojej śmierci, dlatego nic ci nie powiedziałam, na temat klątwy Azazela – kontynuowała, ignorując jego odpowiedź – Ale z czasem, to się zmieniło... Dlatego zdradzę ci sposób na unieszkodliwienie tej klątwy. Lecz muszę dostać coś w zamian. Po tych słowach, ognisto-skóry gwałtownie odwrócił głowę w stronę rozmówczyni. - Bluźnisz Sefiro – zmrużył oczy, przeszywając ją spojrzeniem. - Chcę ci pomóc, kochanie... - zamruczała zmysłowo. Jego wzrok był pozbawiony najmniejszych emocji i to dlatego tak go lubiła. - Jeżeli to jakaś kolejna, cholerna gra to... - To będziesz mógł mnie zabić, wyrywając mi serce i rozpruwając wnętrzności – dokończyła, po czym przysunęła się do niego na bardzo bliską odległość. - Czego więc chcesz? - zapytał chłodno, nie reagując na jej „zaloty”. - Oddaj mi dusze, które przyniosłeś na wymianę, a ja powiem co powinieneś zrobić, by raz na zawsze pozbyć się klątwy. Demon zastanawiał się przez chwilę, czy to nie jest kolejny podstęp, lecz kiedy tak spoglądał jej w oczy, dojrzał w nich coś, czego nigdy wcześniej u nikogo nie zobaczył. Nie wiedział co to jest, ale było to tak nieludzkie, że przekonało go do tego, by po raz kolejny zaufać władczej istocie, jaką była ta Sefira. Uniósł prawą łapę na wysokość swych ramion i ścisnął ją w pięść. Po chwili rozszerzył dłoń, w której pojawiła się ogromna, niebieska kula. ![]() - Są twoje – odparł, spoglądając na Keter. Anielica złożyła ręce i wyciągnęła je przed siebie. Vorg położył w nich swój dar i zrobił krok w tył. Po chwili jasne światło rozbłysło, a młodziutkie duszyczki zaczęły podążać w stronę złotych wrót, za którymi miały pozostać bezpieczne na wieki. Ogromne drzwi otworzyły się, wpuszczając pokaźną garstkę nowo przybyłych, po czym zatrzasnęły się z hukiem, kiedy ostatnia z dusz wcisnęła się do środka. - A teraz czekam na swoją „zapłatę” – demon na powrót przysunął się do Sefiry. Ona jednak pchnęła go wprost na marmurowy słup, stojący tuż za nim i przycisnęła się do niego całym ciałem. Zaskoczony upiór nie zdążył nawet wypowiedzieć słowa, kiedy poczuł jej delikatne usta na swoich chropowatych wargach. Wcisnęła mu język do środka, delektując się pocałunkiem, jakby chciała zapamiętać jego smak na zawsze. Ognisto-skóry ściągnął brwi w geście niezadowolenia. Przejechał pazurzastą łapą po plecach anielicy, po czym szarpnął ją mocno za włosy, odciągając od siebie. - Co ty kombinujesz, rozpustna Sefiro? - spytał, spoglądając na delikatną skórę jej szyi. Nagle zapragnął się w nią wgryźć, ale nie pozwolił sobie na okazanie tego w żaden sposób. - Chcę powtórzyć to, co miało miejsce dawno temu... - szepnęła, nie mogąc przestać mu się przyglądać. - Nie tak prędko. Nie jestem na każde twoje zawołanie, Keter. Najpierw powiedz mi jak pozbyć się klątwy, a potem zastanowię się, czy sobie zasłużyłaś. ******************** To co Nick zastał na miejscu masakry, przeszło jego najśmielsze wyobrażenia. Porozrywane ciała, gęsto ścieliły się na placu przynależnym do przedszkola, gdzie nie sięgnął wzrokiem, widział nogi, ręce, głowy oraz wszelkie wnętrzności, skąpane w ogromnych kałużach krwi. Widok był tak przeraźliwie ohydny, że blondyn zapragnął jak najszybciej wynieść się z tego miejsca, nie oglądając się za siebie. Niestety nie mógł tego zrobić... - Ile ludzi mogło tu zginąć? - zza pleców chłopaka, wyłonił się komisarz Graveman. ![]() - Do przedszkola uczęszczało trzydzieścioro