Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > Opowiadamy jak sobie gramy
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 29.03.2013, 20:07   #11
Słodki Pan Ciastek
 
Avatar Słodki Pan Ciastek
 
Zarejestrowany: 12.11.2012
Wiek: 23
Płeć: Mężczyzna
Postów: 527
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Życie Słodkich simów Pana Ciastka.

Nie pomyliły ci się czasem imionka kedziorku hehe
Cytat:
Napisał kedziorek92 Zobacz post
Alex nie ma spokoju z tym bractwem, nie mogli poczekać aż Beck wróci do domu tylko przerywają im w takim momencie?
Nie martw się Sqiero. Jak na razie wszystko doczytałaś
Cytat:
Napisał Sqiera Zobacz post
Nie do końca rozumiem czego oni mogą od niej chcieć, ale albo nie doczytałam, albo jeszcze nam tego nie wyjaśniłeś.
Dziękuje za komentarze i zapraszam do czytania.

Rodzina Johnson, Odcinek 22

Obudziłam się w ciemnym i bezokiennym pokoju. Jedyne co pamiętam to wypadek przed domem. Kto to zrobił i dlaczego? Czułam niebezpieczeństwo. Wiedziałam, że szybko muszę uciec. Tylko gdzie? I co najważniejsze skąd?


Chodziłam po pomieszczeniu. Nie mogłam wyjść bo byłam za kratami. Nie wiedziałam czego się spodziewać? Co mogę zrobić? Co myślą moi najbliżsi? Krzyczałam, ale to też nie działało. Usiadłam i szeptałam do siebie ciągle.
- Gdzie ja jestem.
Wkrótce zaświeciły się światła i usłyszałam odpowiedź. Natychmiast wstałam.
- Jesteś wśród nas.


- Bractwo?
- A i owszem.- powiedział z szatańskim uśmieszkiem.
- Czego ode mnie chcecie?!- krzyczałam.
- Tego dopiero się dowiesz.
Mężczyzna zaczął machać rękami. Używał magii. Zauważyłam, że rozpływam się w powietrzu. Wolałam wszystko byle nie mieć z nimi kłopotu. Niestety pojawiłam się w zupełnie innym miejscu. Sala ta była pełna ognia wydobywającego się z ciemnych kominów. Byłam na środku całego pomieszczenia. Siedziałam na krześle. Na przeciwko mnie wyżej były świece, a na środku nich pewna osoba. Miała ona kolor włosów taki sam jak mój. Była ona okropnie umalowana.




- Słyszałam, że pobiłaś moich ludzi.- powiedziała. Najwyraźniej to ona nimi kierowała.
- Jeśli słyszałaś to czemu nie przyszłaś?- powiedziałam z sarkazmem.


- Lud mi powiedział.
- O ile dobrze się w przedszkolu nauczyłam to jedzenie nie gada.
- Ludzie nie słodycze!
- To ty gadasz czy to gówno na twarzy ci paruje?- spytałam poważniej.
- Jak ty się do matki zwracasz?!- mówiąc to wstała, złapała mnie za koszulkę i uderzyła w twarz. Długo nie myśląc oddałam jej.




Zaczęła krzyczeć po pomoc. Ja zaś zatrzymałam ją pokazując kły.




- Nie jesteś moją matką! Ona mnie opuściła. Nie kochała mnie i taka jest prawda!


- Kochałam cię! To twój ojciec cię nie chciał! Słuchając się go oddałam cię do twojej siostry!- krzyczała niewinnie.
- I co?! Może jeszcze teraz mnie chcesz?
- Skąd! Poświęciłam się dla niego, a on tak po prostu poszedł do młodszej! Na szczęście nie ma go już w tym świecie. Nie mam wyrzutów sumienia, że go zabiłam. Chcę się pozbyć wszystkiego co mnie z nim łączyło. Włącznie z tobą!- powiedziała mi prosto w twarz, że go zabiła. Nie znałam go, nie kochałam, w zasadzie rzadko o nim myślałam, ale to w końcu mój ojciec.


Chciałam szybko uciec. Byłam całkowicie omamiona. Już nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Chciałam ją zahipnotyzować i uciec. Nie czułam tego, ale podnosiłam ręce mrocznie ruszając palcami.


Stało się prawie tak samo jak z panią Joanną. Tylko, że tym razem zobaczyłam białe światło. Utopiłam się całkowicie w swoich myślach, zaczęłam widzieć rzeczy, których nie chciałam.

- To ja i twoja siostrzyczka.-powiedziała zła.
- Przestań!- krzyczałam z lekkim jękiem. Wydaję się to dziwne, ale bolało.


