![]() |
#11 | |||||
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
|
![]() Cytat:
Cytat:
![]() Cytat:
![]() dałabym lajka, gdyby była taka możliwość ![]() Cytat:
![]() Cytat:
Cóż ja mogę więcej napisać? Chyba nie opłaca się czekać na kolejnego komenta, więc ku uciesze czytających dodaję kolejny odcinek ![]() ___________________________________________ ODCINEK 16 - Nie jest mi łatwo Rain. Mówienie ci o tym co czuje do Ermaca nigdy nie będzie łatwe… - Jade odwróciła głowę. - Wierz lub nie, ale mi nie jest łatwo tego słuchać. Cieszy mnie jedynie fakt, że jesteś ze mną szczera… - Podszedł do dziewczyny, po czym delikatnie nakierował ręką jej twarz na swoją. – Dlatego ja również chciałbym być z tobą szczery. Wciąż coś do ciebie czuję… - spojrzał jej w oczy. ![]() - Na Bogów… Przecież rozstałeś się ze mną zanim wyjechałeś, dałeś mi wolną rękę, a teraz… - Zrobiła krok do tyłu. Nie spodziewała się, że jeszcze kiedykolwiek usłyszy z jego ust coś takiego. -Wiem. Doskonale zdaję sobie sprawę jak to wygląda i pamiętam co mówiłem zanim opuściłem Edenię. Ale wtedy wyjechałem, bo musiałem i byłem pewien, że więcej tu nie wrócę. Sprawy jednak się skomplikowały… - Co takiego? Jak to miałeś nie wrócić, o czym ty w ogóle mówisz? Zawsze byłam pewna, że wrócisz prędzej czy później… Do tej pory zastanawiałam się dlaczego wtedy się ze mną rozstałeś, a po tym co przed chwilą powiedziałeś, to już w ogóle nie ogarniam tego myślami… - Po prostu nie byłem pewien, czy wyjdę z tego żywy. Chciałem pomóc pewnej wiosce w Zaświatach wyzwolić się spod rządów Shao Kahna, ale ostatecznie cały plan nie wypalił… - Rain spojrzał na regał z księgami. – Kiedy ten tyran dowiedział się o buncie, nasłał na nas tarkatańskie wojsko, które wyrżnęło nocą wszystkich mieszkańców osady… Ledwo uszedłem z życiem. Jade patrzyła na niego przez chwilę z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Nigdy nie było jej dane poznać powodu wyjazdu księcia, a teraz kiedy w końcu się dowiedziała, nie była ani trochę zadowolona. Nawet jeśli kiedyś coś do niego czuła, to skończyło się to dawno temu, jednak wciąż bardzo go lubiła i mimo wszystko się martwiła. - Wiesz, że to wszystko nie mieści mi się teraz w głowie..? – spytała cicho. - Wiem i nie wymagam, by pomieściło się kiedykolwiek, po prostu uznałem, że powinnaś wiedzieć… - spojrzał na nią łagodnym wzrokiem. – Chciałbym by wszystko było jak kiedyś… - Zbliżył się i patrząc jej w oczy, położył dłonie na jej ramionach. Przez kilka sekund dziewczyna wpatrywała się w jego twarz, lecz po chwili gwałtownie odsunęła się na kilka kroków. - Muszę znaleźć te księgi – powiedziała, wyciągając dłoń w stronę regału. Rain westchnął głęboko i oparł się o szafę, krzyżując ręce na klatce piersiowej. ![]() Odrzuciła go, a skoro to zrobiła, znaczyło to tylko jedno, nie chciała odgrzebywać przeszłości i wracać do tego, co było między nimi… - Nic tam nie znajdziesz – powiedział, patrząc jak Jade przerzuca kolejne opasłe tomy. - Wierze, że będę mieć szczęście – odparła nie przerywając szukania. - To szaleństwo… - westchnął po raz kolejny. – Nawet jeśli teoretycznie istnieje jakiś sposób, to czy masz w ogóle pewność, że on chce się w to pakować? Co jeśli nie odwzajemni twojego uczucia, myślałaś o tym? - Zależy mu na mnie – odpowiedziała krótko. - Od kiedy to istotom z Netherrealm