dzieci. Bynajmniej tak wynika z dokumentacji pozostawionej w biurze. Co do ilości dorosłych, to ciężko będzie ustalić ile ciał się tutaj znajduje, ten cholerny demon rozpruwał wszystkich, którzy nawinęli mu się pod łapy. - To przedszkole prywatne, Annensen... - mężczyzna odpalił cygaro – Tutaj chodziły dzieci najgrubszych ryb w Chicago. Ku*wa, będziemy mieli na głowie samego prezydenta, jeśli nie złapiemy tego szaleńca! - Szefie, niech szef zrozumie, że to potwór, jeśli go draśniemy, rozszarpie nas na strzępy... - Nick spojrzał na ludzkie szczątki, ścielące się po ziemi i zasłonił usta ręką, by powstrzymać odruch wymiotny, po czym odwrócił się w stronę komisarza – Żeby go dopaść, potrzeba cudu. - A ty zrozum chłopcze, że nie po to zrobiłem cię głównym dowodzącym, byś prawił mi kazania. Jesteś pewny, że Hooper żyje? - Jestem. Niczego w życiu nie byłem bardziej pewien – odparł blondyn, po czym sięgnął do kieszeni po komórkę, która nagle rozdzwoniła się jak oszalała – Co jest, Mike? - Istna rzeź Nick! – odezwał się głos w słuchawce – Sprawdziliśmy zgłoszenia, które dotarły chwilę, po ataku na przedszkole w West Belmont Avenue i okazało się, że nie tylko ono gościło na liście tego demona. - Co takiego...? - Ten cholerny psychopata wymordował dzieci w dwóch innych publicznych placówkach, gdzie łącznie uczęszczało około dwustu malców, pracowników również nie oszczędził, na to wszystko naszło jeszcze kilkudziesięciu przypadkowych przechodniów, którzy próbowali ratować dzieciaki, co daje nam liczbę prawie trzystu zabitych. - Jesteś pewien, że to ten sam demon? - Świadkowie, którzy go widzieli, potwierdzili ognisty kolor skóry, długie czarne włosy i ostre wystające kły, to na pewno on. Zapewne specjalnie ocalił kilku ludzi, by można go było rozpoznać. - Jasna cholera... - Nick spojrzał na komisarza – Wezwij tam kogo się da, musimy jak najszybciej zabezpieczyć miejsca masakry i zająć się sprzątnięciem wszystkich zwłok. ![]() - Zrozumiałem, dopilnuję wszystkiego. - I postaraj się, by te wścibskie gęby z telewizji wiedziały jak najmniej, nie możemy wzbudzać paniki. - Jasne stary. Blondyn rozłączył się i spojrzał na swojego szefa. - Co się dzieje Annensen? - Więc, wygląda na to, że mamy cholernie poważny problem – chłopak wyjął z ręki Gravemana cygaro, wziął głęboki oddech, po czym nerwowo włożył je do ust i mocno się zaciągnął – Trzeba znaleźć Lena. ****************** - Mam rozumieć, że w tym miejscu jesteśmy bezpieczni... - Vorg rozwiązał supeł podtrzymujący sukienkę Sefiry, która opadła w dół i pchnął ją nogą gdzieś w głąb komnaty. - Byliśmy bezpieczni kiedyś, jesteśmy i teraz... - szepnęła mu do ucha – Nikt nie ma tu wstępu bez mojej zgody. - Więc na czym to stanęliśmy? - spytał spoglądając na twarz anielicy. - Och... musimy teraz? Przecież wszystko ci powiedziałam – złapała za jego czarne, długie włosy, po czym oplątała je wokół jego szyi i szarpnęła mocno, przyciągając demona do siebie. ![]() - Jeśli chcesz, żeby coś z tego było... - zamruczał jej do ucha i uśmiechnął się złośliwie. Keter spojrzała na Vorga i westchnęła głęboko. - Więc musisz zabić Azazela. W tym celu trzeba się udać do piekła, zakraść niepostrzeżenie do jego komnaty, zarżnąć go jak dziką świnię i wyjść stamtąd równie niepostrzeżenie. Kiedy wrócisz na ziemię, klątwa powinna przestać działać. - Teoretycznie proste... - westchnął demon – Ale dostanie się do