- Tu ja i druga przywódczyni bractwa.- powiedziała zanudzonym głosem.
- Daj już spokój!


- A to ja i twój umarły już ojciec.
- Nienawidzę cię!- znów zobaczyłam białe światło ciągle powiększające się.


- Twoja nędzna hipnotyzacja na gówno się zda. Byłam uczona czarną magią, tak jak cała reszta tutaj. Więc z nikim nie wygrasz.
Zostałam odprowadzona znów za kraty. Wtedy przypomniałam sobie o Becku. Gdzie on wtedy był? Nie zareagował. Bał się? Może nie wiedział lub go też gdzieś uwięziono.
Zobaczyłam na ścianie kamerę. Ze złości podeszłam pod nią pokazałam środkowy palec. Wzięłam ją i rzuciłam o ścianę. Całkowicie się rozwaliła. Podeszłam pod kraty i złapałam się ich mocno.


Byłam całkowicie zmęczona. Na szczęście było łóżko. Trochę się brzydziłam, ale miałam to lub spanie na zimnej podłodze. Było mi już wszystko jedno. Nie wiedziałam co w życiu zawiniłam. Obiecałam sobie jako dziewczynka, że będę silna, ale teraz już nie jestem taka pewna czy długo taka pozostanę, o ile w ogóle przeżyję. Złapałam twardą poduszką. Próbowałam klepaniem zrobić, aby była miększa, ale na nic.


***

Tego samego dnia. Charlie i Rocki chcieli spędzić dzień matki i syna. Pewnie teraz pomyślicie, "ale jak to nie martwią się o Sam?" otóż martwili się jakiś czas. Do pewnego momentu. Charlie, Debbie, Andree i Rock wrócili do domu. Martwili się o Sam, ale uspokoiła ich jedna rzecz. Zobaczyli list niby pisany przez Sam, ale wy się domyślacie kto był nadawcą. Bractwo.

Przez całą drogę (prowadzącą do niczego) kłócili się, gdzie pójść. Do parku czy klubu? W końcu stanęli i zaczęła się rozmowa.
- Dobra. Wiem mieliśmy ten dzień spędzić razem, ale... oboje chcemy pójść gdzie indziej. Ty pójdziesz do klubu, a ja do parku, a potem spotkamy się koło twojej szkoły.- powiedziała z uśmiechem Charlie.


- Dobra. Dla ciebie wszystko.- Rocki ucieszył się. Niezbyt miał ochotę spędzić ten dzień z matką. Wolał imprezować w nieco starszym towarzystwie. No, ale nie chciał urazić mamy. Więc udawał, że jest zawiedziony.


Zaczął błądzić, aż natknął się na panią Joannę. Wyraźnie nie był zadowolony. Nienawidził jej równie jak jego ciocia.


- Dzień dobry. Odmłodniała pani ostatnio.- ze sztucznym uśmieszkiem skomplementował Rocki.
- Ach dziękuje. To chyba przez ten wypadek.
- Aha no przecież. Bardzo pani współczuje.
- Co, że odmłodniałam?

- Nie skąd.
- No to do rzeczy.
Kobieta wyciągnęła różdżkę. Zaczęła czarować.
- O nie wiedziałem, że pani umie tak robić.
- Bo się nie interesujesz.
Nagle chłopak zniknął w świetle, a kobieta szatańsko się zaśmiała.




Joanna chciała zgarnąć jeszcze Charlie. Szybko za nią pobiegła. Zdążyła mimo swojego wieku.
- Cześć.- powiedziała złowrogo
- Joanna?!- zdziwiła się Charlie.
- Nie duch święty.- powiedziała z sarkazmem.
- Na prawdę. Umarłam. Nie! W końcu jestem taka młoda. Zawsze mnie to zastanawiało jak to będzie wyglądać. Nie wiedziałam, że w taki sposób czemu?- spytała całkiem poważnie. Najwyraźniej nie zdążyła nauczyć się co to sarkazm.


- Nie! Zawsze byłaś taka głupia! To ja Joanna.
Staruszka chciała powtórzyć to co zaszło pomiędzy nią, a Rockiem jednak Charlie była szybsza.




Stara zemdlała.


A Charlie po prostu krzyknęła.
- Ludzie kobieta dostała zawału!

C.D.N

Ostatnio edytowane przez Słodki Pan Ciastek : 06.04.2013 - 09:01
Słodki Pan Ciastek jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 3 (0 użytkownik(ów) i 3 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 06:20.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023