zależy na ludziach… Jade, to się nie uda, nikt nigdy nie znalazł sposobu na to, by odwrócić klątwę Starszych Bogów, odpuść bo tylko tracisz czas. Dziewczyna z nerwami rzuciła potężną księgę, która uderzyła o stół tak mocno, że w powietrzu uniósł się cały kurz jaki znajdował się na okładce. - On nie jest jak inne istoty z Netherrealm, gdybyś go poznał to przekonałbyś się, że nie jest bezdusznym tworem, bez sumienia i jakichkolwiek uczuć. Myślisz, że kiedykolwiek pokochałabym kogoś kto nie umie okazać swej dobroci, swego serca? Uratował mi życie dwa razy, choć wcale nie musiał tego robić, ma w sobie więcej z człowieka niż niektórzy ludzie – odparła podenerwowana. ![]() Rain przez chwilę przyglądał się bez słowa, jak dziewczyna przekłada kolejne tomy. Kiedy tak na nią patrzył, szybko przekalkulował sobie wszystko co powiedziała i zrozumiał, że ona nie ma zamiaru rezygnować z odnalezienia sposobu na uwolnienie Ermaca od przekleństwa jakie na nim ciążyło. Widać było, że kocha tego chłopaka całym sercem i zrobi wszystko, by mógł poczuć się bardziej człowiekiem. Wprawdzie stawiało to księcia na przegranej pozycji, ale za to mógł już winić tylko siebie i swój wyjazd. - Pomogę ci – odezwał się nagle i chwycił za stertę ksiąg leżącą na ziemi. Jego słowa zaskoczyły Jade po raz kolejny, ale tym razem nie dała tego po sobie poznać. Wiedziała jakim człowiekiem jest Rain i że jeśli wciąż coś do niej czuje, to zrobi wszystko by mogła być szczęśliwa, jednak chęć pomocy zrobiła na niej niemałe wrażenie. Uśmiechnęła się delikatnie i skierowała wzrok w stronę najwyższej półki. Nagle jej uwagę przykuł mieniący się na złoto napis, widniejący na jednej z okładek. Oparła dłonie o regał i stanęła na palcach, by móc go lepiej dostrzec. Jej oczy rozbłysły z zadowolenia jak małe ogniki, kiedy przeczytała tytuł: „Netherrealm – Królestwo Podziemia”… ****************** Ten wieczór zapowiadał się dla Smoke’a dość spokojnie. Po rozmowie z Jade, Ermac wrócił do medytacji prosząc siwowłosego, by przyszedł dopiero z rana, gdyż znowu zaczął panować nad nim głód i musiał się wyciszyć. Przyjaciel Sub Zera ufał chłopakowi na tyle, iż wiedział, że ten nie zrobi niczego głupiego, dlatego zostawił go samego ze spokojnym sumieniem. Jednak co do dziewczyny z którą się widywał, już takiego spokoju nie odczuwał. ![]() Coś niepokoiło go w jej zachowaniu i wiedział, że musi to wyjaśnić jak najszybciej, by rozwiać wszystkie wątpliwości jakie siedziały mu w głowie. Postanowił więc, wykorzystać wolny wieczór i spotkać się z Lebrau, by szczerze porozmawiać o swoich wątpliwościach. Spacerował po placu w zamyśleniu, kiedy nagle ktoś wpadł na niego z ogromną siłą, odbijając się od jego ciała jak piłka. - Och, przepraszam! – powiedziała dziewczyna, poprawiając swój kostium. – Okropna niezdara ze mnie. - Nic się nie stało – odpowiedział Smoke, uśmiechając się do niej. - Na pewno? Zaczytałam się i nawet nie popatrzyłam gdzie idę. – Sięgnęła po książkę leżącą na ziemi. - Na pewno. Choć to raczej ja powinienem spytać czy nic ci nie jest, solidnie we mnie walnęłaś – spojrzał na nią pytającym wzrokiem. - Wszystko w jak najlepszym porządku – uśmiechnęła się przyjaźnie, wyciągając dłoń w jego kierunku. – Tanya jestem! – dodała z zadowoleniem. – To tak, żebyś wiedział kto w ciebie wlazł – zachichotała. - Smoke – odpowiedział