piekła niezauważonym, niczym łatwym nie będzie... Diabeł nie może wiedzieć, że śmierć tej gnidy to moja robota, bo domyśli się, że zabiłem go, by ukryć swoją tożsamość. - Och, no znajdziesz jakiś sposób – chwyciła go za podbródek, po czym wciągnęła na łóżko i wpiła swe usta w jego wargi, czując jak rozpiera ją gorąco – Jestem bardzo spragniona – zmieniła szybko temat – Czekałam prawie cztery wieki... - No, to dosyć sporo... – zamruczał – Gdyby nie to, że jesteś Sefirą, już dawno przemieniłabyś się w demona, jak te wszystkie zwykłe anioły, które odważyły się zgrzeszyć – wpił wargi w jej kark i zaczął zjeżdżać nimi w stronę dekoltu. ![]() - Kiedy ostatni raz kosztowałeś anielskiego ciała...? - spytała rozkoszując się coraz to śmielszymi gestami demona. - A jak myślisz? - odpowiedział pytaniem na pytanie, po czym chwycił ją mocno w pasie i skierował się wprost na jej podbrzusze. To wystarczyło, by przestała mówić cokolwiek. Zatopiła się w przyjemności, która narastała z każdą chwilą coraz bardziej... Nie umiała określić, jak długo była pod wpływem uroku Vorga, wiedziała jednak, że zrobi wszystko, by przeciągnąć go na swoją stronę. Nawet jeśli miałaby wymordować połowę niebios, która się jej sprzeciwi. ****************** ...Pojawiły się nowe informacje, odnośnie zbiorowego mordu, jaki miał miejsce w centrum Chicago. Szacuje się, że liczba ofiar, które poniosły śmierć kilkadziesiąt dni temu, wynosi czterysta osób, z czego dwieście to dzieci w wieku przedszkolnym. Oddział Legionu, który od dawna zajmuje się sprawą tajemniczego demona, nabiera wody w usta twierdząc, że... - Cholerne pijawy z telewizji... - Len wyłączył szklane pudło i z nerwami rzucił pilota na ławę. W tej samej chwili oświeciło go, że zapomniał o szatynce, która smacznie spała na łóżku, tuż obok. - Czym się tak denerwujesz skarbie...? - zapytała, leniwie przeciągając się na materacu. - To nic takiego... - westchnął - Wybacz, że cię obudziłem, po prostu drażnią mnie, ci cholerni dziennikarze. - Jeśli masz zamiar przejmować się pracą, to może jednak do niej wrócisz? - spytała, przysuwając się do bruneta. - Dopiero co się zeszliśmy... - objął ją i mocno przytulił – Nie mam zamiaru stracić cię drugi raz Erin. ![]() - Kotku, nie jestem już tą samą głupiutką nastolatką, z którą spotykałeś się kilka lat temu, rozumiem, że praca jest dla ciebie czymś ważnym... - pogładziła go dłonią, po klatce piersiowej. - Może za kilka dni rozważę twoją propozycję... Póki co, daj mi się tobą nacieszyć – odparł poważnie. Uśmiechnęła się do niego, po czym pocałowała go w policzek. - Skoro już nie śpię, to ubiorę się i skocze do sklepu – powiedziała wstając z łóżka – Kupię coś dobrego na śniadanie, mam smaka na tosty z dużą ilością sera – puściła oczko do Lena i skierowała się do łazienki. Chłopak natychmiast się rozweselił i stwierdził, że jednak coś poogląda. Włączył telewizor, rozłożył się wygodnie na kanapie, po czym pstryknął kilka razy pilotem, zatrzymując się na kanale, gdzie puszczali akurat, jakiś film sience – fiction. - Jasne... - burknął pod nosem, wpatrując się w scenę, ataku kosmitów na ziemię – Jakby demony, to było mało... – chwycił paczkę czipsów, leżącą na ławie i zaczął napychać sobie nimi usta, kiedy z łazienki wyszła Erin. - Zaraz wracam – powiedziała podchodząc do bruneta – Nigdzie nie uciekaj – nachyliła się nad nim, dając mu czułego buziaka, po czym, udała się do wyjścia, kręcąc pupą . Len zaśmiał się do siebie w myślach, czując, że nie skończy się na samym śniadaniu. - Cóż za słodkie pożegnanie – odezwał się głos zza jego pleców, zaraz po tym, jak drzwi do mieszkania zatrzasnęły się za dziewczyną – Prawie się wzruszyłem. - Vorg... - chłopak odłożył czipsy na ławę i odwrócił się za siebie. - No chyba nie spodziewałeś się kogoś innego... „słońce” - odparł z sarkazmem i wskoczył na kanapę, tuż obok Hoopera. ![]() - Szczerze mówiąc, masz rację - przełknął zawartość ust i spojrzał na demona z kamienną twarzą - A teraz gadaj dlaczego wymordowałeś czterysta niewinnych ludzi. Nie uwierzę w wymówkę, że to wina klątwy. - Dowiesz się. Niestety jeszcze chwilę będziesz musiał poczekać na odpowiedź. - Nic nowego... spodziewałem się, że to usłyszę. Choć, nie ukrywam, iż miałem nadzieję, że ten jeden raz mnie czymś zaskoczysz. - Otóż zaskoczę cię właśnie teraz – odparł Vorg – Nie podoba mi się twój nowy nabytek, mimo że wygląda jak cud natury. Ta ślicznotka jest jakaś dziwna. Len roześmiał się na cały głos, po czym spojrzał na poważną minę demona. - Nie no, to było dobre! Dawno się tak nie uśmiałem. To moja była, która kopnęła mnie w dupę kilka lat temu. Spotkałem ją na wycieczce w lesie, długo rozmawialiśmy, aż w końcu... - Oszczędź mi szczegółów – przerwał mu demon – Nie jest istotą nadludzką, bo nie wyczuwam w niej nic z tych rzeczy, ale coś mnie w niej niepokoi. - Jedyną rzeczą, która powinna cię niepokoić, jest twoje zachowanie. Wymordowałeś w jeden dzień czterysta osób, w tym dwieście dzieci, to raczej nie jest normalne. Gdybyś był człowiekiem, już dawno ktoś odstrzeliłby ci łeb. - Ja nie żartuję Hooper. Z nią jest coś nie tak. I nie mam zamiaru tłumaczyć się z tego co zrobiłem, wiedz jedynie, że miałem konkretny powód, by tak uczynić. - Dobra, nie chcę w takim razie nic wiedzieć – westchnął Len. Drążenie tego tematu nie miało najmniejszego sensu, bo i tak nic bym się nie dowiedział – Ale na to co się stało dzisiaj w nocy, muszę poznać odpowiedź – dodał, podnosząc prawą rękę do góry – To mam po ostatnim koszmarze – mówił, pokazując Vorgowi ranę ciągnącą się od nadgarstka, aż do łokcia - Wcześniej miałem śliczne wgryzienie na szyi, lecz zniknęło, po tym jak pojawiło się właśnie to. Jeżeli w tej chwili, nie wytłumaczysz mi co jest grane, to pewnego pięknego dnia, po prostu więcej mnie nie zobaczysz. ![]() Demon rozszerzył oczy ze zdziwienia. - Co ci się śniło? - zapytał, dokładnie oglądając rękę. - Praktycznie dokładnie to samo, co przy poprzednim ugryzieniu w kark. Chodziłem po lesie, spotkałem jakąś dziwna kobietę, która poprosiła mnie o pomoc, poszedłem za nią, wylądowałem na jakiejś polanie gdzie... - Gdzie znalazłeś zwłoki dorosłego mężczyzny i dziecka, a potem zaatakował cię umarlak – dokończył ognisto-skóry. - Oszczędziłbyś sobie czytania mi w myślach, skoro zadajesz pytanie – westchnął brunet. - Nie czytałem ci w myślach Len – kiedy chłopak to usłyszał, po plecach przeszły go ciarki. - Żartujesz sobie? - Nie. - To skąd wiesz co mi się śniło? - Hooper spytał z lekkim przerażeniem. Vorg spojrzał na pytającą twarz sierżanta i również westchnął. - Bo to część mojego życia. ***************
__________________
Mój profil na WATTPAD
Ostatnio edytowane przez rudzielec : 23.03.2012 - 15:38 |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 9 (0 użytkownik(ów) i 9 gości) | |
|
|