wojownik, podając jej rękę. – Żebyś wiedziała w kogo wlazłaś – zaśmiał się. - Ach, więc to ty przybyłeś z Lin Kuei wraz ze swoim przyjacielem! – odparła z udawanym zaskoczeniem. – Wybacz moją bezpośredniość, ale jestem kuzynką Kitany i Raina, przybyłam z Zaświatów dzisiaj rano i zdążyłam już o was usłyszeć – uśmiechnęła się słodko. - Z Zaświatów? – zainteresował się siwowłosy. - Tak, mieszkam tam od bardzo dawna, w jedynej osadzie, gdzie nie sięga władza Shao Kahna. - Rozumiem. Wybacz moją ciekawość, ale czy dużo ludzi mieszka w twojej osadzie? - No tak, około tysiąca osób. Jesteśmy odgrodzeni potężnymi murami które, według legendy, wznieśli kiedyś Bogowie, by zapewnić mieszkańcom schronienie w razie inwazji na nasze królestwo – odpowiedziała, nie spuszczając wzroku ze Smoke’a. – Kurcze przepraszam, że zmienię temat, ale gdybym wiedziała, że Lin Kuei ma takich… Męskich wojowników, już dawno bym się tu zjawiła… - posłała mu kokietujące spojrzenie. ![]() - Wszystkie kobiety z Zaświatów są takimi podrywaczkami? – Kąciki jego ust, uniosły się lekko ku górze. - Och… Mamy to we krwi… - puściła oczko, nie przestając się uśmiechać. – A może przejdziemy się kawałek? Ty również mieszkasz na zamku, więc… - Przybliżyła się do niego, wypuszczając z dłoni książkę, po czym założyła mu ręce na szyję. - Więc najlepiej będzie jak się od niego odczepisz! – Tanya usłyszała wściekły, kobiecy głos za plecami. – Zostaw go, albo pozbędziesz się swoich długich kudłów! – Poczuła gwałtowne szarpnięcie do tyłu. - Co to ma znaczyć?! – Czarnowłosa warknęła do dziewczyny, która ja odciągnęła. – Jestem kuzynką tutejszej księżniczki, nie życzę sobie by ktokolwiek tak mnie traktował! - Ty wredna zdziro, już ja wiem kim jesteś! – Mileena była tak wściekła, że miała ochotę rozszarpać Tanyę na drobne kawałki. - Ale po co od razu takie mocne słowa Lebrau, przecież nic się nie stało… - wtrącił Smoke. - Faceci! Wy nawet seks z inną kobietą skwitowalibyście w ten sposób! - Nie przesadzaj, naprawdę nic si… - O tym porozmawiamy później! – Kiedy Mileena wypowiedziała te słowa, poczuła się dziwnie. Była wprawdzie zła, że jakaś kokieta próbuje pokrzyżować jej plany, ale to nie było to uczucie. - Wypraszam sobie! – krzyknęła Tanya. – Nie jestem żadną zdzirą! - Masz rację, nie jesteś zdzirą, tylko zwykłą dz*wką! Całe Zaświaty cię przecież doskonale znają! ![]() - Lebrau, uspokój się, proszę cię… – Siwowłosy wtrącił się po raz kolejny, lecz nic to nie dało. - Zostaw mojego faceta w spokoju, albo ukręcę ci łeb ty mała su*o! – krzyczała Mileena. - Będę robić co zechcę i takie coś jak ty mi tego nie zabroni! – Tanya podniosła książkę leżącą na ziemi, po czym uniosła dumnie głowę i ruszyła w stronę zamku szybkim krokiem. - Co cię napadło? – Smoke chwycił dziewczynę za ramiona i nakierował ją w swoim kierunku. - I jeszcze się pytasz?! – wyrwała się. – Wieszała ci się na szyi, byłeś tak wpatrzony w jej dekolt, że nawet mnie nie zauważyłeś! - Zwyczajnie nie zdążyłem zareagować, gdyż się wcięłaś… - Faceci! – prychnęła ze złością, odwracając głowę gdzieś w bok. Nagle poczuła jak siwowłosy chwyta ją delikatnie za twarz, próbując nakierować ją na swoją. Gdy tylko zobaczyła jego oczy, jej złość gdzieś zniknęła. -Walczyłaś o mnie jak lwica… – zamruczał, obejmując ją delikatnie. - Zawsze tak walczę o swoje – odparła spokojnie. - Więc naprawdę jestem twoim facetem…? – spytał z lekkim uśmiechem. ![]() Kiedy Mileena usłyszała jego słowa, jej serce zabiło mocniej. Nikt nigdy wcześniej nie zabiegał o jej względy w taki sposób, tyle z nią nie rozmawiał, ani nie był dla niej taki czuły. Wiedziała jednak, że nie jest tu po to, by się zakochiwać, tylko pozbyć się Kitany i zająć jej miejsce, a Smoke był jej potrzebny wyłącznie do tego, by wprowadzić ją na zamek. Jednak takie czułe zachowanie z jego strony sprawiało, że było jej ciężko trzymać się wyłącznie swego planu… - A co, nie chcesz być moim facetem? – zapytała po chwili milczenia. Siwowłosy nachylił się nad nią i zaczął muskać ustami jej usta. Wprawdzie miał z nią porozmawiać, ale postanowił odłożyć to na później. Z każdą sekundą coraz mocniej wtapiał się w jej wargi, by w końcu wsunąć język i całować ją namiętnie. Stali tak przez minutę, nie mogąc oderwać się od siebie… - Chodźmy do mnie… - wyszeptała po chwili, łapiąc oddech. - Nie – odpowiedział. – Tym razem chodźmy do mnie… *************** Kitana biegła jednym z zamkowych korytarzy najszybciej jak tylko umiała. Nie miała już sił, gdyż kiedy dowiedziała się co się stało, była po drugiej stronie zamku i musiała przebiec spory odcinek żeby zdążyć na czas. ![]() Nie chciała żeby go zabrali, dlatego nie mogła zwolnić nawet na sekundę, doskonale zdawała sobie sprawę, że jeśli nie zdąży, może go już nigdy nie zobaczyć. Pędziła więc jak szalona w stronę komnaty prowadzącej do wyjścia z pałacu, z nadzieją, że zapobiegnie tragedii… - Zostawcie go! – krzyknęła z desperacją, wpadając do pomieszczenia. - Proszę wybaczyć księżniczko, ale Sub Zero jest własnością Lin Kuei, a my mamy rozkaz go zabrać, podobnie jak Smoke’a. – Jedna z maszyn zwróciła się do dziewczyny. - Przecież to człowiek, jak może być czyjąś własnością?! – rozdzierała sobie gardło. – Nie możecie go zabrać, zabraniam wam! - Nasze rozkazy są jasne i musimy się ich trzymać, nie podlegamy władzy Edenii. – Robot chwycił omdlałe ciało wojownika. - Nie, błagam… Zrobię wszystko co tylko chcecie, ale nie zabierajcie go… - Po jej policzkach popłynęły łzy. - Nie negocjujemy i nie wdajemy się w zbędną dyskusję. Prosimy jedynie o nieutrudnianie nam wykonywania rozkazów. - Ale ja go kocham… - wyłkała. Wiedziała, że jest zupełnie bezsilna i sama nic nie może zrobić. Stała i patrzyła z bezradnością jak dwie bezduszne maszyny zabierają człowieka dla którego biło jej serce. Łzy ciurkiem płynęły jej po policzkach… ![]() - Kitana? – usłyszała nagle męski głos i poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Gwałtownie otworzyła oczy i zrozumiała, że leży na łóżku a to, co przed chwilą widziała było tylko snem. Spojrzała na Suba, który przyglądał się jej zmartwionym wzrokiem i przetarła mokrą od łez twarz. - Czemu płakałaś, coś się stało? – zapytał odgarniając jej włosy. - Przyśniło mi się coś dziwnego i strasznego zarazem… - powiedziała, tuląc się do niego. - Cóż takiego? - Och… A nie może to poczekać do rana? Spać mi się chce… - No dobrze, śpij – pocałował ją w policzek i objął ramieniem, kładąc głowę na poduszce. Księżniczce jednak nie chciało się spać. Po takim śnie, była wręcz pewna, że prędko nie zmruży oka… ******************
__________________
Mój profil na WATTPAD
|
|||||
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|